
Guy Verhofstadt/Facebook
– Mówią, że Europa rodzi się z sytuacji kryzysowych. To banał, który jednak w ciągu ostatniej dekady okazał się nieprawdą. W miarę jak świat ulegał raz po raz wstrząsom, obecne instytucje i decyzje polityczne Unii Europejskiej nie były w stanie sobie z nimi poradzić, a polityka europejska po prostu toczyła się tak jak wcześniej. Wyglądało na to, że nasi przywódcy nie są w stanie, lub nie chcą przewodzić Europie. Teraz to wszystko może się zmienić. Nowa niemiecka koalicja może być tym ostatnim brakującym elementem, potrzebnym do odwrócenia kierunku na kontynencie. Francja, w osobie Emmanuela Macrona, ma już niezwykle „europejskiego” prezydenta, który ma przed sobą ważne wybory, a od stycznia w jego rękach spoczywać będzie przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. W osobie Mario Draghiego Włochy otrzymały bardzo zdolnego premiera, który bez wahania podporządkował swoje polityczne przetrwanie radzeniu sobie z kryzysem COVID-19 i unijnymi funduszami odbudowy przeznaczonymi na walkę z jego gospodarczymi skutkami. W większości europejskich stolic debata stała się bardziej konstruktywna, podczas gdy rządy, które zepsuły Unię – Polska i Węgry – w końcu doprowadziły się same do izolacji – pisze na łamach POLITICO Guy Verhofstadt, eurodeputowany i były premier Belgii.