Litwa od paru miesięcy boryka się z kryzysem migracyjnym. Z Białorusi na terytorium republiki codziennie nielegalnie przedostaje się od kilkudziesięciu do ponad setki uchodźców, wywodzących się m. in. z Iraku oraz państw afrykańskich. Jest to poważne wyzwanie dla Litwy – do 20 lipca litewską granicę przekroczyło 2100 osób. Na nadzwyczajnej sesji Sejmu RL stan ten został określony hybrydową agresją ze strony Białorusi. Zakładnikami politycznych rozgrywek stali się zwykli ludzie z przygranicznych terenów, których życie jest destabilizowane.
Stan faktyczny i próby zaradzenia
Największym wyzwaniem w migracyjnym kryzysie jest rozlokowanie uchodźców. Dotychczas istniejący ośrodek w Podbrodziu został już dawno wypełniony, jak i rozlokowane przy nim miasteczko namiotowe, którego widok budzi ponure skojarzenia.
Rząd, służba graniczna i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, w którego gestii zasadniczo jest kwestia zaradzenia temu problemowi, desperacko szukają miejsc i obiektów, gdzie można by było rozlokować migrantów. Ze względu na zbliżający się sezon „anty namiotowy” poszukiwane są pomieszczenia, nadające się do zaadaptowania do życia już tysięcy przybyszy na okres co najmniej półroczny, bo tyle minimalnie może potrwać uporządkowanie ich statusu. MSW przede wszystkim kieruje swoją uwagę na tereny przygraniczne, co nie budzi zachwytu ich mieszkańców. Mer rejonu druskienickiego, na którego terenie zatrzymano najwięcej migrantów (ponad pół tysiąca), zapowiedział, że nie może być mowy o rozmieszczeniu uchodźców w Druskienikach, czy innych osiedlach. Mer zaproponował teren podmiejskiego lotniska na miasteczko namiotowe, czy też tzw. domków modułowych. W rejonie orańskim (gdzie zatrzymano ponad 300 osób) miał miejsce poważny konflikt pomiędzy władzami rejonowymi, a mieszkańcami osiedla Wiedziańce, gdzie zostało rozlokowanych w budynku nieczynnej szkoły 150 uchodźców. Mieszkańcy są zaniepokojeni, co do bezpieczeństwa, szczególnie dzieci. W miniony wtorek mer Ignaliny wyraził obawy, co do należytej ochrony budynku, w którym jest rozlokowanych 50 uchodźców. Straż tam pełni zaledwie 4 funkcjonariuszy, którzy w razie zamieszek wątpliwie czy mogliby sobie poradzić z 50 młodymi mężczyznami. Jak zaznaczył, konfliktowe sytuacje powstają: migranci zażądali zwrotu telefonów, są problemy z wyżywieniem. Mer Ignaliny zwrócił się do rządu z żądaniem, by zostały podjęte kroki zarówno co do należytej ochrony, jak i rozwiązania spornych kwestii związanych z bytem zatrzymanych.
Dziewieniszki – idealne miejsce na „skoncentrowany obóz”?
Przed paroma tygodniami minister spraw wewnętrznych Agnė Bilotaitė podała do wiadomości publicznej o planowanym osiedleniu uchodźców w Dziewieniszkach, co uznane zostało za plan A. W obecnie niewykorzystywanych do nauki budynkach miejscowej Wyższej Szkoły Technologii i Biznesu miałby powstać ośrodek dla uchodźców na dłuższy termin. Planuje się tu rozmieścić od pięciuset do tysiąca osób. Tu warto podkreślić, że w Dziewieniszkach mieszka około 500 mieszkańców, a budynki szkoły znajdują się w centrum miasteczka, dosłownie obok są dwa gimnazja – polskie i litewskie, domy mieszkalne i teren szkoły nie ma ogrodzenia.
Budzi niepokój nie tylko fakt podjęcia takiej decyzji, ale też to, że ministerstwo nie uważało za konieczne poinformować o swoich „planach” ani starostę gminy, ani mera rejonu. Władze rejonu solecznickiego dowiedziały się o „planie A” z mediów. W takiej sytuacji mer rejonu Zdzisław Palewicz stwierdził, że nie można było znaleźć bardziej nieudanej lokalizacji, jak centrum małego miasteczka, w którym działają dwa gimnazja, gdzie się uczy 200 dzieci, a naprzeciwko planowanego „obozu” mieszkają ludzie. Mer wyraził zrozumienie, że uchodźcy są problemem całej Litwy, ale zadaniem miejscowej władzy jest dbanie przede wszystkim o swoich mieszkańców, ich bezpieczeństwo. Podkreślił przy tym, że rejon udziela pomocy Państwowej Straży Granicznej – zapewnia transport, pomoc medyczną, usługi socjalne, jednak na taki plan nie może wyrazić zgody.
Na zwołanej naradzie z udziałem władz rejonu i przedstawicieli resortu, wiceminister spraw wewnętrznych, niejako usprawiedliwiając „wybór” Dziewieniszek na miejsce rozlokowania migrantów, zauważył, że bez pomocy samorządów nie da się zaradzić kryzysowi migracyjnemu. Ponadto zbliża się sezon „nie namiotowy”, więc potrzebne są stacjonarne placówki i państwo jest zmuszone zainwestować w infrastrukturę i zadbać o ludzi, którzy znaleźli się na terenie Litwy w wyniku działań po stronie białoruskiej. Zarówno posłanka Beata Pietkiewiicz, jak i starosta gminy Dziewieniszki Czesława Marcinkiewicz mówiły o tym, że nie można przekładać problemów państwa na miejscową ludność. Nie jest to dopuszczalne w sytuacji, kiedy budynki szkolne i centrum dla uchodźców dzieli jedynie 20 metrów, mieszkańcy czują się zagrożeni i są zdeterminowani nawet opuścić miasteczko i przenieść się do Solecznik. Wyrażając protest zebrali 400 podpisów. W końcu spotkania mer rejonu wyraził kategoryczne zdanie o niedopuszczeniu utworzenia ośrodka w Dziewieniszkach.
Taką decyzję podjęła też Rada Samorządu Rejonu Solecznickiego, która zebrała się na nadzwyczajnym posiedzeniu 16 lipca br. Radni (pozycja i opozycja) jednogłośnie postanowili, że są przeciwni zamiarom rządu założenia w Dziewieniszkach ośrodka, w którym bylibv rozmieszczani nielegalni migranci. Postanowiono zwrócić się do rządu i MSW z wnioskiem o zrewidowanie decyzji i wybranie miejsca bardziej odpowiedniego dla takiego ośrodka, które by nie stwarzało zagrożenia dla bezpieczeństwa miejscowych mieszkańców i nie pogarszało ich sytuacji. Mer zaakcentował, że samorząd będzie świadczył usługi i szukał miejsc do tymczasowego zakwaterowania, jednak stanowczo sprzeciwia się zaistnieniu stałego ośrodka dla nielegalnych migrantów.
Dyrektor administracji samorządu Józef Rybak powiedział, że samorząd świadczy wszechstronną pomoc w organizowaniu świadczenia usług, jednak powołanie w Dziewieniszkach ośrodka dla uchodźców byłoby olbrzymim ciężarem dla tego przygranicznego rejonu. Zaznaczył, że nie ma możliwości rozlokowania migrantów w pomieszczeniach znajdujących się w gestii samorządu. Przypomniał, że rozumiejąc sytuację rozmieścili uchodźców w ośrodku w Poszkach i tym wykazali dobrą wolę.
Udział w sesji nadzwyczajnej obok radnych i przedstawicieli Dziewieniszek wzięli: poseł na Sejm RL Beata Pietkiewicz, dyrekcja Administracji Samorządu Rejonu Solecznickiego, wiceminister spraw wewnętrznych Witalij Dmitrijew, komisarz generalny litewskiej policji Renatas Požėla, dowódca strażnicy państwowej straży granicznej w Oranach Virgilijus Raugalė, kierownik Wydziału Konsularnego i Polonii Ambasady RP w Wilnie Irmina Szmalec, II sekretarz Wydziału Polityczno-Ekonomicznego Ambasady RP w Wilnie Daniel Słupek.
W poniedziałek, 19 lipca mieszkańcy Dziewieniszek pikietowali w Wilnie przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, m. in. przypominając minister Bilotaitė, że w swoich wcześniejszych wystąpieniach mówiła ona o tym, że nie może być mowy o rozlokowaniu migrantów w zwarcie zamieszkałych miejscach. Minister, która na krótko wyszła do pikietujących, niestety, nie wyraziła zrozumienia dla zaniepokojenia mieszkańców Dziewieniszek i żadnych obietnic rozpatrzenia tej kwestii nie dała, stanowczo stwierdzając, że bezpieczeństwo zostanie zapewnione.
Tego samego dnia po południu mieszkańcy Dziewieniszek mieli spotkanie z posłanką na Sejm RP Anną Maria Siarkowską, posłem na Sejm RL Czesławem Olszewskim oraz posłem do Parlamentu Europejskiego, przewodniczącym AWPL-ZCHR i ZPL Waldemarem Tomaszewskim. Po przywitaniu przybyłych przez starostę gminy Czesławę Marcinkiewicz i zaakcentowaniu sytuacji, jaka się wytworzyła w związku z planami założenia ośrodka dla migrantów, poproszono o zabranie głosu Waldemara Tomaszewskiego. Zwracając się do obecnych europoseł podkreślił, że należy zrobić wszystko, by decyzje, które zapadły, zostały zmienione, gdyż jest to „zorganizowana akcja po obu stronach granicy litewsko-białoruskiej, to jest polityka. Obecne władze landsbergistowskie robią wszystko, by przy tej okazji tutaj, na Wileńszczyźnie, zaszkodzić. Pogratulował założenia samoobrony, gdyż, jak podkreślił, bardzo istotna jest determinacja miejscowej ludności. Zapewnił, że mieszkańcy Dziewieniszek nie będą osamotnieni w obronie swoich racji, że zostanie dołożone maksimum wysiłku w walce o słuszne prawa, zapewnił też o wsparciu ze strony Polski.
O tym , że Polska nie zostawi mieszkańców w tym problemie, mówiła też posłanka Anna Maria Siarkowska, podkreślając, że tego rodzaju decyzja może bardzo mocno zdestabilizować życie w tym miejscu, zdezorganizować je i uniemożliwić normalne funkcjonowanie. I obiecała poinformowania w Macierzy o sytuacji rodaków na Wileńszczyźnie.
O wsparciu mówił też poseł Czesław Olszewski, m. in. podczas konferencji prasowej w Sejmie RL sprawa uchodźców została poruszona przez posłów z ramienia AWPL-ZCHR.
O prawach mniejszości narodowych mówił również prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin Bogusław Rogalski, podkreślając, że „jako wspólnota macie prawo upominać się o bezpieczeństwo swoje, swoich rodzin, swojej ziemi i swojej miejscowości”. Przypomniał też o tym, że Konwencja Ramowa Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych mówi wprost, że tereny, na których mieszka mniejszość narodowa w sposób zwarty, muszą być traktowane w sposób wyjątkowy, a ludność tam mieszkająca musi podlegać specjalnej ochronie.
Radny rejonu solecznickiego z ramienia AWPL-ZCHR Jarosław Wojciechowicz zapewnił zebranych o wsparciu ze strony miejscowych rolników, którzy gotowi są pełnić dyżury i organizować blokady na drogach, by nie dopuścić do przewożenia migrantów do Dziewieniszek.
Sytuacja w rejonie, w samych Dziewieniszkach, jest, jak widać, napięta. Inaczej nie może też być. Ponieważ ludzie są świadomi tego, że realizacja planów MSW założenia ośrodka zagraża ich normalnemu życiu. Zarówno ze względu na bezpieczeństwo po rozlokowaniu setek migrantów, co do których pochodzenia i tożsamości nie ma wystarczających danych, jak i na to, że przy funkcjonowaniu takiego ośrodka (z tak liczną liczbą migrantów) miasteczko siłą rzeczy zostałoby wypełnione przez funkcjonariuszy, technikę, faktycznie całe przekształcone w obóz dla uchodźców. Taka realność nie pozwoli na spokojne życie i funkcjonowanie całej miejscowości. M. in. premier Ingrida Šimonytė, odnosząc się do kwestii Dziewieniszek powiedziała, że to zakole jest bardzo odpowiednie na urządzenie ośrodka, ponieważ bardzo łatwo tu jest kontrolować teren ze względu na okrążenie pasem granicznym i istnienie jedynie wąskiego przejścia. Jest to bardzo cyniczne stwierdzenie, bowiem w „skoncentrowanym obozie” w tym wypadku znajdą się nie tylko uchodźcy, ale wszyscy mieszkańcy gminy dziewieniskiej. Tu warto po raz kolejny przypomnieć dokument, który przez litewskie władze jest od ponad ćwierćwiecza ignorowany – Traktat o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy pomiędzy Rzeczpospolitą Polską i Republiką Litewską, jeden z punktów którego mówi o tym, że strony powstrzymają się od zmian narodowościowych na terenach zwarcie zamieszkałych przez mniejszości narodowe. (Taki precedens był przed kilkunastu laty w gminie Puńsk). Niestety, jak i inne punkty tego Traktatu, ten również nie jest przestrzegany na Wileńszczyźnie. Podstołeczne tereny przyciągają mieszkańców z różnych regionów Litwy. W tej sytuacji władze postanowiły „ulepszyć” sytuację, dodatkowo lokując na tych terenach tysiące uchodźców – ludzi z niewyjaśnioną tożsamością, statusem, o odmiennej kulturze i wierze na bliżej nieokreślony okres (minimalnie pół roku).
Sytuacja w Dziewieniszkach jest poważna, ludzie są zdeterminowani do obrony swego miejsca zamieszkania, swego codziennego życia. Władze musiałyby wziąć to pod uwagę, przysłuchać się do argumentów i racji, a nie działać swoją już ulubioną metodą buldożera. Jak na ironię, czyni to koalicja, która w swych szeregach ma dwie partie o liberalnych podstawach, jedna z nich – Partia Wolności. Niestety, zarówno liberalizm jak i wolność jest traktowana przez koalicjantów wybiórczo. Nie jest to dobrą praktyką europejską.
Janina Lisiewicz
Nasza Gazeta nr 13 (1439)
Źródło: www.l24.lt