To on wymyślił, by w czasie trwania stanu wojennego prezenterzy Dziennika Telewizyjnego występowali przed kamerami w mundurach Ludowego Wojska Polskiego. „Uznałem, że mundur podkreśli sytuację, w jakiej wszyscy się znaleźliśmy” – wspomina 73-letni Marek Tumanowicz i dodaje, że dopiero po latach przekonał się, jak bardzo fatalny dla niego w skutkach był ten pomysł. Kiedy 50 lat temu Marek Tumanowicz zaczynał pracę w Telewizji Polskiej, nie przypuszczał, że przejdzie do historii jako najbardziej znienawidzony przez widzów dziennikarz i lektor Dziennika Telewizyjnego i do końca życia będzie kojarzony z propagandą stanu wojennego… – czytamy na portalu pozabrandowym pomponik.pl należącym do Cyfrowego Polsatu. – Pomysł na promowanie Marka Tumanowicza, ukazywanie go jako człowieka z jakimiś moralnymi rozterkami czy spokojnego emeryta jest obliczony na relatywizowanie szkodliwości systemu komunistycznego. Onet promował niedawno biednych zołnierzy Wehrmachtu w czasie świat Bożego Narodzenia, a serwis należący do Interii de facto promuje komunizm i jego popłuczyny. Szokujące i zupełnie sprzeczne z misją informacyjną mediów – mówi Niezależnej Gazecie Obywatelskiej Adam Słomka, więzień polityczny PRL, poseł I,II,III kadencji i przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej – Niezłomni.
13 grudnia 1981 roku, tuż przed emisją pierwszego Dziennika Telewizyjnego, przyszedł mi do głowy pomysł, wydawało mi się wtedy, że znakomity, umundurowania prezenterów” – wspomina Marek Tumanowicz w swej książce „Z DTV w życiorysie”
– promuje komunistycznego dziennikarza pomponik.pl.
Wiadomo, jak byli interpretowani prezenterzy w mundurach… To się potem za mną przed długie lata ciągnęło” – twierdzi dziś, opowiadając o swej pracy w Telewizji Polskiej.
Marek Tumanowicz nie kryje, że w czasie stanu wojennego treść informacji, jakie miał przekazywać telewidzom, redagowali pracownicy działu propagandy Rady Ministrów.
Wraz z nimi prezenterzy dostawali do oczytania rozporządzenia Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON).
„Czytanie tego było bardzo męczące i stresujące, ponieważ na kartkach, które dostawaliśmy, znajdowało się zawsze mnóstwo odręcznych poprawek nanoszonych przez generała Jaruzelskiego. On pisał drobnym maczkiem… Wiedzieliśmy, że raczej nie powinniśmy się pomylić” – opowiadał na antenie TVP Info w programie o stanie wojennym.
Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku Marek Tumanowicz przestał pojawiać się na wizji, ale wciąż pracował w TVP. W dodatku… awansował.
W 1989 roku został dyrektorem programowym, ale jego kariera na tym stanowisku nie potrwała zbyt długo. Po zmianach ustrojowych, do których doszło w Polsce po wyborach czerwcowych 1989 roku, z telewizji musieli odejść wszyscy, którzy kojarzyli się z reżimem komunistycznym”
– opisuje serwis.
Kiedy w 1991 roku po raz pierwszy udałem się po zasiłek dla bezrobotnych, w Urzędzie Pracy poszedł szmer po korytarzach, że telewizja przyjechała. Tak, przyjechała, ale po zasiłek” – żartuje dziś, mówiąc o tamtych czasach.
Marek Tumanowicz przez kilka lat był bezrobotny. W końcu udało mu się zdobyć posadę… ochroniarza. Przez parę miesięcy pracował też jako stróż nocny!
„Trzy razy byłem na zasiłku, bo żadnej pracy nie mogłem znaleźć, co było wynikiem tego nieszczęsnego pomysłu z mundurami i tego, że nigdy publicznie nie kajałem się, nie twierdziłem, że praca w Dzienniku w stanie wojennym to był największy błąd mojego życia. Zresztą, wcale tak nie uważam” – twierdzi.
Dziś Marek Tumanowicz wiedzie żywot emeryta, a jego największą pasją jest… komentowanie tego wszystkiego, co dzieje się w Polsce.
Od kilku lat zamieszcza w mediach społecznościowych bardzo ostre posty, w których krytykuje rząd, prezydenta i kościół, nie przebierając przy tym w słowach.
Były gwiazdor TVP nawołuje też do udziału w manifestacjach i publikuje wezwania do… obalenia obecnej władzy”
– posumowuje pomponik.pl.
Pomponik.pl/Piotr Galicki
Skandal chyba jest otumaniony…