Zawsze bawią mnie wrogowie Zjednoczonej Prawicy z pasją oskarżający jej polityków o całkowite podporządkowanie Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Każda partia powinna mieć przywódcę, który cieszy się w niej wielkim autorytetem i decyduje o kluczowych sprawach państwa, kiedy dochodzi ona do władzy. Nie zawsze musi stawać na czele rządu, czy też pełnić funkcję prezydenta, która w Polsce jest zresztą bardziej reprezentatywna niż politycznie znacząca.
Jeżeli ktoś jest mężem stanu i potrafi myśleć perspektywicznie oraz dobierać właściwych ludzi do realizacji konkretnych zadań, to może działać równie efektywnie jak gdyby piastował najważniejsze stanowiska. Taką rolę wyznaczył sobie prezes Prawa i Sprawiedliwości; jego wzorem w skutecznym kierowaniu państwem jest niewątpliwie Józef Piłsudski, który rzadko obejmował funkcje w rządzie, a i tak wszyscy wiedzieli, że wyłącznie on wyznacza strategię działania II Rzeczypospolitej.
Przeciwnicy obecnego obozu władzy nie mogą ścierpieć tego, że Kaczyński umiejętnie nim zarządza i dlatego zarzucają mu dyktatorskie zapędy oraz łamanie zasad demokracji. Wystarczy sobie jednak przypomnieć, jak zachowywali się liderzy ugrupowań, które wygrywały wybory po 1989 roku: każdy z nich po cichu przymierzał przed lustrem maciejówkę Komendanta chcąc być jego następcą. Wtedy nie przeszkadzał im autokratyczny sposób sprawowania rządów po maju 1926 roku, a demokracja była widoczna głównie w deklaracjach i przemówieniach.
Teraz nie mogą znieść, że politycy ZP – bez względu na pełnioną funkcję państwową – przejawiają autentyczny szacunek do swojego lidera, który jest dla nich od szeregu lat wielkim autorytetem i z każdym dniem potwierdza, że należy mu się to miano. Współpraca z Kaczyńskim oparta jest nie na ich aktualnych pozycjach w strukturze władzy, ale na głębokim przekonaniu, że warto słuchać człowieka, który ma znacznie większe od nich polityczne doświadczenie.
Dotyczy to także Andrzeja Dudy, zwłaszcza że wychowany w porządnym krakowskim domu Prezydent RP słynie z tzw. kindersztuby chętnie dzisiaj wyśmiewanej, ale dla mądrych ludzi nadal znamionującej dużą klasę człowieka umiejącego taktownie i kulturalnie dać dowód poważania dla swojego mentora.
Choćby nie wiem jak bardzo wrogowie Jarosława Kaczyńskiego usiłowali zdezawuować jego zasadniczą rolę w rządzeniu Polską, nie zdołają mu zaszkodzić, bo są tylko myślącymi w perspektywie najbliższych wyborów politykami, a on dbającym o przyszłość kraju mężem stanu.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju