Skoro wybory prezydenckie zostałyby nie przesunięte w czasie, ale rozpisane na nowo, Koalicja Obywatelska (a tak naprawdę stanowiąca jej główną siłę Platforma Obywatelska) powinna bardzo poważnie rozważyć zmianę swojego kandydata.
O kompromitacji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która okrutnie męczy się w niewłaściwej dla niej pod każdym względem roli, pisałem już tutaj tyle razy, że nie ma sensu powtarzać argumentów świadczących o tym, iż nie tylko zmierza ona ku widowiskowej porażce, ale także ciągnie za sobą w polityczny niebyt całą Koalicję, a zwłaszcza PO.
Dlatego dziwi mnie, że Borys Budka nadal uważa ją za osobę, która ma szansę dostać się do drugiej tury (o ile będzie ona potrzebna) i zwyciężyć w niej Andrzeja Dudę. W nowej sytuacji politycznej władze Platformy powinny być bardziej oszczędne w wypowiadaniu takich deklaracji, ponieważ głupio byłoby się z nich potem wycofywać, gdyby nastąpiła jednak zmiana kandydata.
Patrząc obiektywnie i bez emocji na dołowanie Kidawy-Błońskiej w sondażach i jej kolejne gafy twierdzę, że dla Koalicji najlepiej byłoby znaleźć kogoś innego, jeżeli procedura wyborcza rozpocznie się od nowa lub wezwać swój elektorat do poparcia Władysława Kosiniaka-Kamysza, jeśli głosowanie będzie przesunięte bez możliwości zgłaszania innych kandydatów niż obecni.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju