Nie interesuje mnie, czy młoda kobieta, która rzuciła się na szyję prezydentowi Andrzejowi Dudzie podczas jego pobytu w Zakliczynie jest w nim zakochana, zaburzona psychicznie, czy podstawiona przez wrogów politycznych jako prowokatorka mająca go skompromitować przed wyborami.
Zastanawiam się jedynie nad tym, dlaczego funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa dopuścili do sytuacji, w której zagrożone mogło być życie lub zdrowie głowy państwa. To nie był przecież standardowy uścisk dłoni, ani nawet sekundowy całus w policzek, ale coś zupełnie innego. A na wszelkie niezwyczajne zachowania uczestników spotkań z Prezydentem RP jego obstawa powinna być szczególnie wyczulona.
Mam nadzieję, że z tego poważnego błędu zostaną wyciągnięte stosowne wnioski na przyszłość, a odpowiedzialni za niego funkcjonariusze SOP otrzymają należną im reprymendę.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju