Szeroko pojmowane bezpieczeństwo publiczne jest jednym z tych obszarów, które nie może narażać kogokolwiek na ekskluzję, zwłaszcza dzieci i młodzież. Rozmowa z dr Eweliną Kondzielą o konsekwencjach nieprzemyślanych decyzji wobec grupy dzieci z niepełnosprawnością intelektualną i ruchową.
Jest pani pedagogiem i od wielu lat znanym animatorem życia kulturalnego – nie tylko – w naszym regionie ale też w Polsce i poza granicami kraju. Wrocławianie wspominają kapitalny, niestety już zakończony cykl słowno-muzyczny „Verbum cum Musica”. Reprezentuje pani Zjednoczenie Chrześcijańskich Rodzin a na co dzień koordynuje działania we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. Jest pani także pełnomocnikiem ZChR i tutaj dzięki waszej stronie wiele informacji przedostaje się na ogólnopolskie forum.
dr Ewelina Kondziela: To prawda, w naszych strukturach mamy doskonały zespół. Wsparcie, czasem tylko duchowe okazuje się początkiem dobrych rozwiązań. Skandaliczna postawa rektora katowickiego Uniwersytetu w stosunku do prof. Ewy Budzyńskiej, czy środowisk lewicowych obrażających kapłanów i wiernych Kościoła katolickiego a nagłośnione przez media, ujawniły słabość i niczym nieuzasadnioną uległość wysoko postawionych osób, które zamiast uczyć, przyjmują nauki od studentów. To odwrócenie ról i trend, którego skutki obserwujemy natychmiast.
We Wrocławiu także mamy trudne sprawy i decyzje obarczone społeczną krzywdą. Z poszkodowanymi dziećmi z likwidowanego ośrodka szkolno-wychowawczego solidaryzuje się pani jako człowiek. Jednak to za mało. Radzie Rodziców, która zapowiedziała „walkę do końca” poparcie nie wystarczy. Co, pani zdaniem można jeszcze zrobić?
dr Ewelina Kondziela: Pytanie proste ale odpowiedź już nie! Myślę, że przez wieloletnie zaniechania urzędników doprowadzono do sytuacji bez wyjścia. Być może rodzice zajęci swoimi dziećmi i pracą zawodową nie przypuszczali, że należy pilnować urzędników. Ratusz zamiast stworzyć warunki dla nauki i rehabilitacji musi zlikwidować jeden z ośrodków bo zgodnie ze stanem faktycznym – a trzeba powiedzieć jasno, to funkcjonariusze publiczni do tego doprowadzili – dzieci w siedzibie nie ma! Orwellowskie przestrogi to metody wdrażane w życie.
Presja społeczna jest skuteczna ale i niebezpieczna. Polaryzuje społeczeństwo a procedury są dymną zasłoną.
dr Ewelina Kondziela: O procedurach rzeczywiście sporo mówiono, ale tylko w kontekście likwidacji. Zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego magistrat nie rozbudował dotychczas jednego ze swoich obiektów? Miejsca jest dość, zarówno na Parkowej jak i na Kamiennej. Wybrali najgorsze rozwiązanie. Dzieci zostały rozdzielone i przeniesione do zupełnie nieprzygotowanych szkół z zapewnieniem, że za dwa lata będą tam warunki dostosowane do ich potrzeb. To jak mercedes w kurniku.
Twierdzi pani, że byłemu i obecnemu prezydentowi trudno będzie obronić się z grzechu zaniechania.
dr Ewelina Kondziela: Z niepokojem obserwuję działania magistratu wobec niepełnosprawnych dzieci i budzi to mój sprzeciw. To, o czym teraz rozmawiamy to rzeczywiście sytuacja kryzysowa, jak ją przedstawił dyrektor wydziału edukacji Jarosław Delewski na sesji rady miasta ale de facto sam doprowadził do likwidacji szkoły. Ta „sytuacja” nie powstała z dnia na dzień i w mojej ocenie ma ukryty sens.
Dzieci potrzebują szkoły i miejsca w którym mogą dalej wzrastać i się rozwijać w nie tylko przyjaznym ale i kompetentnym otoczeniu opiekunów i nauczycieli. Jednak widać, że Gmina Wrocław nie ma zamiaru pochylać się nad niepełnosprawnymi i robi wszystko aby obowiązki Miasta przejęły fundacje, które działają na zupełnie innych zasadach i nie muszą wypełniać społecznej roli w wypełnianiu zobowiązań wynikających z ustaw.
Rozmawiała: Małgorzata Pawelec