Po pierwsze, w świetle aktualnie obowiązującej Konstytucji RP na szczęście nie jest możliwym, aby uregulować związki jednopłciowe jako ustawowo równe małżeństwu. A tego chciałby postępowy Hołownia. Trybunał Konstytucyjny z całą pewnością takie ewentualne przepisy uzna za niezgodne z ustawą zasadniczą. Ponadto z punktu widzenia prawa kościelnego i naturalnego oraz zdrowego rozsądku związek pary homoseksualnej nie może być określany mianem rodziny. Ale o tym nasz kandydat na kandydata na prezydenta raczy zapominać.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Dr Bogusław Rogalski: Neomarksistowska kolonizacja umysłów

Bez wątpienia Szymon Hołownia swoimi wypowiedziami sprzecznymi z nauczaniem Kościoła przekroczył moralny Rubikon i wpisał się czytelnie w nurt neomarksistowski, i tylko czekać, aż z Robertem Biedroniem i Krzysztofem Śmiszkiem będzie szedł na czele marszu środowisk LGBT! Warto dodać, że tak jak nawet najpiękniejszy kogut nigdy nie będzie pawiem, tak związek nawet hipotetycznie formalny i usankcjonowany prawnie pary homoseksualistów … nigdy nie będzie równy małżeństwu. To przecież uświęcony setkami lat katolickiej i polskiej tradycji oraz wiary związek kobiety i mężczyzny. Wypowiedź kandydata na kandydata w wyborach prezydenckich, który nie ujawnia źródeł finansowania swojej promocji jako poważnego kandydata do Pałacu Prezydenckiego, jest w moim odczuciu próbą przygotowania gruntu dla wywołania sztucznie wykreowanej dyskusji o adopcji dzieci przez homoseksualistów. O projekcie ustawy w tej sprawie wspominał niedawno publicznie partner Roberta Biedronia. Tymczasem nie ma przecież dziś przeszkód, aby przed notariuszem osoby pozostające w jednopłciowych relacjach zawierały dowolne umowy cywilne między sobą, spisywały testamenty czy uzyskiwały dostęp do dokumentacji medycznej. To po co im zawłaszczanie instytucji małżeństwa? Odpowiedź jest nader prosta. Chodzi o dokonanie kolejnej neomarksistowskiej rewolucji światopoglądowej i obyczajowej oraz o zniszczenie świata opartego na prawdziwych wartościach chrześcijańskich.

Warto też panu Hołowni przypomnieć, że w grudniu ubiegłego roku skład siedmiu sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego uznał, że nie jest możliwe wpisanie w polskim akcie stanu cywilnego zamiast ojca dziecka – rodzica, który nie jest mężczyzną. Byłoby to sprzeczne z podstawowymi zasadami porządku prawnego w Polsce. NSA podkreślił w uzasadnieniu tej uchwały, że nie można uzależniać nabycia obywatelstwa polskiego przez dziecko urodzone za granicą od uprzedniej czynności wpisania (transkrypcji) zagranicznego aktu urodzenia do polskich akt stanu cywilnego. Pytanie prawne wyniknęło w związku z rozpatrywaną przez NSA kilka miesięcy temu skargą kasacyjną kobiety, której kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Piasecznie odmówił wpisania (transkrypcji) do polskich ksiąg aktu urodzenia jej syna, który przyszedł na świat w Londynie w 2015 r. W akcie tym jako rodzice widniały dwie kobiety. Odmowę podtrzymał wojewoda mazowiecki, a skargę na taką odmowę w październiku 2016 r. oddalił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Na szczęście normalność i zdrowy ogląd prawny wciąż w Polsce funkcjonuje, oby zawsze tak było. I oby Hołowni i jemu podobnym nigdy nie udało się tego zmienić.

Szymon Hołownia i jego kandydatura na kandydata w tegorocznych wyborach wydaje się zatem projektem obliczonym na wysondowanie możliwości wskrzeszenia politycznej nieboszczki, dawnej Unii Wolności i sprawdzenia poparcia społecznego dla takiego projektu, czyli ugrupowania nieco na lewo od Platformy Obywatelskiej i nieco na prawo od postkomunistów. Jestem przekonany, że Polacy takich „specjalistów” od marksistowskiej inżynierii społecznej, obyczajowych rewolucjonistów i chrześcijańskich przebierańców jak Hołownia nie poprą. Jemu zaś samemu, kandydatowi na kandydata w wyborach prezydenckich, radzę wczytać się w „Potop” Sienkiewicza i pomyśleć … czy aby dziś to do niego nie pasuje słynny cytat z Zagłoby: „diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni”.

dr Bogusław Rogalski*

 

*Lider Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI kadencji.