Szanowni Państwo! Czy edukacja seksualna proponowana przez LGBT jest potrzebna? Zależy komu. Dzieciom na pewno nie, ale „artystom” i „nowoczesnym” politykom by się przydała. Takim przykładem niedouczonego w tym zakresie polityka-artysty jest niejaki Mieszkowski. Bidulek nie umie odpowiedzieć na proste pytanie, jakiej sam jest płci. Wybór z dwóch byłby łatwy, ale jak trzeba się zdecydować na którąś z pośród 58 płci, to już wymaga nie tylko zastanowienia, ale głębszych studiów.
Takie podejście do sprawy ma też swoje dobre, praktyczne strony. Ułatwia na przykład uwzględnianie parytetów. Gdyby Platforma Obywatelska miała za mało kobiet w którymś ze swoich gremiów, to taki poseł mógłby się poczuć kobietą, przynajmniej na czas trwania obrad. Zasada ta dała już świetne rezultaty w sporcie. Ci sportowcy, którzy nie mieli zadowalających wyników, poczuli się nagle kobietami i wykosili swoje słabsze koleżanki. Ot, prawdziwy postęp!
Czyżby? A może to nie żaden postęp, tylko podstęp mający na celu udowodnić ludziom, jakie z nich głupki?
Pozdrawiam i do następnej soboty,
Małgorzata Todd