Miałem przyjemność poznać mecenasa Jana Olszewskiego w sierpniu 1980 r. Spotykaliśmy się na obradach Komisji Krajowej NSZZ Solidarność w Gdańsku. Można by napisać, że był z zawodu obrońcą więźniów politycznych w całym okresie reżimu komunistycznego w PRL. Zainicjował powstanie Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania, którego byłem współzałożycielem i sygnatariuszem. W życiu nie spotkałem tak ciepłego ,dobrodusznego człowieka i zdecydowanego antykomunisty w swoich przekonaniach. Nie zgadzał się z marksistami, by Polska miała więźniów politycznych. Jego wielkim i przez niego zrealizowanym marzeniem było to, by wojska sowieckie opuściły terytorium Polski. Bez tego warunku Polska nie wybije się na suwerenność, mówił.
W drodze do wolności należało także rozwiązać problem ze służbami specjalnymi, agenturą różnej maści i partii komunistycznej PZPR-u. Współtworzył statut Związku i bronił każdego paragrafu przed sądem. To była istotna walka związkowców o swój projekt prawny do istnienia struktur w zakładach pracy. W Stanie Wojennym był obrońcą wielu działaczy opozycji. Występował także jako oskarżyciel posiłkowy w procesie morderców ks. Jerzego Popiełuszki, wielkiego kapelana Solidarności. Jan Olszewski wspierał wszystkie ruchy opozycji antykomunistycznej i uczestniczył w budowaniu nowych patriotycznych struktur w państwie. Jego wolna Polska musiała być bez komunistów u władzy, służb obcego wywiadu i agentury która pozostała w strukturach państwa po PRL-u. Bo, to jest zagrożenie dla bycia narodu mówił. Z 4 na 5 czerwca 1992 r. po zamachu w czasie „nocnej zmiany” wniosku prezydenta ps. Bolek i zdradzie części posłów odszedł z rządu z podniesioną głową Wielki Premier Patriota Polski Mec. Jan Olszewski. Okazało się, że działania agentury były mocniejsze niż struktury państwa. I o tym musimy pamiętać.
Bogusław Bardon*
* Poglądy dotyczące wydarzeń z 4/5 czerwca 1992 roku są prywatną opinia autora.