Czy w coraz bardziej podzielonej Polsce powinno się poruszać podczas rodzinnych spotkań w trakcie świąt Bożego Narodzenia tematy polityczne, skoro właśnie ta sfera życia publicznego odpowiada za potworne skłócenie rodaków?
Na to pytanie próbowali odpowiedzieć w ostatnich tygodniach liczni psychologowie, socjologowie, publicyści odwołując się zarówno do nauki, jak do tradycji. Ich opinie były zróżnicowane, ale generalnie przeważał pogląd, że właśnie w świątecznym czasie, kiedy mamy możliwość oderwania się na chwilę od bieżących problemów, aby spojrzeć na współtworzoną także przez nas rzeczywistość z pewnym dystansem, bez emocji, refleksyjnie można rozmawiać o polityce, jeżeli tylko potrafimy zachować w takiej dyskusji spokój i utrzymać nerwy na wodzy.
Podoba mi się ta propozycja, ponieważ unikanie „na siłę” trudnych tematów źle wpływa na psychikę i może mieć fatalne skutki na przyszłość. Zamiast dusić coś w sobie i popadać we frustrację, która łatwo przeradza się w agresję, lepiej to uzewnętrznić właśnie w rodzinnym gronie, chyba że nie będzie w nim zainteresowania problematyką polityczną, chociaż wydaje się to mało prawdopodobne w Polsce AD 2018.
Zastępca Redaktora Naczelnego NGO
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju