Nikt nie ma wątpliwości, że ruch na świeżym powietrzu sprzyja zdrowiu, korzystnie wpływając na serce i na cały układ krążenia.
Czy zalecana przez kardiologów z całej Polski, a także z zagranicy, którzy spotykają się w ten weekend na swoim kongresie w Krakowie aktywność fizyczna co najmniej trzy razy w tygodniu nie powinna być jednak ograniczana do ćwiczeń w zamkniętych pomieszczeniach, kiedy powietrze jest mocno zanieczyszczone? Komu jak komu, ale lekarzom na pewno nie godzi się popełniać poważnych błędów w tej materii.
W sobotni poranek smog był w centrum podwawelskiego grodu niemal widoczny, a każdy głębszy oddech przekonywał, że jedyne co można zrobić dla ratowania zdrowia, to pozostać w domu i szczelnie zamknąć okna. A co zrobili kardiolodzy? Zorganizowali w tym czasie półgodzinny bieg po Plantach, aby pokazać praktyczny wymiar troski o serce.
Patrząc na uczestników plenerowej imprezy radośnie przemierzających wyznaczoną trasę i mijających na niej ludzi w maskach antysmogowych na twarzach pukających się w głowy na ich widok przypomniałem sobie trzy stare powiedzenia, które chyba nieźle pasują do tej absurdalnej sytuacji: „medice, cura te ipsum (lekarzu, ulecz się sam)”, „dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane” i „szewc bez butów chodzi”.
Zastępca Redaktora Naczelnego NGO
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju