Dyrektor Wojskowego Biura Historycznego profesor Sławomir Cenckiewicz napisał do mnie na Twitterze: „Panie Adamie spać nie mogę od wielu dni przez to co odkryliśmy… Nawet akta skazanych w okresie stalinowskim niszczyli! Grudzień 70, stan wojenny, ech…”. W jednostkach podległych MON „wybrakowano” w czasach III RP kilkadziesiąt tysięcy dokumentów dotyczących komunistycznych organów bezpieczeństwa.
W 2013 roku na łamach „Naszego Dziennika” niszczenie akt w czasie rządu Tadeusza Mazowieckiego opisał były członek Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI Piotr Bączek, cyt.
Zima przełomu lat 1989/1990 – od kilku miesięcy działał gabinet premiera Tadeusza Mazowieckiego. Jednak w najważniejszych ministerstwach nadal tkwiła komunistyczna nomenklatura, zaś w MSW trwało na masową skalę niszczenie dokumentów, nierzadko dowodów przestępstw popełnianych przez komunistyczny reżim. (…) Rząd Tadeusza Mazowieckiego został powołany 12 września 1989 roku. Premier nazywany jest mianem „pierwszego niekomunistycznego szefa rządu”. Jego zaplecze polityczne nie kryło triumfu i nawet po latach bezrefleksyjnie powtarza, że był to zasadniczy zwrot i zerwanie z komunizmem. Nic bardziej błędnego. Komunistyczna PZPR posiadała czterech ministrów w tym gabinecie – Czesława Kiszczaka w MSW, Floriana Siwickiego w MON, Franciszka Wielądka w Ministerstwie Transportu, Żeglugi i Łączności oraz Marcina Święcickiego w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą. Kiszczak objął również stanowisko wicepremiera. W pozostałych ministerstwach pozostawiono kadry z czasów PRL, np. szefem Komitetu do Spraw Kultury Fizycznej i Sportu, czyli odpowiednika obecnego ministerstwa sportu, był Aleksander Kwaśniewski. W dodatku Mazowiecki nie panował nad podległymi resortami. Najlepszym tego dowodem była sytuacja w MSW, w którym od kilku miesięcy trwała, wręcz przemysłowa, likwidacja akt Służby Bezpieczeństwa”.
Od lat uparcie powtarzałem, że należy ujawnić Aneks do raportu z likwidacji WSI oraz w większości tzw. zbiór zamknięty – „Z-tkę”. Działania m.in. prof. Cenckiewicza doprowadziły do ujawnienia części „Z-tki”, z której jednak pod różnymi pretekstami służby wyjęły spod ujawnienia tysiące akt. Można podejrzewać, że taki stan w efekcie doprowadził do kontynuowania procederu niszczenia materiałów, które mogły wielu doprowadzić przed sąd za zbrodnie komunistyczne – zbrodnie przeciwko ludzkości. Niemniej wiemy już, że Lech Wałęsa był TW „Bolkiem” … ale nie wiemy czy po zakończeniu swojej tajnej i świadomej współpracy z organami MSW PRL nie został przekazany do dyspozycji wywiadu wojskowego PRL.
W trakcie sprawowania nadzoru służbowego nad wojskową siecią archiwalną stwierdzono udokumentowane liczne przypadki bezprawnego niszczenia akt w archiwach wojskowych w Gdyni, Nowym Dworze Mazowieckim i Rembertowie w latach 1990-2009. Skala dokonanych zniszczeń jest olbrzymia i dotyczy dziesiątek tysięcy jednostek archiwalnych (setek tysięcy stron), wśród których znajdowały się bezcenne – z punktu widzenia badań naukowych i archiwalnych – materiały dotyczące PRL. Szczególnie bulwersującym jest fakt niszczenia w latach 2000-2009 akt organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego, pomimo, że ustawa o IPN z 1998 r. wyraźnie penalizuje tego typu czyny, a na instytucje (i osoby prywatne) nakłada obowiązek przekazania takich materiałów do archiwum IPN”
– czytamy w komunikacie WBH opublikowanym na jego facebookowej stronie.
Jeśli jest prawdą, że wśród akt zniszczonych w latach 2000-2009 były, cyt.
(…) materiały dotyczące ,,obrotu specjalnego” i współpracy wojskowej z ZSRS i z innymi państwami komunistycznymi, akta dotyczące broni atomowej, meldunki o nastrojach w WP, akta Sztabu Generalnego, Głównego Zarządu Politycznego, Naczelnej Prokuratury Wojskowej i Wojskowej Akademii Politycznej, Wojskowego Instytutu Historycznego im. Wandy Wasilewskiej, dokumenty dotyczące słuchaczy i kursantów akademii sowieckich, akta nieruchomości nabywanych przez oficerów, Gabinetu MON, Departamentu Kadr, ataszatów wojskowych, misji wojskowych w Berlinie i Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych, protokoły akt zdanych do archiwum w latach 1945-1989, RSW ,,Prasa-Ksiązka-Ruch”, akta osób powracających z zagranicy (zawierające także zmiany nazwisk), dokumenty na temat nieruchomości nabywanych przez oficerów oraz akta partyjne i organizacji młodzieżowych (zwłaszcza Związku Młodzieży Polskiej), dokumentacja oraz korespondencja wiceministra obrony narodowej z końca lat 90″
… to mogły zostać zniszczone ślady dotyczące również TW „Bolka” i jego ewentualnej współpracy z wywiadem wojskowym PRL!
W wybrakowanych aktach najpewniej znajdowały się istotne informacje dotyczące „miłośników” Okrągłego Stołu! Dla przykładu, w swojej książce „Zwykły polski los” Bronisław Komorowski ujawnił, że nasyłał w czasie trwania rządu Tadeusza Mazowieckiego Oddziały Prewencji Milicji Obywatelskiej na działaczy Konfederacji Polski Niepodległej wracających z akcji blokady baz Armii Radzieckiej. Zatem można przypuszczać, że materiały dostępne w MON, a dotyczące aspektu blokady przez KPN baz armii radzieckiej również zostały zniszczone, a najpewniej te dotyczące stanowiska w tej sprawie dowództwa Ludowego Wojska Polskiego!
Zatem tysiące małych „jaruzelków” i „kiszczaczków” w strukturach III RP … to nie są jakieś miraże, a rzeczywistość. Oni sobie doskonale zdają sprawę, że np. kolaboracyjne Państwo Francuskie – tzw. „Vichy” – rozliczano po ponad dwóch dekadach od zakończenia ostatniej wojny. To samo dotyczy rozliczenia totalitarnych zbrodni czasów PRL. Niemniej jednak … dalsze niszczenie ważnych akt było i jest w interesie 2, 3 a nawet 4 pokolenia „utrwalaczy władzy ludowej”. O ile bowiem trudniej będzie wskazać na możliwy związek między wychowaniem w rodzinie komunistycznych zdrajców czy funkcjonariuszy aparatu represji z wieloma politycznymi decyzjami bardzo konkretnych osób, np. sędziów, prokuratorów lub postawą urzędników, samorządowców, dziennikarzy, itd. Warto też dodać, że wielu prokuratorów wojskowych przeszło całkiem niedawno do prokuratury wojskowej …
Warto zatem przypomnieć zatem szerzej dawną akcję „palenia akt” z czasów premiera Tadeusza Mazowieckiego, wieloletniego posła na sejm RPL. Jak dalej opisywał w swoim tekście w „Naszym Dzienniku” Piotr Bączek, cyt.
(…) Doktor Radosław Peterman z IPN stwierdził, że polecenie niszczenia akt SB wydało kierownictwo MSW, w tym właśnie Kiszczak. Historyk cytował pismo zastępcy naczelnika Wydziału XIII Biura „B” MSW – była to specjalna jednostka biura obserwacji zajmująca się współpracą z tajnymi współpracownikami SB – płk. Stanisława Machnickiego z końca września 1989 r.: „Zgodnie z poleceniem Ministra Spraw Wewnętrznych [czyli Kiszczaka – przyp. aut.] uprzejmie proszę o niezwłoczne przejrzenie za ostatnie co najmniej 10 lat dokumentów dotyczących tzw. opozycji, która została zalegalizowana, oraz ich zniszczenie”. Również pod koniec września 1989 r. dyrektor Departamentu Szkolenia i Doskonalenia Zawodowego MSW płk Zbigniew Litwin nakazał przejrzeć wszystkie wydawnictwa szkoleniowe i zniszczyć te, których treść przekraczała kompetencje SB. W listopadzie 1989 r. Kiszczak zarządził likwidację departamentów III, IV, V i VI, tworząc na ich miejsce nowe. Zaraz po tej decyzji rozpoczęto na wielką skalę akcję likwidacji dokumentów. Zachowane dokumenty świadczą, że działo się to za wiedzą najwyższego szefostwa MSW. W trakcie telekonferencji kierownictwa MSW z naczelnikami Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych z 9 stycznia 1990 r. gen. Bogdan Stachura, bliski współpracownik Kiszczaka, wskazywał: „Materiały archiwalne niszczyć zgodnie z wytycznymi – nieważne, że to się kiedyś przyda”. Natomiast gen. Krzysztof Majchrowski – ówczesny dyrektor Departamentu Ochrony Konstytucyjnego Porządku Państwa, który powstał w miejsce osławionego Departamentu III, zwalczającego opozycję – nakazał: „Wszystkie osoby wykorzystywane przed 4 czerwca 1989 r. wyrejestrować, a materiały zniszczyć. Sprawy operacyjne poddać analizie tak, aby nie było dokumentów tajnych współpracowników”. Tymczasem według obowiązującej instrukcji archiwalnej MSW akta operacyjne powinny być przechowywane w archiwum co najmniej 5 lat. Peterman podaje na przykładzie Łodzi szacunkowe dane tej hekatomby w archiwach MSW – z blisko 47 tys. teczek wyeliminowanych tajnych współpracowników zostało ok. 6 tys., czyli niespełna 13 proc., z 26 tys. spraw operacyjnych ocalało ok. 18 proc.; a z 192 teczek obiektowych pozostały 4, czyli 2 procenty! (…) Na początku 1990 r. informacje o likwidowaniu archiwów SB dotarły do posła Jana Marii Rokity, który był przewodniczącym sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW. 19 stycznia 1990 roku komisja Rokity zażądała od szefa MSW i prokuratora generalnego Józefa Żyty wyjaśnień w sprawie niszczenia akt. Charakterystyczne, że premier Mazowiecki nie zajął się tą sprawą, tylko… odesłał Rokitę do Kiszczaka. W końcu proceder opisała „Gazeta Wyborcza”. 30 stycznia 1990 r. płk Kazimierz Piotrowski – dyrektor archiwum MSW – na konferencji prasowej oświadczył, że niszczenie akt odbywa się w związku z reorganizacją MSW i jest zgodne z prawem. Dopiero dzień później Kiszczak wydał decyzję zakazującą niszczenia dokumentów w MSW. Charakterystyczne, że Kiszczak przekonywał Mazowieckiego, iż teczki „zaszkodzą wielu waszym ludziom”. Po latach tak opisał rozmowę z Mazowieckim na ten temat: „Rokita napisał do Mazowieckiego pismo na mnie za palenie dokumentów. Premier dał mi to pismo. Powiedziałem: Panie premierze, postępujemy zgodnie z przepisami i lepiej będzie, jeżeli niektóre dokumenty zniszczymy. Są w nich rzeczy kompromitujące nie resort i nie ludzi służby bezpieczeństwa, tylko byłą opozycję, wielu waszych kolegów. Może dojść do tragedii. Mazowiecki odpowiedział, że zabezpieczą je przed niepożądanymi osobami i lepiej, żeby ich nie palić. Pańska wola – odpowiedziałem i wydałem zakaz palenia. Tak więc nie może być mowy o nielojalności”. Wprawdzie Kiszczak taką decyzję wydał, jednak niszczenie dokumentacji trwało nadal. Co więcej, nawet po uzyskaniu oficjalnych informacji o niszczeniu akt Mazowiecki nie przeprowadził zmian w kierownictwie MSW. Dopiero w marcu 1990 r. powołał Krzysztofa Kozłowskiego na stanowisko podsekretarza stanu w MSW, ale Kiszczak był szefem tego resortu aż do lipca 1990 roku. Jednocześnie organizacje, które sprzeciwiały się ustaleniom Okrągłego Stołu i domagały się odejścia od tych porozumień, były nazywane radykalną opozycją. Media sprzyjające rządowi Mazowieckiego prowadziły zmasowany atak propagandowy. (…)”.
Podobieństw jest zatem sporo. Pytanie powstaje, czy za niszczeniem akt w latach 2000-2009 stały osoby pozostawione w strukturach III RP po 1989 roku czy też już ich wychowankowie, dzieci czy wnuki …?
Reasumując. Domagam się poważnego i szybkiego śledztwa w sprawie niszczenia akt wskazanych przez WBH w latach 2000-2009.
Adam Słomka
Przewodniczący KPN-NIEZŁOMNI,
założyciel Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich,
poseł na Sejm RP I,II,III kadencji