Cześć i chwała bohaterom…. 1968 roku

Zastępca Naczelnego

Coraz więcej ludzi zadaje sobie pytanie, kim naprawdę jest Andrzej Duda? Oficjalna wypowiedź Prezydenta, wygłoszona podczas obchodów 50 rocznicy Marca’68 nie pozostawia złudzeń:– Tak jak za grudzień 1970 r., za to, że strzelano do ludzi w Gdańsku, w Gdyni, tak jak za Radom, Płock, Ursus 1976 r. tak, jak za kopalnię „Wujek” 1981 r., jak za błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę, za ludzi pomordowanych przez komunistów – dzisiejsza wolna Polska niepodległa, moje pokolenie nie ponosi odpowiedzialności i nie musi za to przepraszać.

Ale chcę z całą mocą podkreślić, że z wielkim żalem pochylamy głowę, pochylam tę głowę z wielkim żalem, także ja jako Prezydent. I tym którzy zostali wtedy wypędzeni i rodzinom tych, którzy zginęli chcę powiedzieć: proszę wybaczcie, proszę wybaczcie Rzeczpospolitej, proszę wybaczcie Polakom, wybaczcie ówczesnej Polsce, za to, że dokonano tego haniebnego aktu.

Polska moimi ustami o to wybaczenie prosi dla tamtych, żeby zechcieli zapomnieć i żeby zechcieli przyjąć, że Polska tak bardzo żałuje, że ich dzisiaj w niej nie ma. Cześć i chwała bohaterom 1968 roku.

… Co za stratę ponosi dzisiejsza Rzeczypospolita, że wy wszyscy – ci którzy wyjechali, ci którzy być może umarli przez tamten ’68 r. – że was dzisiaj z nami nie ma, że jesteście elitą inteligencji, ale w innych krajach, że jesteście ludźmi sukcesu szanowanymi, ale w innych krajach, że wasza twórczość, że wasz dorobek naukowy, że wasze wspaniałe osiągnięcia nie poszły na rachunek Rzeczypospolitej. Co za żal, jakże mi jest przykro.

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,911,obchody-50-rocznicy-wydarzen-marca-68.html

Oto najkrótsze podsumowanie. Polska w Marcu’68 pozbyła się elit. Intelektualnych. No to przypomnijmy sobie, jakie te elity intelektualne były. Za liczbę graniczną należy uznać 11 185 osób, co podał historyk z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Krzysztof Lesiakowski. Tyle osób żydowskiego pochodzenia wyjechało z PRL do końca 1969 r. Wśród nich było 9570 dorosłych, pośród których 998 to byli renciści, w tym 204 posiadało renty za szczególne zasługi dla PRL; byli to „utrwalacze” władzy ludowej – ci najbardziej wystraszyli się rozliczeń. Jako aktualne uzupełnienie: wg danych Biura Paszportów MSW w marcu 1968 r. wnioski złożyło tylko 66 osób, w kwietniu było ich już 134, w maju 224, zaś w lipcu 577. Decyzje odmowne dostało w 1968 r. zaledwie 26 osób. W tymże roku wyjechało z Polski, deklarując emigrację do Izraela, 3437 osób. Punkt szczytowy wyjazdów nastąpił w 1969 r., gdy wyjechały 7674 osoby. Oficjalne zakończenie akcji wyjazdów jesienią 1969 r. spowodowało, że liczba emigrujących w 1970 r. spadła do 698. W 1971 r. emigracja ponownie wzrasta (do 1118), gdyż oprócz ogólnego zelżenia restrykcji wyjazdowych upłynął tzw. okres karencyjny dla osób, którym wcześniej odmówiono zgody z powodu dostępu do tajemnic państwowych, służby wojskowej itp. W następnych latach skala wyjazdów była nieporównanie niższa (do 1975 r. wyjechały 853 osoby).

[…]

Przy dokładniejszym spojrzeniu rozpoznajemy w rzekomych „ofiarach” oprawców z UB, morderców sądowych, zakłamanych dziennikarzy i – nie tyle artystów, co fałszerzy sztuki. Pełna lista byłaby zbyt długa, niemniej i skrótowa jest nader pouczająca – wyjechało 18 wysokich rangą działaczy partyjnych i 729 średnich aparatczyków. Ze stanowisk państwowych (też zresztą partyjnych) dwóch wiceministrów: hutnictwa – Ignacy Borejdo i budownictwa – Fryderyk Topolski, oraz 51 dyrektorów departamentów, 50 wicedyrektorów, kilkudziesięciu naczelników wydziałów. Duże straty poniosło MSW, skąd usunięto 176 funkcjonariuszy, w tym większość rodem z dawnego MBP i UB; z MSZ wyleciało 28 dyplomatów i pracowników. Przy okazji tej wyliczanki co chwilę trafiamy na dające do myślenia ciekawostki: Kazimierz Łaski, dawny major UB, wyjechał jako prorektor SGPiS; eks-podpułkownik z MBP Antoni Gutowski – jako redaktor „Polityki”; płk Oskar Karliner, już w 1956 r. zdegradowany za zbrodnie stalinowskie, wybył jako fachowiec od energii jądrowej; jego zastępca, ppłk Maks Lityński – jako prześladowany naukowiec; ppłk Józef Krakowski, „zasłużony” ongiś wiceszef UB w Łodzi, Gdańsku i Warszawie – jako niemal artysta (szef produkcji zespołu filmowego „Kamera”). A dodać trzeba i „Semjona” (Zygmunta) Baumana – były politruk i kabewiak zasłużony w walkach z „bandami” wyjedzie jako wybitny socjolog. Z kolei Stefan Michnik, były morderca sądowy – jako „prześladowany” redaktor MON.

Najwięcej przegranych było w aparacie propagandy. Usunięto ok. 200 dziennikarzy, w tym 15 redaktorów naczelnych pism, 61 wysokich urzędników Polskiego Radia i Telewizji, 26 ludzi związanych z kinem. Z liczących się – były propagandzista „Czołówki” i reżyser „Krzyżaków” Aleksander Ford. Wyjechało też: 9 pośledniejszych pisarzy, 91 artystów, 364 doktorów i 944 studentów wyższych uczelni. Z głośniejszych nazwisk wymienić trzeba Arnolda Słuckiego, byłego politruka w randze kapitana, i Stanisława Wygodzkiego, swego czasu propagandzistę i obercenzora w radio, który wyjechał jako całkiem liryczny poeta. Henryk Grynberg, przywoływany tu i ówdzie jako ofiara tudzież wybitny literat, nie był ani jednym, ani drugim. Wyjechał w 1967 r. z zespołem Teatru Żydowskiego do USA i tam został. Kończąc o nim, dodajmy, że jako wybitny aktor też nie został odnotowany. Został za to odnotowany przez SB jako TW „Reporter”.

Rok 1968 w liczbach

Zatem nie jest prawdą, że wspaniałe osiągnięcia nie poszły na rachunek Rzeczpospolitej, choć w tym przypadku z dopiskiem Ludowej. Poszły. Ale osiągnięcia sporej części tzw. emigrantów marcowych były tego rodzaju, o jakim na łamach czerskiego „Dużego Formatu” wspominała Anna de Tusch-Lec:

– W Izraelu mój tata powiedział mi bardzo ciekawą rzecz: Anka, ty myślisz żeśmy wyjechali z Polski dlatego, że był antysemityzm? Nie, on był zawsze. Ale w 1968 r. zrobiło się niebezpiecznie. Tam parę pieczeni piekło się jednocześnie. Oni mieli nasze kartoteki. Nas, Żydów z UB. (…) Mój tata był w UB. Mówił nam: byłem, mam czarną plamę na życiorysie. Co robił Polakom? On zabijał, torturował. Czy w takiej sytuacji przeprowadzka do innego kraju była najgorszym wyjściem? A propos, już w 1957 r. złożył podanie o zgodę na wyjazd do Izraela, ale jej nie dostał.

Po 50 latach okazuje się, że uciekający z Polski kaci Narodu Polskiego in gremio zaliczeni zostali w poczet… bohaterów. Najwyraźniej dla prezydenta Dudy nie są ważne wspomnienia takie jak cytowane wyżej. Nie jest ważne również i to, że uprawiana w czasach stalinowskich i później propaganda zwana na wyrost prasą była wyjątkowo podłej jakości. Protestujący studenci w Marcu’68 ostentacyjnie palili gazety, a na murach czy jezdniach można było przeczytać: PRASA KŁAMIE!

Dzisiaj jednak kajamy się (ustami polskiego Prezydenta) za usunięcie przynajmniej części zakłamanych agitatorów. Ba, niektórzy po latach niepomni na swą stalinowską młodość wracali w glorii autorytetów. Ot, pierwsza z brzegu Alina Grabowska.

Podobnie inny guru lewicującej zbyt mocno oPOzycji – Andrzej Koraszewski (Listy z naszego sadu – obecnie). Minęło 50 lat. Zapominamy, przynajmniej oficjalnie, o studentach, którzy ofiarnie demonstrowali w obronie swoich żydowskich kolegów – Michnika i Szlajferta. Zapominamy, przynajmniej oficjalnie, że Marzec’68 był dla wielu katów (np. Stefan Michnik) możliwością ucieczki nie w charakterze ściganego przestępcy, ale… ofiary.
Tymczasem ambasador Izraela Anna Azari nadal usiłuje wykorzystać propagandowo tamte czasy. Otóż jej zdaniem tylko w Polsce doszło do nagonki antysemickiej – w domyśle winien temu jest zoologiczny antysemityzm Polaków. Eli Barbur tymczasem stawia diagnozę zupełnie inną: Marzec-68, czyli ostatnia czystka antyżydowska w Europie, nie mógłby zostać odpalony przez frakcję antysemickich komuchów w Warszawie bez wyraźnej zgody ze strony Moskwy. Rzecz jasna, bolszewia nie podejrzewała nawet, że uruchomi w ten sposób procesy demokratyczne, które w konsekwencji doprowadzą do utraty przez nią władzy w Polsce.

Wydarzenia marcowe poprzedzone zostały błyskawiczną wojną w czerwcu-1967, kiedy to Izrael rozbił w 6 dni uzbrojone i wyszkolone przez ZSRR armie arabskie. Nic dziwnego, że w zachodnim świecie, a także powszechnie w Polsce, co widziałem na własne oczy, zwycięstwo izraelskie odebrane zostało z ogromną satysfakcją – jako dowód, że z sowietyzmem można sobie jednak poradzić. Moskwa ze swej strony odczuła to, jako dotkliwą klęskę – stąd brutalne zerwanie stosunków z Izraelem, wygwizdanie wyjeżdżającego z Warszawy ambasadora izraelskiego na Okęciu i zachęta do czystek antyżydowskich w Polsce. Wojna Sześciodniowa, jak okazało się ostatnio na podst. dokumentów partyjnych ujawnionych w Czechach – była czynnikiem dopingującym Praską Wiosnę. Wg mnie – tym bardziej mogło to dotyczyć marca-68, a wy zacznijcie pisać o tym doktoraty przez następnych 50 lat :).

ORIENTALNY MARZEC.

W 1967 roku byłem co prawda jeszcze dzieckiem, uczącym się języka polskiego z Elementarza Mariana Falskiego, ale pamiętam rozmowy – nasi Żydzi dokopali ruskim Arabom. Ulica była zatem nie anty- ale filosemicka. Dlatego próba zrozumienia Marca bez kontekstu geopolitycznego jest skazana na porażkę.

Imperium sowieckie w Europie praktycznie trwało jako monolit do śmierci Stalina. Trzy miesiące później zaczęło się powstanie w NRD (czerwiec 1953). Po kolejnych trzech latach – na Węgrzech (październik 1956). Oba przewyższały i to znacznie swoim zasięgiem to, co działo się w Polsce (Poznań – czerwiec 1956).

W 1968 r. nagle „zaczęło się dziać” w stalinowskiej wciąż jeszcze Czechosłowacji. Praska wiosna budziła nadzieje na zmiany.

Nowy pierwszy sekretarz czechosłowackiej kompartii Alexander Dubček w lutym 1968 roku stwierdził, że w rządach partii komunistycznej dochodziło do wypaczeń. Potrzebna jest zmiana w życiu społecznym i gospodarczym kraju. To w komunistycznej nowomowie oznaczało rozliczenie się z dotychczasowym aparatem. Nagle okazało się, że w Czechosłowacji rośnie społeczeństwo obywatelskie tak, że kompartia jest coraz bardziej zbędna. W Polsce coraz częściej zaczynały pojawiać się hasła Polska czeka na Dubčeka! Po Październiku 1956 r. stalinowcy byli odsuwani od władzy. Stanowili więc grupę potencjalne groźną dla polskiego sekretarza.

Gomułka pamiętał wszak doskonale, że 14 października 1964 roku w wyniku swoistego przewrotu pałacowego ze stanowiska sowieckiego genseka został usunięty Nikita Chruszczow. Nowym sekretarzem generalnym KPZS został Leonid Breżniew.
Gomułka, borykający się już z protestami studenckimi, uderzył w potencjalną opozycję, która mogła próbować wykorzystać potencjał niezadowolenia. Być może właśnie dzięki temu zachował władzę jeszcze przez dwa lata. Z drugiej strony Marzec’68 spowodował, że zbrodniarze stalinowscy tacy jak Michnik czy Wolińska uniknęli kary. Mogli bowiem powoływać się na antysemityzm, rzekomo uniemożliwiający sprawiedliwy osąd ich czynów.
Przypadki Jakuba Bermana i Salomona Morela świadczą jednak o tym, że póki istniała komuna byliby bezkarni. Rozliczanie w PRL działaczy komunistycznych za zbrodnie przeciw Narodowi było niebezpieczne dla aktualnej władzy. Stawiało bowiem pytanie o legitymację polityczną tzw. komunistów.

Dwanaście lat później na fali partyjnej odnowy pojawi się hasło: Partia ta sama, ale nie taka sama. A prześmiewcy będą zadawać sobie pytanie: – Co nosi się w Warszawie? – Żydów na rękach.

PZPR antysemicka w 1968 r. i filosemicka w latach 1980-tych. Bez udziału Narodu, który stłamszony mógł jedynie obserwować igraszki na szczytach władz. Tymczasem Andrzej Duda przeprasza w imieniu Polski, choć częściowo wolność Polska odzyskała dopiero 4 czerwca 1989 roku. Przynajmniej wg tych samych mediów, które teraz bezkrytycznie publikują wypowiedzi Anny Azari.

Wygląda więc na to, że Andrzej Duda równie dobrze mógłby przepraszać za Kozaków, którzy zastrzelili 8 kwietnia 1861 roku w Warszawie Michała Landy, ucznia szkoły rabinackiej, kiedy ten chwycił w swoje ręce krzyż, niesiony przez demonstrantów. Kozacy strzelający do Żyda to równie mocny dowód na antysemityzm Polaków, jak Marzec’68. W tle coraz wyraźniej widać 65 mld dolarów.

Humpty Dumpty, 3obieg.pl

Komentarze są zamknięte