Sprawa Skaryszewskiej 11 pod lupą komisji weryfikacyjnej

Zastępca Naczelnego

– Po reprywatyzacji podniesiono lokatorom czynsz z 400 zł do 1 tys. zł, czyli o ok. 240 proc. W budynku są 24 mieszkania, obecnie mieszka jeszcze dziewięć rodzin, reszta dostała lokale zastępcze – mówiła przed komisją weryfikacyjną mieszkanka Skaryszewskiej 11 Janina Ryszko.Komisja weryfikacyjna badała na wtorkowej rozprawie sprawę zreprywatyzowanej w 2015 r. nieruchomości przy ul. Skaryszewskiej 11 na warszawskiej Pradze.

Decyzją z końca 2015 r. ratusz ustanowił prawo użytkowania wieczystego do Skaryszewskiej 11 na rzecz nowego właściciela, a w 2016 r. dzielnica Praga Południe orzekła o przekształceniu tego prawa w prawo własności. Nowy właściciel po odzyskaniu nieruchomości sprzedał nieruchomość prywatnej firmie. W sprawie pojawiło się kilku kuratorów, lokatorzy skarżyli się na swoją sytuację po przejęciu kamienicy przez nowych właścicieli.

Jako pierwsza zeznania przed komisją złożyła mieszkanka Skaryszewskiej Janina Ryszko, która mieszka tam od 1993 r. Stwierdziła, że „na Pradze Południe, władze, burmistrz nie dbali o mieszkańców, nie wsłuchiwali się w ich głos”, dodała, że mieszkańcy prosili burmistrza, żeby „zadziałał”. Mieszkanka stwierdziła, że chciano ją wyrzucić z lokalu, wymeldować.

Przewodniczący komisji Patryk Jaki pytał Ryszko, jak zmieniło się jej życie po reprywatyzacji. Odpowiedziała, że po przejęciu budynku przez nowych właścicieli, od 2016 r. nastał dla mieszkańców „koszmar”, m.in. podniesiono czynsz.

– Dowiedzieliśmy się o reprywatyzacji w 2010 r., kiedy pojawiła się lista budynków objętych roszczeniami. Kolejnym sygnałem było pismo, które dostaliśmy od administracji w 2012 r. informujące nas, że trwa proces przekazania gruntu dla właścicieli hipotecznych – mówiła świadek. Dodała, że po tych wydarzeniach lokatorzy zaczęli działać, pisali pisma do Biura Gospodarki Nieruchomościami, do burmistrza, do Ministerstwa Finansów, ale udzielano lakonicznych odpowiedzi. W 2016 r. mieszkańcy założyli stowarzyszenie.

W chłodzie i bez światła

Ryszko zeznała, że po reprywatyzacji czynsz podniesiono z 400 zł na 1000 zł, tj, ok. 240 proc. Odpowiadając na pytania Jakiego, stwierdziła, że czuła się nękana, a pierwszym przejawem było wywieszenie przez nowego administratora budynku informacji na na jakie konto płacić czynsz, bez przedstawienia pełnomocnictwa.

Ryszko zeznała, że na klatce schodowej i przed budynkiem nie było światła, a przez siedem miesięcy budynek nie był sprzątany, robili to sami lokatorzy. Jak mówiła budynek jest bardzo wyziębiony, jest zimno w mieszkaniach, ponieważ kamienica nie jest podłączona do sieci centralnego ogrzewania – ponadto był prowadzony uciążliwy remont budynku, jak zeznała, planowane było m.in. zerwanie dachu, aby dobudować dodatkowe piętro. Lokatorka Skaryszewskiej odpowiadając na pytanie przewodniczącego komisji, powiedziała, że lokatorzy mieli wątpliwości, czy osoba, która w wyniku reprywatyzacji przejmuje kamienicę jest prawowitym spadkobiercą.

Mieszkanka Skaryszewskiej stwierdziła, że w związku z działalnością w stowarzyszeniu „Piętro Wyżej”, które reprezentowało interesy lokatorów Skaryszewskiej 11, była „niewygodna dla władz” dzielnicy i „została za to ukarana” poprzez wypowiedzenie umowy najmu. Według niej, wielokrotnie próbowano namówić mieszkańców, aby wyprowadzili się z kamienicy.

Część właścicieli zginęła w getcie

Następnie zeznawał Waldemar Szewczyk, lokator Skaryszewskiej 11 od 47 lat. – Mieliśmy wątpliwości, co do prawidłowego ustalenia kręgu spadkobierców naszej kamienicy. Część z nich zginęła w getcie warszawskim. Jeździliśmy do urzędów, aby sprawdzać księgi wieczyste – powiedział.

Zaznaczył, że wszyscy w zasadzie beneficjenci reprywatyzacji Skaryszewskiej 11, oprócz jednego – dla których ustanowiono kuratorów – musieliby mieć ponad 100 lat.

Szewczyk poinformował, że 11 mieszkańców Skaryszewskiej dostało mieszkania zastępcze. On sam dwukrotnie ubiegał się o taki lokal, ponieważ jednak wygrał pierwszą sprawę ws. podwyżki czynszu, okazało się to niemożliwe. Jednak – jak wyjaśnił – beneficjent reprywatyzacji złożył apelację, więc „trzy, cztery tygodnie temu” złożył jeszcze raz pełny wniosek o mieszkanie i czeka na rozpatrzenie swojej sprawy.

Źródło: TVP info

Komentarze są zamknięte