MZK Kędzierzyn-Koźle: kursy międzymiastowe to cel naszego rozwoju

Autor Obywatelski

Joanna Koziarska-Kiziak kieruje Miejskim Zakładem Komunikacji sp.z.o.o w Kędzierzynie-Koźlu od października 2011 roku. W tym czasie miejski przewoźnik przeszedł gruntowną metamorfozę. Wymieniony został tabor a nowa dyrekcja zakładu ciągle poszukuje nowych kierunków rozwoju. Pracuje także nad czynnikiem ludzkim i także na tym polu widać efekty. Były i wpadki ale o tym nie będziemy dziś pisać.Wiktor Sobierajski: – Co dobrego dzieje się w MZK Kędzierzyn-Kole?
Joanna Koziarska Kiziak: – Jeżeli chodzi o bieżące sprawy, to rozszerzamy swoją działalność dodatkową o tzw. kursy autobusów międzymiastowe dla mieszkańców i nie tylko. Organizujemy wyjazdy do atrakcyjnych miejscowości w Polsce i nie tylko.
W.S: – No to tutaj muszę Panią pochwalić, bo mam opinię mieszkańców miasta, którzy twierdzą, że tzw. „wycieczki” z MZK, jest pomysłem trafionym w punkt.
J.K-K: – Bardzo się cieszę…
W.S: – Proszę docenić też fakt, że to także moja opinia, najbardziej krytycznego dziennikarza w Kędzierzynie-Koźlu.
J.K-K – Jest mi tym bardziej miło i cieszę się, że odbiór społeczny naszego pomysłu jest tak pozytywny. Nie zapominamy jednak o naszej działalności podstawowej, czyli o komunikacji miejskiej w Kędzierzynie-Koźlu. Ale staramy się rozszerzać naszą działalność dodatkową. Będziemy w tym kierunku się rozwijać.
W.S: – Z MZK Kędzierzyn-Koźle można pojechać na zakupy do Pragi.
J.K-K: – Oczywiście. Najbliższy wyjazd jest 29 lipca. Wszystkie bilety zostały wyprzedane. Kolejny wyjazd jest 19 sierpnia i tutaj też już nie ma biletów.

W.S: – Ile kosztował bilet do Pragi?
J.K-K: – 129 zł.
W.S: – Przyznam,  że to przystępna cena.
J.K-K: – Cena jest przystępna. Chcemy, aby każdy mieszkaniec K-K miał możliwość podczas letnich wakacji spróbował czegoś innego, nowego. Jest to taka forma wypoczynku, wyjazdu do innych miejsc. Przede wszystkim w Polsce, bo mamy piękny kraj i warto go zwiedzać.
W.S: – Jeszcze raz powtórzę, że pomysł jest trafiony. Rozmawiałem także z rodzicami dzieci i młodzieży i mówili mi, że czasami nie mają 1.500 zł, żeby wysłać dziecko na kolonię na 10 dni, ale np. wydadzą 45 zł na wycieczkę do Kłodzka czy Wrocławia. I takich wycieczek mogą zafundować swoim pociechom kilka w wakacje.
J.K-K: – To są wyjazdy dla każdego „portfela”. Będziemy rozszerzać naszą ofertę o kolejne okresy. Ta akcja nie skończy się z końcem wakacji. Na wrzesień mamy już plan wyjazdów….
W.S: – A w okresie zimowym będziecie wozić naszych mieszkańców na narty? Pamiętam, kiedyś Radio Park organizowało akcję wyjazdów na narty, do Czech. Cieszyła się ona dużym zainteresowaniem.
J.K-K: – O, to bardzo fajny pomysł.
W.S: – Do autobusu dużo nart się zmieści…
J.K-K: – Mamy bardzo pojemne bagażniki, musimy je jednak zabezpieczyć, ale z tym nie będzie problemu. Jesteśmy otwarci na pomysły. Często zadajemy pytanie naszym podróżnym, gdzie chcieliby z nami pojechać. Jakie kierunki by ich interesowały. Wtedy dopisujemy je do naszej listy.
W.S: – Zejdźmy na ziemię i wróćmy do naszego Kędzierzyna-Koźla. Ostatnio rozmawiałem z Dariuszem Kosakowskim przewodniczącym rady osiedla „Śródmieście”. Mnie też najbardziej interesuje to osiedle, bo jestem jego mieszkańcem. Chodzi o przystanek przy ulicy Damrota. W tej sprawie rozmawiałem także z sąsiadami, którzy powiedzieli mi, że w tej chwili, po wybudowaniu ronda tuż za wiaduktem i likwidacji przystanku przy ulicy Karola Miarki, mają oni dalej do przystanku o około 250 metrów niż poprzednio i jest to dla nich trochę uciążliwe. Czy autobusy linii nr 1, 2, 12, 13 nie mogłyby się zatrzymywać na Damrota? Wtedy mieszkańcy Placu Wolności i ulic Lompy, Słonecznej, Powstańców czy Krótkiej mieliby bliżej do przystanku autobusowego, gdzie zatrzymywałyby się autobusy jadące do Azot czy Blachowni. Myślę, że nie zburzyłoby to rozkładu jazdy.
J.K-K: – Pierwszy raz słyszę, że jest taki problem. Taki wniosek do nas nie wpłynął…
W.S: – To może się go Pani spodziewać, bo mówił mi o nim przewodniczący rady osiedla „Sródmieście”, pan Dariusz Kosakowski.
J.K-K: – Jak wpłynie to pochylimy się nad takim wnioskiem. Musiałabym porozmawiać z naszym planistą.
W.S: – Czyli wniosek powinien być skierowany do pani prezydent?
J.K-K: – Tak. My wraz z Organizatorem Publicznego Transportu Zbiorowego, czy takie rozwiązanie będzie możliwe.
W.S: – Proszę na chwilę zapomnieć, że jest pani prezesem MZK Kędzierzyn-Koźle. Ma pani przecież ogląd sytuacji w naszym mieście. Prywatnie, jest ta sprawa do załatwienia?
J.K-K: – Prywatnie jestem również mieszkańcem tego miasta i zależy mi na tym, żeby mieszkańcy byli zadowoleni z działalności MZK.
W.S: – Ile mamy nowych autobusów, maksymalnie dwuletnich?
J.K-K: – W 2014 i 2015 roku zrealizowaliśmy zakup taboru w ramach etap III i IV projektu unijnego. Kupiliśmy autobusy 10-cio i 12-sto metrowe. Rok temu kupiliśmy kolejny autobus międzymiastowy dostosowany do przewozów na liniach regularnych ,
W.S: – Kiedyś ten autobus międzymiastowy, to mnie zaskoczył. Bo pojawił się on na wczesnoporannym kursie linii nr 2 na stoczni?
J.K-K: – To jest autobus, który może być używany do obsługi linii regularnych. Mieliśmy zlecenie ze szkoły z Gogolina, gdzie jeden z uczniów poruszał się na wózku inwalidzkim. Ten autobus doskonale się sprawdził.
W.S: – Jak panią słucham to ręce same składają mi się do braw. Inicjatyw i propozycji dla niepełnosprawnych w naszym mieście jest jak na lekarstwo. Wiem coś o tym, bo sam jestem osobą niepełnosprawną.
J.K-K: – My staramy się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Także osób niepełnosprawnych. Ułatwiać życie społeczeństwu a nie utrudniać. Wiadomo, że są sytuacje, których nie da się tak od ręki załatwić. Często jest to nierealne, ale z takich sytuacji zawsze wyciągamy wnioski na przyszłość. Często dotyczy to uruchamiania dodatkowych kursów w naszym mieście. Wnioski mieszkańców nie zawsze są trafione…
W.S: – Pamiętam taki kurs do kanału Gliwickiego w Kłodnicy. Nikt tam nie jeździł
J.K-K: – No właśnie. Po jakimś czasie zrezygnowaliśmy i dzisiaj nie jeździmy.
W.S: – Słuchając pani, mam wrażenie, że ma pani ambicje, by MZK Kędzierzyn-Koźle stało się przewoźnikiem nie tylko miejskim, ale międzymiastowym i stać się konkurencją dla Arrivy, która zarządza naszym PKS-em w Koźlu?
J.K-K: – No może nie aż tak bym tego nie nazywała
W.S: – To jest kierunek rozwoju firmy?
J.K-K: – Tak. W tym kierunku chcemy podążać. Kiedyś w taborze MZK był stary autosan. Pamięta pan?
W.S: – Pewnie. Obsługiwał on wesela, pogrzeby i wyjazdy piłkarzy Chemika K-K na mecze do innych miast.
J.K-K: – Odszedł on na zasłużoną emeryturę. Pierwszy autobus jaki kupiliśmy, to był Solaris Inter Urbino, czyli taki do połączeń międzymiastowych. W tamtym roku wzbogaciliśmy naszą ofertę o kolejny autobus marki Volvo, który także może wyjeżdżać poza miasto. Będziemy szli w tym kierunku.
W.S: – Jeszcze nie tak dawno Arriva przymierzała się do zakupu MZK Kędzierzyn-Koźle a tymczasem rośnie im konkurent?
J.K-K: – Do tej transakcji nie doszło i dla mnie jako mieszkańca, to bardzo dobrze.
W.S: – Wyobrażam sobie, że dworzec kolejowy plus nasze centrum przesiadkowe może za kilka lat stać się prawdziwym CENTRUM Kędzierzyna-Koźla a w sąsiedztwie jest MZK. Marzy mi się, aby MZK Kędzierzyn-Koźle stało się przewoźnikiem dla Górnego i Dolnego Śląska. Było takim łącznikiem między tymi regionami Dlaczego u nas nie ma prywatnych przewoźników na liniach regularnych typu LUZ w Opolu?
J.K-K: – Parę lat wstecz lokalni przedsiębiorcy próbowali stworzyć takie przedsiębiorstwo. Okazało się to nieopłacalne. Sama topografia Kędzierzyna-Koźla, nie jest sprzyjająca. Jest główna arteria miasta, od której odchodzą boczne uliczki. Podam panu przykład. Dostałam kiedyś wniosek o uruchomienie dodatkowych kursów w jednej z dzielnic. Podpisało się pod nim około 50 osób. Gdy zaczęliśmy realizować zadanie, okazało się, że nie jeździł nikt. Tak było na przykład w Lenartowicach. Rachunek ekonomiczny jest w tym momencie bezlitosny.
W.S: – Dziękuję pani za spotkanie i życzę pani, abym za jakiś czas mógł swobodnie dojechać z Kędzierzyna-Koźla do Krakowa w godzinach porannych. Dzisiaj pociągiem się nie da, bo trzeba wyjechać albo o 1.55, czyli w nocy, albo o 4.37 i jechać pięć godzin z przesiadką.

Tekst i foto Wiktor Sobierajski

 

Komentarze są zamknięte