Projekt zakładający likwidację gabinetów politycznych w samorządach odmiennie oceniają posłowie: Piotr Zgorzelski i Andrzej Maciejewski.
W czwartek projekt nowelizacji ustawy o pracownikach samorządowych, zakładający likwidację stanowisk doradców i asystentów w samorządach, został ponownie skierowany przez Sejm do komisji administracji i spraw wewnętrznych oraz komisji samorządu terytorialnego (czytaj: Gabinety do komisji. Sejmowe komisje zajmą się projektem znoszącym gabinety polityczne w samorządach).
W ocenie posła Piotra Zgorzelskiego (PSL) oszczędności, jakie mają przynieść proponowane przepisy, będą znikome. „Jeśli ktoś pracuje w gabinecie politycznym marszałka to jest osobą, która wypełnia tę dyspozycję zaufania, dobrej współpracy. Nawet jeżeli przestanie być członkiem gabinetu politycznego to z pewnością znajdzie miejsce wśród współpracowników” – powiedział Serwisowi Samorządowemu PAP.
Według niego, projekt autorstwa klubu Kukiz’15 jest „działaniem pozornym, pod publikę” oraz „elementem hipokryzji politycznej”. „Gabinety polityczne w ministerstwach i urzędach centralnych funkcjonują w znacznie większym wymiarze i to nie przeszkadza wnioskodawcom. Chcą za to likwidacji gabinetów politycznych w samorządach, gdzie istotnie te gabinety składają się być może z jednej, dwóch osób” – zwrócił uwagę.
Z kolei poseł Andrzej Maciejewski (Kukiz’15) w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP wyraził zadowolenie, że Sejm chce dalej debatować nad propozycją nowych przepisów. „Liczę na to, że projekt będzie realizowany” – dodał.
Jego zdaniem przeciwnicy projektu bagatelizują jego skutki finansowe. „Odnoszę wrażenie, że w polityce mamy lekkość wydawania cudzych pieniędzy. Z jednej strony mówi się o braku środków, a z drugiej ich wydawanie przychodzi bardzo łatwo. Jeżeli oponenci uważają, że 50 mln zł oszczędności to niewielkie pieniądze to proszę aby położyli je na stole i dali ludziom” – stwierdził.
Jak podkreślił, dla klubu Kukiz’15 najistotniejsza jest merytoryka samorządowa. „Dobry wójt przychodzi, wygrywa wybory, ma zespół fachowców. To on jest szefem, a urzędnicy mają wykonywać jego polecenia. Chyba że ktoś chce budować dwór to już jego problem” – zaznaczył.
dap/ woj/
oprac. w.s