Federacja Rosyjska jest coraz częściej postrzegana – co jest jak najbardziej słuszne – jako największe zagrożenie dla światowego bezpieczeństwa. Wzrost rosyjskiego nastawienia w kontrze do Zachodu ma podłoże mentalne i ekonomiczne. Rosyjski prezydent Władimir Putin uznaje, że rozpad ZSRR był największą katastrofą dla Rosjan, którzy od wieków prowadzą realną agresywną politykę terytorialną.
Trochę historii
Mentalnie Rosjanie mają sentyment dla czasów Iwana IV Groźnego, carycy Katarzyny Wielkiej czy „czerwonych carów” Lenina i Stalina. Upadek Konstantynopola dał Rosjanom pierwszy pretekst do roszczenia sobie uprzywilejowanej pozycji, jak chociażby w zakresie rzekomego następstwa w przewodniczeniu Kościołowi wschodniemu. Wówczas religia stała się dla państwa rosyjskiego pretekstem dla rozszerzania swojego terytorium. Co naturalne, silne Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie, potem Rzeczpospolita Obojga Narodów aż w końcu Rzeczpospolita Trojga Narodów stały – jako państwo o terytorium blisko 1 mln kilometrów kwadratowych – na drodze Rosji. Równocześnie słabnące Imperium Osmańskie coraz częściej ustępowało pola politycznego i militarnego dając tym wygodny pretekst do zajmowania przez Rosję byłych terytoriów tureckich, np. Krymu. Kwestią pierwszoplanową dla bezpieczeństwa naszego regionu zawsze były terytoria zamieszkałe przez Rusinów. Ograniczenie wpływów rosyjskich na Ukrainie de facto zawsze gwarantowało Polsce bezpieczeństwo. Ostatnim akordem dla federacji Polski, Litwy i Rusi była unia zawarta w Hadziaczu z 1658 roku. To był prawnomaterialny akt przekreślający ugodę perejasławską z 1654 roku (zawarta pomiędzy Radą Kozacką i Bohdanem Chmielnickim a Wasylem Buturlinem występującym jako pełnomocnik cara Rosji Aleksego I), na mocy której Ukraina została poddana władzy cara Rosji. Konsekwencją unii było traktatowe ustanowienie odrębnych urzędów dla Rusi (stworzono funkcje marszałka ruskiego, obok marszałka koronnego i litewskiego, hetmana ruskiego, kanclerza ruskiego i inne stanowiska analogiczne do istniejących w pozostałych dwóch członach federacji), dopuszczenie posłów ruskich do Sejmu, a biskupów prawosławnych do Senatu. Unię hadziacką zatwierdził Sejm Rzeczypospolitej i zaprzysiągł (ratyfikował) król Jan II Kazimierz Waza. W konsekwencji unii wojsko kozackie przeszło na stronę Rzeczypospolitej i 8 lipca 1659 roku pokonało pod buławą Iwana Wyhowskiego próbującą interweniować zbrojnie na Ukrainie Naddnieprzańskiej armię moskiewską w bitwie pod Konotopem.
Tylko przeciwdziałanie Rosji i wywołanie przez Rosję na Ukrainie powstania chłopstwa i problemy naszego federacyjnego kraju z najazdem Szwedów spowodowały kres tego ambitnego planu geopolitycznego. Osłabione i niereformowane państwo stopniowo ulegało naporowi państwa carów.
Do koncepcji wspólnego, wielonarodowego państwa nawiązywał marszałek Józef Piłsudski – wyciągając słuszne wnioski z historii. Kwestia koncepcji federacyjnej, tzw. „Międzymorza” jest de facto jedynym realnym scenariuszem, który jest zaciekle zwalczany przez Rosję. De facto o rozpadzie ZSRR zdecydowało wystąpienie z tej struktury Ukrainy. W czasie rządów „czerwonych carów” Włodzimierza Lenina i Józefa Stalina dosyć skutecznie zastąpiono kwestię religii Kościoła prawosławnego przez antyreligię komunizmu. Aby pacyfikować Ukrainę władze ZSRR posłużyły się ludobójstwem nazywanym na Ukrainie czasem „wielkiego głodu”, w efekcie którego zmarło kilka milionów Ukraińców. Wszystko po to, aby zapewnić pustkę w elitach ukraińskich czy ewentualnym pozyskaniu przez elity państwowotwórcze ukraińskiej wsi dla idei wolnej Ukrainy. Obecna agresja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę również ma na celu podział tego państwa. Po uzyskaniu niepodległości Ukraina odziedziczyła po ZSRR ogromną liczbę głowic jądrowych (ponad 1600) i środki ich przenoszenia (pociski międzykontynentalne, bombowce dalekiego zasięgu), co mogłoby ją uczynić trzecim najpotężniejszym mocarstwem atomowym na świecie. 23 maja 1992 roku podpisała protokół lizboński, który czynił ją stroną rosyjsko-amerykańskiego układu „Strategic Arms Reduction Treaty” (START I) i zobowiązywał do przystąpienia w najkrótszym możliwym czasie do układu o nieproliferacji (NPT) już w charakterze państwa bez broni jądrowej. Po okresie zwłoki związanym głównie z oczekiwaniem przez Kijów obietnic wsparcia gospodarczego ze strony partnerów zagranicznych, Ukraina ratyfikowała układ START I 18 listopada 1993 roku, ale z 13 warunkami. 14 stycznia 1994 roku prezydenci Rosji, USA i Ukrainy podpisali w Moskwie trójstronne porozumienie o denuklearyzacji Ukrainy (zawierające m.in. żądane przez Kijów gwarancje bezpieczeństwa), po którym 3 lutego 1994 roku doszło do bezwarunkowej ratyfikacji przez Ukrainę układu START I. W zasadzie Ukraina wówczas popełniła błąd porównywalny do wiary w papierowe sojusze, które II RP zawarła z Wielką Brytanią czy Francją. Jedynie czas marionetkowych prezydentów Ukrainy – Kuczmy czy Janukowycza, unurzanych w „interesach” z Rosją, przedłużył Ukraińcom czas do konfliktu militarnego z Federacją Rosyjską. Obaj gwarantowali Rosji decydujący wpływ na geopolityczną pozycję Ukrainy. Putin dosyć jawnie odwołuje się właśnie do w/w ugody perejasławskiej mającej stanowić pretekst do zaliczenia Ukrainy do strefy wpływów Rosji. Rosyjska agentura na Ukrainie blokowała konieczne zmiany antagonizując przy tym Ukraińców z Polakami, np. poprzez uwypuklanie ludobójstwa Polaków na Wołyniu czy promowaniu spojrzenia Ukraińców na Polaków przez pryzmat księcia Jeremiego Wiśniowieckiego krwawo pacyfikującego powstanie Chmielnickiego. Podkreślam – jednym z elementów osłabienia Ukrainy jest zatem zaognienie kwestii ludobójstwa dokonanego na Polakach przez OUN/UPA na Wołyniu. Stąd bezczeszczenie pomników upamiętniających ofiary, atak na Konsulat Generalny RP w Łucku czy blokady dróg organizowane pod polskimi barwami na Ukrainie są elementem szerszej „operacji”. W Federacji Rosyjskiej jednym z elementów szkolenia wojskowej kadry dowódczej jest znajomość „Sztuki wojny” Sun Tzu. Obecna „gra Putina” jest oparta na efektywnym wykorzystaniu „zielonych ludzików”. Chiński myśliciel twierdził, że „(…) istnieje pięć rodzajów szpiegów: szpieg miejscowy, szpieg wewnętrzny, szpieg podwójny, szpieg martwy i szpieg żywy. Szpieg miejscowy jest zatrudniany spośród mieszkańców danego miejsca. Szpieg wewnętrzny wywodzi się z nieprzyjacielskich oficerów. Szpieg podwójny to przekupiony szpieg wroga. Szpieg martwy podaje przeciwnikowi nieprawdziwe informacje. Szpieg żywy wraca do swego pracodawcy, by przekazać mu informacje”. Wykorzystanie agentury w Donbasie czy Krymie w celu destabilizowania Ukrainy jest elementem szerszego planu politycznego. W wielu krajach Rosja wykorzystuje swoją agenturę w celu rozbicia strategii obronnych wielu państw. Bowiem zbyt rzadko przypominamy sobie o zasadach sformułowanych przez Sun Tzu, który stwierdził, że „(…) osiągnąć sto zwycięstw w stu bitwach nie jest szczytem osiągnięć. Najważniejszym osiągnięciem jest pokonać wroga bez walki. Dlatego sprawą najwyższej wagi w wojnie jest rozbicie strategii wroga”.
Putin prowadzi aktywną wojnę hybrydową, która nieuchronnie zmierza do odzyskania kontroli nad wszystkimi terytoriami, które wchodziły w skład ZSRR. Rosyjskie zbrojenia i pognębiający się kryzys ekonomiczny prowadzi wprost do możliwości wybuchu dużo szerszego konfliktu niż ten na Ukrainie. Przecież sprzęt wojskowy zużywany w czasie działań wojennych musi być uzupełniany. Wojna bywa jakąś formą koła zamachowego dla gospodarki agresora. Można prognozować, że następnym celem Rosji będzie Białoruś.
W czasie ostatniej kampanii prezydenckiej zaproponowałem wprost dostarczenie Ukrainie broni defensywnej. Swego czasu Akademia Obrony Narodowej uznała, że bez niepodległej Ukrainy nasze siły zbrojne mogą bronić się przed agresją do 5 dni! 25 marca 1920 roku wybitny polski polityk i lider PPS Ignacy Daszyński mówił, cyt. „W historii często czytamy, że nie raz i nie dwa lała się niepotrzebnie polska i ukraińska krew w walce ze sobą, a walka ta zniesławiła oba narody i doprowadziła do utraty niepodległości Polski i Ukrainy przed silniejszymi wrogami, którzy tylko czekali na nasze osłabienie, by narzucić nam jarzmo niewoli, ciężkie kajdany. Ale obecna Polska staje na drogę nowego porozumienia z Ukrainą i ja uroczyście oświadczam, że nie może być wolnej Polski bez wolnej Ukrainy i wolnej Ukrainy bez wolnej Polski”.
Zatem elementem, który uchroni nas przed nową żelazną kurtyną jest wsparcie Ukrainy, która musi jednak rozliczyć się z ludobójstwa dokonanego na Polakach. Każde wsparcie dla Ukrainy walczącej z rosyjską agresją daje nam możliwość istotnego poprawienia naszych militarnych zdolności do obrony. Na razie Ukraina wytrzymuje starcie z Rosją. Taki stan jednak nie będzie trwał wiecznie.
Co w tym dziwnego, że Putin od lat prowadzi wojnę z Zachodem?
Kwestia rosyjskiej agentury w naszej części Europy ma niewątpliwy związek z materiałami zgromadzonymi przez Federację Rosyjską w czasach ZSRR. Tysiące akt będących w dyspozycji komunistycznych służb od PRL przez NRD, służb czechosłowackich, bułgarskich, rumuńskich i całej reszty „demoludów” w całości są dostępne dla Kremla i są używane w bieżącej wojnie hybrydowej. Te materiały dają możliwość wywierania nacisków nie tylko na osoby aktywne do 1989 roku ale i kolejne pokolenia agentury. Do tego dochodzi finansowanie przez Kreml rozmaitych środowisk politycznych w Europie. Wszyscy też mają doskonałą świadomość tego, że Putin stosuje zabójstwa na zamówienie – również poza granicami Rosji. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że mordy i państwowy terroryzm są jedną z putinowskich metod uprawiania polityki. Skoro Rosja nie wahała się przy strąceniu nad terytorium ukraińskim malezyjskiego samolotu cywilnego (aby uzasadniać postępujący rzekomy rozpad Ukrainy) to czy jest odpowiedzialna też za tragedię z 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku?
Stopień wpływów rosyjskich doskonale widać na przykład w kwestii prowadzenia w III RP tzw. śledztwa smoleńskiego. To bardzo istotne dochodzenie zlikwidowanej Naczelnej Prokuratury Wojskowej było prowadzone w strukturze, w której według pisma Wydziału Kadr i Szkolenia NPW z dnia 4 marca 2013 roku (sygn. l.dz. 31/Kadr/13) „pełniło służbę” kilkunastu prokuratorów wojskowych „zasłużonych” w okresie od 13 grudnia 1981 do 22 lipca 1983 roku: płk Waldemar Dubas, płk Sławomir Gorzkiewicz, prok. Jarosław Kieroński, płk Roman Kozak, płk Jerzy Krawiec, prok. Roman Szubiga, płk Zenon Serdyński, prok. Wojciech Trześniewski, płk Piotr Wojnowski, płk Jan Żak, prok. Lutysław Górecki, płk Andrzej Haładyn, prok. Jacek Jatczak, ppłk Lech Wysocki, płk Jarosław Ciepłowski, prok. Edward Stefański. Dziennik „Fakt” w styczniu 2016 roku opublikował materiał, w którym wskazał, że płk Serdyński, płk Gorzkiewicz i płk Gorzkiewicz są w ścisłej czołówce „wojskowych emerytów” i pobierają po blisko 19 tysięcy złotych miesięcznie. Sam płk Seredyński nadzorował „śledztwo smoleńskie” po Krzysztofie Parulskim, którego na stopień generalski awansował Bronisław Komorowski – sławny z nasyłania na kolegów z opozycji ZOMO, co ujawnił w swoim materiale wyborczym, p.t. „Zwykły polski los”.
Najbardziej „zasłużonym” z w/w dla PRL i zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym o skrócie „WRON” jest Sławomir Gorzkiewicz, który oskarżał mnie osobiście o „przestępstwo” mające polegać na głoszeniu oczywistej „nieprawdy”, która miała polegać na tym, że twierdziłem, że zbrodni w Katyniu dokonali Rosjanie, choć według jego aktu oskarzenia „ogólnie było wiadomym, że dokonali jej Niemcy”. W III RP tow. Gorzkiewicz awansował – zapewne dlatego albowiem to on „ukręcił łeb” sprawie agenta OLINA, o którym pisałem we wniosku lustracyjnym dotyczącym Józefa Oleksego z sierpnia 1999 roku. To Gorzkiewicz udostepnił akta „świadkowi” Oleksemu i nawet nie próbował podstawić mu zarzutów. Wypada wspomnieć, że „superszpieg PRL” Marian Zacharski w wywiadzie dla TVN w listopadzie 2008 roku stwierdził, cyt. „według moich informacji, nie mam wątpliwości, że Oleksy to OLIN”.
Spotykamy się więc na „grząskim gruncie” albowiem prokuratorzy wojskowi z samego centrum zlikwidowanej NPW doprowadzili onegdaj do oczyszczenia Oleksego (zarzut współpracy z wojskowymi służbami PRL i szpiegiem rosyjskim) mając na koncie służbę dla WRON.
Po drugie, warto wspomnieć, że przez lata utrzymywano, że w „niewyjaśnionych okolicznościach” zginął w „katastrofie lotniczej” pro-amerykański prezydent Pakistanu Muhammad Zia-ul-Haq oraz towarzyszący mu ambasador USA Arnold Raphel i generał Herbert M. Wassom, szef amerykańskiej misji wojskowej w Pakistanie. Dopiero po wielu latach o kulisach rosyjskiego zamachu z 1988 roku poinformował opinię publiczną płk KGB/FSB Siergiej Trietiakow, który niestety zmarł w „niewyjaśnionych okolicznościach” zaledwie dwa miesiące po tragedii w Smoleńsku.
Siergiej Trietiakow zaczynał swoją karierę w Pierwszym Zarządzie Głównym KGB zajmującym się wywiadem zagranicznym. Uczestniczył w wielu strategicznych operacjach KGB, w czasach gdy trwała wojna w Afganistanie. Jak sam przyznał – brał udział w wyżej wspomnianym zamachu na samolot prezydenta Pakistanu Muhammada Zia-ul Haqa z 17 sierpnia 1988 r. W latach 1995-2000 nadzorował operacje wywiadowcze na terenie USA. W 2000r. podjął współpracę z amerykańską CIA – pozostając w USA. Był dla Amerykanów „diamentem” wywiadowczym i dostał najlepszą ochronę FBI. Nikt tak jak on nie znał rosyjskiego wywiadu. Niedawno w równie tajemniczych okolicznościach zmarł w Waszyngtonie (hotel Dupont niedaleko siedziby FBI i CIA) Michaił Lesin, doradca Putina – twórca kremlowskiej anglojęzycznej telewizji „Russia Today”, która jest głównym narzędziem rosyjskiej propagandy na Zachodzie. Według amerykańskich źródeł i Tretiakow, i Lesin „sypali” swojego „guru” i jego metody działania.
Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem, powołana przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego ogłosiła właśnie część swoich wniosków. Potwierdzenie nawet ich części przez niezależnych ekspertów międzynarodowych będzie wymagało radykalnego zaostrzenia kursu wobec Rosji Putina. Dla Polski będzie oznaczało przede wszystkim konieczność reorientacji stosunku do pełnej dekomunizacji i lustracji. Bowiem podobnie jak nie było dobrych nazistów, tak i nie było dobrych komunistów. Zakonserwowane postkomunistyczne układy w czasie rządów koalicji PO-PSL w strukturach naszego państwa muszą być ostatecznie rozbite. Tylko silna Polska w wymiarze administracji państwowej i sądownictwa oraz Polskich Sił Zbrojnych może stanąć na przeszkodzie Putinowi. W niedalekiej przyszłości to od Polski może zależeć powstanie „Międzymorza” jako odpowiedzi dla słabnącej Unii Europejskiej. Dziś nie sposób określić czy po Brexicie w przewidywalnej przyszłości UE nie opuści Francja ze wzrastającym poparciem dla Frontu Narodowego domagającego się kresu sankcji zastosowanych wobec Rosji. Warto zatem w Polsce przeprowadzać wszystkie reformy wewnętrzne usuwające postkomunistyczne nawyki, agenturę i wypływy państwa Putina. Równocześnie musimy stworzyć platformę informacyjną, która pozwoli na ograniczenie propagandy Kremla.
Adam Słomka
Przewodniczący KPN-NIEZŁOMNI,
poseł na Sejm RP I,II,III kadencji
Cieszyn, 10 kwietnia 2017 r.
„W czasie ostatniej kampanii prezydenckiej zaproponowałem wprost dostarczenie Ukrainie broni defensywnej.”
Słomka chce wywołać wojnę, która rozprzestrzeni się na nasze tereny
To jest oczywisty agent syjonizmu!
Gazeta NGO również pcha swoich czytelników do wojny z Rosją o ” wolną Ukrainę”
Panie Kwiatek?
Adas Slomka od dosc dawna popadl w schizofrenie wiec spokojnie jego wypociny mozna wrzucic do smieci.
To nie Adaska tekst. On teraz siedzi w pierdlu.
No chyba że Kwiatek dostał gryps. No to gdzie w takim razie prokurator