Związki byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i ludzi z jego otoczenia z aferą reprywatyzacyjną w Warszawie bada Centralne Biuro Antykorupcyjne – ustaliła „Warszawska Gazeta”. W marcu 2001 r. Kwaśniewski zawetował ustawę reprywatyzacyjną i przekonywał, że żadne nowe prawo nie jest konieczne, bo sprawę oddania zagrabionego mienia mogą rozstrzygnąć sądy i urzędy. Teraz CBA sprawdza, czy za jego decyzją nie stały inne przesłanki, niż tylko merytoryczne – pisze na łamach najnowszego numeru tygodnika Warszawska Gazeta dr Leszek Pietrzak.
Nie milkną echa afery prywatyzacyjnej w Warszawie, w centrum której znalazła się prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz i podlegli jej urzędnicy. W ostatnich dniach uwagę opinii publicznej zwróciły doniesienia mediów, jakoby w sprawę przejmowania atrakcyjnych działek położonych w centrum miasta byli zamieszani także ludzie z otoczenia prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego.
Gdy Kwaśniewski uniemożliwił ustawowe rozwiązanie reprywatyzacji, tłumaczył, że przedstawione mu prawo jest sprzeczne z zasadami sprawiedliwości społecznej i równości obywateli wobec prawa. Wszystko miało się odbywać tak jak dotychczas: zwrot mienia miał następować w wyniku decyzji administracyjnych i sądowych. Ta argumentacja była mocno naciągana. Gdy Kwaśniewski wetował ustawę, żyło jeszcze stosunkowo dużo ludzi ograbionych przez komunistów. Byli w podeszłym wieku, często schorowani, bez szans na samodzielne zabieganie o zwrot tego, co partyjni towarzysze Kwaśniewskiego im ukradli. Byli narażeni na konieczność sprzedaży swoich praw za bezcen lub znacznie poniżej godziwej wartości tym, którzy mieli pewność, że zwrot mienia sobie załatwią.
(…)
więcej na www.warszawskagazeta.pl