Z okazji rocznicy Powstania znów wysyp przemyśleń rozmaitych polskojęzycznych trolli, byłych Polaków, o tym jak to lepiej było nie walczyć (dziś milczą, ale wkrótce znów się odezwą ci co chcieliby razem z Hitlerem, ewentualnie Stalinem). Więc krótko, i jeszcze raz: każde pokolenie ma obowiązek wytworzyć narzędzie siły i w razie potrzeby po narzędzie to sięgnąć, rzucić je na stos.W roku 1944 mieliśmy takie narzędzie – była nim Armia Krajowa w Warszawie. Że nie było to „narzędzie siły”? Pokażcie miasto, co 2 miesiące walczy pistoletami i butelkami z benzyną; nie macie pojęcia gnojki, na co stać rycerzy nawet w boju tak nierównym. Że Powstanie i tak nic nie zmieniło? Mówią, że zatrzymało Stalina na kilka miesięcy, przez co nie zajął całych Niemiec; inni mówią, że przesądziło o utworzeniu PRL i innych demoludów, a nie wcieleniu podbijanych krajów bezpośrednio do Sowietów jako kolejnych republik – jak Łotwy czy Estonii, gdzie do dziś poważne znaczenie ma mniejszość rosyjska. Spory o skutki Powstania pewnie będą trwać i ja ich tu rozstrzygać nie będę. Ale jedno jest teraz, zawsze było, i zawsze będzie najzupełniej jasne: wytworzyć narzędzie siły. I w razie potrzeby rzucić je na stos.
Trolle i agentury dbają, byśmy o narzędziach siły nawet nie myśleli. Nie myśleliśmy o nich w roku 1988, 1989, toteż o kształcie dzisiejszej Polski przesądzili wtedy Amerykanie i Rosjanie, Reagan i Gorbaczow (w Reykjaviku i potem) – a nie my. Wyciągajmy wnioski, nie dajmy się zwodzić. Nie zawsze wiemy, czy i co zmienimy, bo nikt nie odgadnie przyszłości; ale TYLKO TAK zmienić MOŻEMY – nie ma innego sposobu; nie ma innej drogi – narzędzia siły i stos.
Cześć i chwała bohaterom, a my twórzmy narzędzia siły.
Mariusz Cysewski