Groźby, wyzwiska, niszczenie auta – tak lokalny układ w Karpaczu próbuje zastraszyć radnego Grzegorza Kubika. Nazywany „lokalnym szeryfem” od lat walczy m.in. o uporządkowanie przestrzeni publicznej przytłoczonej przez banery, reklamy… Nie podoba się to lokalnym biznesmenom, którzy – zdaniem radnego – próbują go zastraszyć.
W nocy z 19 na 20 sierpnia tzw. „nieznany sprawca” zdewastował samochód samorządowca. Białą farmą wymalowano na nim groźby i wulgarne rysunki. Wcześniej podobne treści kierowali pod adresem radnego anonimowi internauci.
Grzegorz Kubik startował do rady miasta z listy Komitetu Wyborczego Wyborców Karpacz. Często krytykował lokalny układ polityczno-biznesowy, w tym m.in. byłego burmistrza, odpowiedzialnego jego zdaniem za nieprawidłowości finansowe (chodziło chociażby o przebudowę ulicy Parkowej, za które miasto musi zwrócić wojewodzie 2 miliony złotych).
Jeden ze znanych lokalnych przedsiębiorców ogłosił w liście otwartym na Facebooku 10 tysięcy zł nagrody, z możliwością podwojenia stawki, za informacje pozbawiającego Kubika mandatu społecznego. Według portalu „marketingcrew” autor „listu gończego” miał zachęcać innych biznesmenów do włączenia się w akcję, żeby, jak pisał „wyeliminować tę postać z życia publicznego naszego miasta”. W wielu miejscach w Karpaczu zawieszono bandery ze zdjęciem Kubika i obelgami pod jego adresem. Poprzednie auto radnego doszczętnie spłonęło.
Kubik poinformował policję o tym, kto może według niego stać za groźbami i dewastacją auta.
W.S