W najnowszym numerze tygodnika „Do Rzeczy” prof. Marek Jan Chodakiewicz opisuje, jak społeczeństwo amerykańskie dało sobie „wejść na głowę” propagatorom miłości homoseksualnej.
Naukowiec z Instytutu Polityki Międzynarodowej w Waszyngtonie pisze, że homopropagandyści są spadkobiercami intelektualnymi dawnych sekt (pokroju np. zwolenników Fouriera) dążących do zrealizowania utopii charakteryzujących się egalitaryzmem, wrogością do własności prywatnej, elit i rodziny oraz totalitarną władzą wodzowską.
Rozwiązłość seksualną, charakterystyczną dla dzisiejszego ruchu LGBT, zaczęto propagować w XX wieku wskutek rewolucji bolszewickiej, jednak dopiero w latach 60. propaganda ta przyniosła widoczne efekty — „rewolucję kontrkulturową” w USA. Wówczas też powstała „ideologia wesołkowata” (czyli gejowska), która choć pierwotnie utrzymywała, że geje poprzez ową wesołkowatość są inni od reszty społeczeństwa, to dzisiaj propaguje homoseksualizm jako coś normalnego.
Autor pokazuje, jak idee marksistowskie i liberalne współdziałają ze sobą, niszcząc tradycyjne wartości. Wspólnym sukcesem środowisk egalitarystycznych i indywidualistycznych był wyrok Sądu Najwyższego z 2015 roku, który zalegalizował tzw. małżeństwa gejowskie.
Cały artykuł prof. Chodakiewicza jest dostępny w najnowszym „Do Rzeczy”.
jkg
To już nie tylko wolność wypowiedzi jest zagrożona (oskarżeniem o homofobię lub „mowę nienawiści”), ale przede wszystkim – Nauka!
Społeczeństwa, elity polityczne, naukowcy, ludzie, itd. nie zdają sobie sprawy, jak atmosfera wokół homoseksualizmu utrudniła, wręcz uniemożliwiła i zahamowała /zatrzymała badania naukowe nad homoseksualizmem i transseksualizmem. Przecież żaden poważny naukowiec nie podejmie badań w tym temacie, bo opublikowanie wyników niekorzystnych dla środowisk sodomickich złamie jemu i jego ośrodkowi/zespołowi karierę.
Każdy System i każda ideologia, która podporządkowuje Naukę swoim celom, musi prędzej czy później upaść.