10 lipca 1941 roku zostali oni zapędzeni do drewnianej stodoły, która została podpalona. W pogromie zginęło ponad 300 osób. Ze źródeł historycznych wynika, że sprawcami mordu byli Niemcy, ale uczestniczyli w nim także okoliczni mieszkańcy. Dziś mija 75 rocznica tego wydarzenia, które budzi ogromne kontrowersje. Do dzisiaj pozostaje ona niewyjaśniona.
Jan Żaryn, który badał sprawę, mówi, że pojawia się coraz więcej relacji świadków tych tragicznych wydarzeń. Wskazują one na to, że była to wyjątkowo okrutna i odrażająca zbrodnia.
Historyk przytacza relację kobiety, która w tym czasie miała 12 lat. Wynika z niej, że część Żydów przeżyła pożar. Niemcy nie pozwalali pomagać konającym i przyglądali się agonii ocalałych.
Żaryn wskazuje też na niemieckie relacje, z których wynika, że nawet dla niektórych hitlerowskich żołnierzy było to bardzo trudne przeżycie. O pogromie w Jedwabnem stało się głośno po publikacji książki zatytułowanej „Sąsiedzi”. Jan Tomasz Gross obciążył w niej odpowiedzialnością za zbrodnię przede wszystkim lokalną, polską społeczność.
– Takiego bilansu i podsumowania pewnego intelektualnego szalbierstwa, jakim jest książka Jana Tomasza Grossa, nigdy nie było. A to trzeba zrobić, bo to jest książka niewiarygodna, przedstawiająca sprawę Jedwabnego w sposób z gruntu manipulatorski i fałszywy – mówi Piotr Gontarczyk.
W.S