Wszyscy razem w równym tempie, spieszmy zaprotestować przeciw deptaniu konstytucji, naszych praw obywatelskich, przeciw niszczeniu ikon walki z komunizmem, przeciw………… W miejscu kropek poproszę wpisać dowolny cel, oczywiście spontanicznie! Jeżeli nie posiadasz w tym momencie żadnego celu sprzeciwu, możesz skorzystać z propozycji przygotowanej przez organizatorów. Tylko, żeby była jasność, dokonałeś wyboru samodzielnie, jesteś tutaj z potrzeby serca, wewnętrznego, samorganizującego się sprzeciwu, napędzanego wyłącznie przez oddolną, bezpartyjną inicjatywą zwykłych zatroskanych obywateli.
Uprasza się o nie zaczepienie ludzi, których możesz znać z pierwszych stron gazet, opozycji politycznej. To tacy sami zwykli, spontanicznie zatroskani, można rzec przypadkowi obywatele jak i ty. Owych zwykłych obywateli z kolie prosimy o zaparkowanie swoich zwykłych środków transportu w odpowiedniej odległości od pozostałych zwykłych uczestników, w celu uniknięcia dysonansu poznawczego. Stałym elementem choreograficznym naszego marszu są podskoki, nie mają one żadnego związku z prezentowaniem tężyzny fizycznej rodem z wieców PRL, a jedynie zapewnienie zasad Kalokagati – piękne ciało i umysł. Ostrzenie – nie podskakujemy rytmicznie na mostach w celu uniknięcia rezonansu. Życzmy udanego protestowania, twoi bezpartyjni, nie inspirowani, et cetera, et cetera, et cetera, organizatorzy. Od i krótki instruktarz, który zapewne zachęci każdego do wzięcia udziału w tak wzniosłym i samorodnym przedsięwzięciu. Niech za komentarz do istoty samorodności marszu posłuży refren utworu grupy Myslovitz – Sprzedawcy Marzeń:
„Nie mogę zrobić nic, sterowany jestem wciąż
Nie musisz starać się, przecież jesteś też jak ja
Nie mogę zrobić nic, sterowany jestem wciąż”
Słowa tej piosenki o wiele bardziej charakteryzują uczestników marszu, niźli forsowny na siłę przez organizatorów protestów utwór zespołu Lombard „Przeżyj to sam”, warto dodać, iż wątpliwości te podzielają również autorzy tego przeboju. Którędy Onegdaj Dążyli organizatorzy marszu? Ano dążyli, poruszali się głównie z prądem wytyczanym przez mejstrim, w myśl zasady ukutej przez Profesora Władysława Bartoszewskiego – „Polska to brzydka panna bez posagu, która nie powinna być zbytnio wybredna”. Idąc dalej tym tokiem myślenia, lawirowali pomiędzy interesami poszczególnych graczy na arenie europejskiej, starając się być przesadnie uniwersalnym. Niestety będąc do wszystkiego, stali się po prostu do niczego. Polityka resztek z pańskiego stołu doprowadziła do wykolejenia pociągu zwanego władzą. Tłum zgromadzony na marszu ma podnieść i wrzucić z powrotem na tory ekspres demokracji jarmarcznej. Nie ważne hasła, nie ważne środki, byle by osiągnąć zamierzony cel. Można również upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, stosować lokowanie produktów, „jestem Agentem” , w domyśle oglądam program z cyklu celebryci na kupie w stacji należącej do grupy medialnej gdzie „cała prawda całą dobę”.
Medialnie kształtowana obrona demokracji musi spełniać wymogi dobrego reality show. Gwiazdy są, nagroda jak najbardziej wartościowa, promowanie nowych talentów, starzy telewizyjnie wyjadacze, dozowanie napięcia, cykliczność. Wszystko według kanonów sztuki produkcji telewizyjnej. Mamy tu do czynienia z telenowelą dokumentalną, a jak sama nazwa wskazuje to z jednej strony dokument, z drugiej zaś „moda na sukces”, chociaż w tym przypadku bardziej pragnienie powrotu do sukcesu. Wymaszerować comeback na piedestał, plan tak samo ambitny jak i technicznie niewykonalny. No cóż nadzieja umiera ostatnia, ale podskoki w roli respiratora? Kto nie skacze ten przeciw demokracji hej, hej, hej. W tym szaleństwie nie ma metody?!
Czy naprawdę Polska jest brzydką panną? Mnie osobiście się podoba! I na koniec zasadnicze pytanie, ruszycie na marsz? Nastała wiosna i na pewno ruszę, ale na łąkę, w knieje – „a w kniejach i dąbrowach przygoda już się chowa”.
pc