12 maja Bronisław Komorowski raczej nie zaliczy do udanych. Po przegranej w pierwszej turze wyborów prezydenckich urzędujący Prezydent RP odbył krótki spacer po Krakowskim Przedmieściu w Warszawie i spotkał Romana Habraszewskiego, który od półtora roku walczy o prawo do życia rodzinnego, które rozumie jako możliwość kontaktu z małoletnimi synami. I to spotkanie pokazało skalę oderwania urzędującego Prezydenta RP od realnych problemów zwykłych Kowalskich.
Wpierw Pan Roman wzorem Michała Drzymały postawił kamper pod katowickim Sądem Okręgowym, rok temu przez miesiąc protestował pod gmachem Sejmu RP przy Wiejskiej – czego efektem było wprowadzenie na podstawie jego petycji zmian do Kodeksu rodzinnego … a od ponad miesiąca mieszka w samochodzie turystycznym pod Pałacem Prezydenckim. Wielokrotnie zwracał się do prezydenta Komorowskiego pisemnie o pomoc – choć już w maju ubiegłego roku liczni parlamentarzyści z wszystkich opcji politycznych bezskutecznie interweniowali w jego sprawie. Została tylko GODNOŚĆ PREZYDENTA RP i art. 126 Konstytucji RP, który pozwalał Komorowskiemu na ingerencję w rozwiązanie sprawy Pana Romka na podstawie jaskrawego łamania art. 2 Ustawy Zasadniczej przez liczne instytucje państwowe w sprawie, o którą walczy bohaterski ojciec.
Już 26 kwietnia br. ojciec walczący o prawa swoich dzieci w liście do Bronisława Komorowskeigo, pisał (cytat w oryginale):
„W nawiązaniu do działalności urzędników z Pana Kancelarii, a także do prowadzonej przez Pana kampanii wyborczej, której jedną z osi jest rzekoma działalność na rzecz rodziny mająca się wyrażać m.in. poprzez zakończenie procesu ratyfikacji tzw. „konwencji anty-przemocowej” – chcę wyrazić swoje oburzenie – celowym wprowadzaniem w błąd Polaków za pomocą przychylnych mediów w sytuacji, gdy nie zrobił Pan niczego realnego w dwukrotnie przedstawianej Panu pisemnie przeze mnie sprawie dotyczącej prawa do życia rodzinnego moich małoletnich synków 11-letniego Oskara i 4-letniego Tomira. Mało tego – Pana Kancelaria skierowała moją korespondencję dotyczącą przestępczej działalności w Sądzie Okręgowym w Katowicach czy jaskrawego naruszenia niezawisłości sędziowskiej, do Sądu którego dotyczyły moje prośby o użycie godności Urzędu Prezydenta RP do przywrócenia zasady wynikającej wprost z art. 2 Konstytucji RP. Wbrew stanowisku Pana urzędników Prezydent RP nie tylko posiada ścisłe kompetencje ustawowe … ale czasem autorytet czy poparcie społeczne pozwalające na pozycję arbitra.
Po moich wielokrotnych prośbach o pomoc moim dzieciom kierowanych od lutego 2014 r. do różnych instytucji, w tym: Marszałków Sejmu i Senatu RP, Rzecznika Praw Dziecka, Rzecznika Praw Obywatelskich, Ministerstwa sprawiedliwości, Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, Prokuratora Generalnego, Komisji Petycji, Praworządności i Praw Człowieka Senatu RP oraz licznych parlamentarzystów, okazało się, że realnie żyjemy nie w „demokracji”, a w „sądokracji” i żadna instytucja nie ma realnych i dopuszczalnych kompetencji, aby oddziaływać na Wymiar Sprawiedliwości i pomóc moim dzieciom.
(…)
W majestacie Pańskiej „niemocy” z korespondencji ze mną sygnowanej przez jakiś urzędników – podpisuje Pan „w świetle reflektorów” akt prawa międzynarodowego … wieszcząc walkę z przemocą, gdy tymczasem z praktyki sądowej wynika, że za odcinanie dzieci od rodziców odpowiada nie tylko druga strona konfliktów (tj. wg publicznej wypowiedzi Rzecznika Praw Dziecka z maja 2014 r. nowa taktyka procesowa pomawiania przez kobiety swoich byłych partnerów o pobicia i pedofilię), ale też bezhołowie sądownictwa, układy w sądach czy prokuraturze.
W efekcie Pańskiej bezczynności i stanu Państwa Polskiego, które Pan obecnie reprezentuje przez połowę życia mojego synka Tomirka ten nie ma kontaktu z rodzicem i własnymi dziadkami, a za obywatelski protest kara się człowieka kolejnymi bzdurnymi zarzutami w postaci usiłowania włamania do własnego i pustego w czasie rzekomego czynu mieszkania (…) Pan i urzędnicy z Kancelarii Prezydenta żyjecie w jakimś sztucznym świecie, „teoretycznym państwie”, w którym rodzina, dobro dzieci są dla Was tylko sloganem wyborczym. Nawiasem rzecz biorąc jedynie Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński – brat śp. Lecha Kaczyńskiego, którego Pana środowisko tak krytykuje, skierował do mnie osobiście podpisane pismo z ofertą pomocy przez wyznaczonego posła PiS. Pan Jarosław Kaczyński nie zasłania się – jak to robią Pana urzędnicy – tysiącami spraw i pism jakie Pan rzekomo przegląda – ale chce realnie coś zmieniać, przyjemniej robi to, co były premier i lider opozycji może zrobić aby Polska stosowała zachodnie standardy czy trasparentność życia publicznego.
Jestem zniesmaczony jako ojciec, że zwróciłem się do głowy wielodzietnej rodziny, urzędującego Prezydenta RP – „strażnika Konstytucji RP – z prośbą o pomoc, a otrzymałem … stek formułek i tekst wklejany w setkach podobnych spraw, że czegoś Pan nie może! Tym samym rozmienił Pan godność Urzędu Prezydenta RP na drobne – otaczając się formalistami, osobami pozbawionymi empatii i tymi pozorującymi pracę. Moje dzieci maja więc prawa iluzoryczne i są de facto półsierotami! Jak setki innych w III RP! Dlatego nie dziwi mnie emigracja z kraju, w którym prezydent nic nie może! Nadto podpisana przez Pana konwencja „anty-przemocowa” definitywnie pozbawi tysiące rodziców kontaktów z dziećmi na bazie pomówień. Żałuję, że w 2010 roku oddałem swój głos na Pańskie środowisko polityczne, a nadto żałuję, że dopiero bezpośrednie, osobiste problemy pokazały mi czym staje się nasze Państwo rządzone przez sterowane sądy, układy i haki.
Chce przy tym podziękować za reakcję nie tylko Prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale i posłom Patrykowi Jakiemu z Klubu Parlamentarnego Zjednoczona Prawica za ubiegłoroczną interpelację poselską w mojej sprawie, posłowi Klubu Parlamentarnego Platforma Obywatelska Zbigniewowi Konwińskiemu oraz senatorowi RP mec. Aleksandrowi Pociejowi za to, że wykazali się niezależnością i podjęli w sprawie moich dzieci realne działania, posłowi Arturowi Ostrowskiemu z Klubu Poselskiego SLD, który w ubiegłym roku wystąpił w przedstawionej mu sprawie w imieniu swojej frakcji do Ministra Sprawiedliwości i Rzecznika Praw Dziecka oraz posłowi Klubu Parlamentarnego PSL Arturowi Górczyńskiemu za zorganizowanie w gmachu Parlamentu RP konferencji prasowej. Dziękuję też Ambasadorowi RP w Królestwie Niderlandów Janowi Borkowskiemu za wystąpienie w sprawie moich dzieci do resortu sprawiedliwości już w marcu 2014 r.
Uważam jednak, że nawet kilkunastu „sprawiedliwych” z wszystkich środowisk i partii parlamentarnych nie zrobi niczego, jeśli sądownictwo będzie samo się kontrolowało, a zadania Prezydenta RP i jego aktywność będą tylko odzwierciedleniem patologii minionego systemu, a nie zasady sprawiedliwości społecznej, pomocniczności państwa, realizowania przez Polaków efektywnej władzy za pośrednictwem wybranych w transparentnych wyborach parlamentarzystów.
Dlatego apeluję do wszystkich kandydatów w nadchodzących wyborach prezydenckich o pomoc i wskazanie, jak w XXI wieku w kraju należącym do Unii Europejskiej moje dzieci mogą realizować swoje prawo do kontaktu z obojgiem rodziców? Oczekuję nie deklaracji ale realnego rozwiązania poprzedzonego praktycznym przeprowadzeniem takiej sprawy. Nie oczekuję też Pana stanowiska, bo Pan i Pańska administracja już mi realnie pokazali swój brak zainteresowania i ogólną niemoc rządzonego przez siebie Państwa Polskiego … wespół z „boskim” i „nieomylnym” sądownictwem … Po prostu wstyd!”
Reasumując. To nie tylko bunt zwolenników Pawła Kukiza jest widocznym znakiem degrengolady państwa ale też sytuacja, gdy urzędujący Prezydent RP prosi obywatela twarzą w twarz o jedną kartkę z jego korespondencji czy napomina, że czymś tam zajmują się jego urzędnicy … skoro pod Pałacem Prezydenckim obywatel koczuje przez blisko dwa miesiące. Dla Romana Habraszewskiego to jego dzieci są ważne – a nie dobre samopoczucie i „bratanie się z tłumem” dołującego polityka wymyślone „na szybko” przez sztab kandydata popieranego przez PO. Bronisław Komorowski przegrał starcie z ojcem walczącym „radykalnie” o dzieci. Pytanie jest jedno. Czy Andrzej Duda znajdzie kilka minut jak niegdyś PiS prezentował „paprykarza” i pomoże JEDNEMU z wielu tysięcy rodziców i tysięcy dzieci, których pozbawia się więzi rodzinnych. Ciekawe pytanie, prawda?
(pac), Niezależna Gazeta Obywatelska w Bielsku – Białej
* zgoda autora na powielanie nieodpłatne całości lub części teksu za podaniem źródła.