Okres Wielkiego Postu, Męki Pańskiej i radosny czas Zmartwychwstania Pańskiego mamy za sobą. Czy jednak to wystarczyło byśmy stali się godnymi słowa, ludzi wierzących? Czy szczera spowiedź i lekcja pokory Wielkopostnej w czasach kiedy zewsząd atakowani jesteśmy opiniami szkalującymi katolickie wartości, wystarcza by wrócić na właściwą drogę a co najważniejsze już tam pozostać?…
Nienawiść, fanatyzm, terroryzm profanują imię Boga
i zniekształcają prawdziwy wizerunek człowieka.
[Jan Paweł II].
Człowiekowi na krzyżu pękło serce, te i podobnej treści teksty dziwnym trafem pojawiają się na stronach dużych portali internetowych, szczególnie wtedy kiedy zbliżamy się do czasu świąt Wielkanocnych. Czyżby tylko zbieg okoliczności ktoś powie, no cóż nauka poczyniła ogromne postępy można dziś stwierdzić wiele rzeczy wiele też dzięki nauce można udowodnić. Gdyby chodziło tylko o to, sprawa byłaby jasna… I nie byłoby sprawy.
Tak naprawdę dla szczerze wierzącej osoby nie ma znaczenia czy Chrystusowi na krzyżu pękło serce, czy skonał z innego powodu, wszak umarł za nas i dla naszego zbawienia. Nie kończące się próby podważania prawdy Zmartwychwstania Pańskiego, dla człowieka wierzącego nie ma to znaczenia, nie warto zaprzątać sobie tymi teoriami głowy, my wiemy swoje. Zmartwychwstanie Chrystusa to nie magia, to powtórne, cudowne połączenie ciała z duszą, . Aby to zrozumieć, trzeba nam w te prawdy uwierzyć. To On nas stworzył więc wszystko zależy od Jego woli – więc nie ma sprawy.
Pozwolić w sposób ludzki cierpieć swojemu synowi, przeżywać mękę i śmierć tylko po to by nam dać szanse, to coś dla przeciętnego człowieka niewyobrażalnego. Któż z nas gotów byłby wysłać swojego syna na śmierć za sąsiada który grzeszy i za nic ma boskie przykazania?…
Chrystus z woli ojca – Boga Wszechmogącego powstał z martwych, wszak ciało to jedno a dusza w nim zawarta to drugie. Moc, siła wiary dla wierzących to rzecz normalna, dla wątpiących nie do końca jest to takie oczywiste. Ciągłe powtarzanie tych samych naukowych ,,dowodów” ma powodować pogłębianie zwątpienia a w konsekwencji utratę wiary. Ciągłe wmawianie społeczeństwu, że w Wieczerniku była nie tylko męska część uczniów Pana Jezusa, ale kto wie, być może był tam ktoś jeszcze, dla wierzącego znów nie powinno to mieć żadnego znaczenia. Wierzę w prawdy głoszone przez kościół, staram, się być im wierny, jestem gotów bronić chrześcijańskich wartości. Tak być powinno, teoria jednak nie zawsze idzie w parze z rzeczywistością.
Dziś atakowani jesteśmy z każdej strony i nawet nie zdając sobie z tego sprawy pogrążamy się w bagnie laickiego świata. Czytamy, podświadomie rejestrujemy i zostawiamy w pamięci łatwo przyswajalne bzdury które mącą nasz umysł a w konsekwencji demolują nasze człowieczeństwo, co więc czynić by pozostać przy wartościach przekazywanych nie tylko przez kościół ale i naszych rodziców, jak w gąszczu świeckiej prasy wyłowić ten materiał który nie zmąci naszego umysłu?…
Sposobów na pozostanie w wierze mimo brutalnych ataków bluźnierczych haseł itp. jest wiele. Tak na prawdę wszystko zależy od nas samych. Czy szczerze raduję się z wyjścia do kościoła i uczestnictwa we mszy świętej, a może trzeba mi się na początku zmusić, później będąc w kościele odczuwamy radość cieszymy się z uczestnictwa w liturgii… To znak, że nie wszystko jeszcze stracone ale nie jest dobrze, trzeba nam nad sobą popracować.
Ważne abyśmy często odwiedzali domy modlitwy nawet wtedy kiedy kościół jest pusty a może właśnie to jest najważniejsze. Zagubionemu człowiekowi potrzebne jest skupienie, szczera rozmowa z Bogiem, często bywa, że zacisze domowe już nam nie wystarcza. Samotność pozwala na łatwiejsze obcowanie z Bogiem, to jeden z przykładów na to, że samotność wcale nie jest taka zła, trzeba tylko umieć z niej ,,korzystać”.
Ja już nie potrafię się modlić;
To nieprawda. Dla Pana Boga każda szczera z Nim rozmowa jest modlitwą. Po jakimś czasie nagle stwierdzimy, że modlitwa różańcowa czy Koronka idzie nam jak z nut. Nagle w niedzielny poranek z niecierpliwością czekamy na wyjście do kościoła i jakoś szybciej bije nam serce, nieco później zaczynamy w księgarniach dostrzegać te właściwe publikacje, omijamy rzeczy które mogą zaszkodzić, zmącić nasz umysł, do tego jednak potrzebna jest praca nad samym sobą, samokrytyka, pokora.
Jak można kochać Boga który jest niewidzialny,
nie kochając człowieka który jest obok nas. [Jan Paweł II]
Mężczyzna i kobieta tylko tych dwoje zakochanych w sobie ludzi połączonych nierozerwalnym węzłem miłości zdolnych jest do stworzenia rodziny. Dziecko kocha już w łonie matki, bieda czy wręcz ubóstwo to pojęcie dla dziecka nieznane, dla tej małej istoty ważna jest miłość obojga rodziców, bo z tego uczucia przecież powstało. Sytuacja zdawać by się mogło banalnie prosta, a jednak nie. W ,,cywilizowanym” świecie gdzie podważa się od wieków znane wszystkim prawdy, ,,biegli w piśmie” szukają innych rozwiązań. Bieda w rodzinie staje się powodem do odbierania rodzicom owoców ich miłości, za nic mając cierpienie dziecka, cóż bowiem może zastąpić dziecku brak tych których kocha?…
W jaki sposób mamy przeciwstawić się brutalnym zabiegom mającym na celu niszczenie autorytetu rodziny? Związki homoseksualne, nikomu one nie przeszkadzają, chcesz obrażać Boga swoim postępowaniem, twoja wola. To Bóg rozliczy cię z twoich postępków, pozwól jednak żyć w sposób normalny innym. Jak rozumieć adopcję dzieci dwojga osób tej samej płci, jak będzie wyglądało wychowanie dziecka w takich warunkach?… To jak się wydaje problem nie tylko ludzi wierzących.
Nikt nie ma prawa do potępiania innej osoby, zabrania tego wiara. Jednakże konieczne jest zachowanie reguł, zasad od których nie ma odwołania. Te zasady to ramy których nie wolno nam przekroczyć bo to tylko różni nas od zwierząt. Wolna wola – dar Boży. Dlaczego rozmieniliśmy go na drobne?…
Recepta na chorobę cywilizacyjną zwaną utratą wiary, która prowadzi w konsekwencji do tragicznego końca jest prosta. Przypomnijmy sobie czego uczono nas na lekcjach religii a przede wszystkim w domu rodzinnym, gdzie ojciec był ojcem a matka matką i nikt nie miał prawa tych autorytetów podważać. Na przekór wszystkiemu zacznijmy tak żyć a będzie dobrze – damy radę. Łatwo mówić trudniej wykonać, wiem bo żyję w tym świecie, a życie to walka, ,,padamy na deski”, los nas odlicza, wstajemy i rozpoczyna się kolejna runda. I tak trwa ten bój o prawo do przekroczenia bram Ojca gdzie nasz wysiłek zostanie nagrodzony. Jest też druga opcja, za życia kosztuje nas ona mniej wysiłku a tak na prawdę nie kosztuje nas nic. Ja osobiście wolę pozostać przy tej pierwszej – a ty? Wygląda na to, że nadchodzi czas dawania świadectwa prawdy samemu sobie. Czeka nas wiele pracy nad sobą. ,,Wiara czyni cuda” więc pozostaje nam tylko ONA.
autor: Tadeusz Puchałka