Bohaterem nowego fińskiego filmu „Serce Lwa” jest przystojny, pracowity, ubogi i sympatyczny lider załogi fińskich nazi skinów. Nazizm głównego bohatera jest jednak wyrazem nonkonformizmu a nie wyrazem wiary w ideologie narodowosocjalistyczną. Bohater filmu deklaruje swojej partnerce, mającej już czarnoskóre dziecko z poprzedniego związku, że w to kim jest i w co wierzy sprowadza się do jednej rzeczy – honoru, a nie rasy.
Film opowiada historie miłości nazi skina do kelnerki. Miłości która musi pokonać bariery uprzedzeń. Z jednej strony nazistowskiej niechęci do kolorowych. A z drugiej rasowych uprzedzeń i pogardy kolorowych do białych.
Twórcy filmu wbrew kanonom politycznej poprawności ukazali z jednej strony skinów w sposób wzbudzający sympatie widzów, a z drugiej strony nie ukrywali pogardy i nienawiści kolorowych do Finów i ich tożsamości.
Oglądając „Serce lwa” polski widz związany z ruchem narodowym może tylko cieszyć się, że rasizm i nazistowskie klimaty są marginesem wśród polskich narodowców. Anty nazistowska tożsamość polskiej prawicy i ruchów narodowych, eksterminowanych przez nazistów podczas II wś, sprawiła, że brunatna patologia nie zatruwa narodowców Polsce. Podczas gdy ukazani w filmie fińscy skini płacą ostracyzmem za wykorzystywanie nazistowskich frazesów, polscy patrioci wolni od brunatnej narracji nie mają takich problemów i mogą spokojnie troszczyć się o Polskę.
„Serce lwa” nie jest jednak dramatem politycznym ale historią o miłości, która rozkwita wśród prostych ludzi. Historia troski o innych, wzajemnej przyjaźni, zobowiązań wobec rodziny i ojczyzny. Opowieścią ukazującą, że należy dać szansę dobru i trwać w swoim patriotyzmie.
Jan Bodakowski