„Prawdziwa III tajemnica fatimska nie została objawiona” – z księdzem Karolem Stehlinem z bractwa FSSPX rozmawia Marek Kuryło
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Na wieki wieków. Amen.
Kolejny już raz gości Ksiądz w Opolu. Tym razem przedstawia Ksiądz temat III tajemnicy fatimskiej. Czy przesłanie tej tajemnicy jest aktualne do dziś i co zawiera?
Gdyby nie było aktualne nie byłoby po co robić dziś wykładu. Jest jak najbardziej aktualne. W wykładzie postaram się przedstawić dosyć dużo faktów, które udowadniają, że ta rzekomo już ogłoszona III tajemnica fatimska w 2000 roku nie była w całości tą III tajemnicą, ale fikcją. Przychylam się do tego, że to była część III tajemnicy, natomiast istota nie była nam przekazana. I tutaj stoimy przed ogromnym problemem. Mamy tu ze strony Rzymu jednoznaczny głos, że rzeczywiście wszystko co zawiera przesłanie fatimskie zostało ogłoszone, a my twierdzimy, że nie. Więc tutaj następuje poważny problem celowego zakrywania prawdy. Nie możemy się opierać tutaj na żadnych podejrzeniach, ponieważ byłoby to zuchwałością oskarżać najwyższe władze rzymskie o kłamstwo. Mamy jednak jaskrawe fakty, które są udowodnione nie tylko przez tak zwanych tradycjonalistów, ale ludzi , którzy są daleko od jakichkolwiek podejrzewań, dziennikarzy, którzy byli przyjacielami papieży, nawet tych neomodernistycznych jak. np. Jan Paweł II. Nawet oni dochodzili do tego samego wniosku, że ta prawdziwa III tajemnica fatimska nie została objawiona. Można jednak powiedzieć jaką ona ma treść , możemy to robić z powodu wielu, wielu świadectw tj. wypowiedzi siostry Łucji, która nie wyjawiła co prawda słowami III tajemnicy, ale o tym temacie często już mówiła, szczególnie w momencie kiedy miała ona być objawiona. Potem mamy świadectwo tych, którzy byli pod wrażeniem czytania tej tajemnicy. Poza tym mamy całą masę takich, powiedziałbym pobocznych wydarzeń, które udowadniają nam, ze ta tajemnica leży w gestii najwyższych władz kościelnych i nie została nam ukazana. Jest ona tak bardzo ciekawa, ponieważ Fatima ma ogromne znaczenie dla Kościoła katolickiego w XX wieku i na koniec świata. Po drugie III tajemnica fatimska dotyczy bezpośrednio kryzysu w Kościele. To daje do zrozumienia, dlaczego władze rzymskie za wszelką cenę chcą tą III część ukrywać.
Jest Ksiądz znany z zamiłowania do tematyki maryjnej. Czy Najświętsza Panna w sposób szczególny kształtowała i kształtuje Księdza kapłaństwo?
Tak. Przede wszystkim zawdzięczam życie Matce Bożej, która uratowała je jako małemu dziecku. Znam to z opowieści od własnej mamy. Moi rodzice nie mieli dzieci i moja mama po 12 latach bezdzietnego małżeństwa pojechała na pielgrzymkę do Lourdes, zaraz po tym jako jedynak pojawiłem się na świecie. Moja mama przekazała mi bardzo głębokie nabożeństwo do Matki Bożej. Potem, gdy wstąpiłem do seminarium, to najciekawszym tematem była dla mnie nauka Kościoła na temat Matki Bożej, teologia o Niej. Będąc misjonarzem w Afryce poznałem Matkę Bożą Fatimską. Nie tylko w teorii, ale przede wszystkim to cudowny jej wpływ na rzecz rozkrzewienia wiary, nawrócenia dusz. I to potwierdziło się bardzo mocno od dwudziestu lat będąc tutaj w Polsce. Można powiedzieć, że wszystko zawdzięczam Matce Bożej i apostolat, który mogłem zainicjować w Polsce, ten apostolat Tradycji, zawdzięcza powodzenie tylko i wyłącznie Matce Przenajświętszej.
Wiemy o nowej książce napisanej przez Księdza. Czy mógłby Ksiądz powiedzieć coś więcej na jej temat?
Ta książka jest syntezą tego wszystkiego co do tej pory o Matce Bożej pisałem, myślałem i medytowałem. Ta książka ma przedstawić przede wszystkim trzy ogromne wątki, które są przymiotami Pana Boga. Są to mądrość Boża, miłosierdzie Boże oraz sama Jego istota, czyli miłość. Jest zdumiewające odkrywać, że te trzy przymioty znajdują się w pełni nie tylko realizowane w Matce Bożej, ale staje się Ona jakby lustrem tych przymiotów. I gdy Pan Bóg jest w wieczności, Ona jest w czasie. Oczywiście brzmi to trochę teoretycznie, ale chciałbym tą książką podkreślić wagę Matki Bożej w życiu Kościoła i w życiu każdego z nas. Chciałbym ukazać jej tajemnicę na ile tylko potrafię.
Niedawno Polskę obiegła wiadomość o zmianie Przełożonego FSSPX na Europę Środkową i Wschodnią. Dla niektórych był to szok, niektórzy się smucili, zaś jeszcze inni wietrzyli spiski. Jak to wszystko wygląda naprawdę i czy takie rotacje i nominacje są normą wewnątrz Bractwa?
Tak, jest to oczywiste. Nominacje Bractwa na wyższych stanowiskach, stanowiskach przełożonych są na 6 lat. To jest tak, że jeśli przełożony jakiegoś dystryktu pracował przez 6 lat ,to będzie on po ich ukończeniu zmieniony. Natomiast często, skoro jest to odpowiedzialność , która wymaga stałości stało się już normą w Bractwie, że zostaje przedłużona ona na kolejne 6 lat. Więc można powiedzieć, że normalnością jest, ze przełożeni na danym terytorium są przez 12 lat. I tak np. kończy się 12 lat przełożonemu dystryktu Francji i odchodzi, zaś przełożeni Kanady i Stanów Zjednoczonych byli po 6 lat i będą zmienieni, tak więc jest to normalna praktyka. To, że ktoś dostaje trzecią kadencję, czyli 18 lat jest w Bractwie wyjątkiem i rzadkością. Stosuje się to wtedy, gdy apostolat jest szczególnie trudny i wymagający wielkiego doświadczenia. Obecnie przełożony dystryktu Azji , którego będę zastępował kończy trzecią kadencją. Sytuacje w których jest się dłużej niż 18 lat, praktycznie się nie przewiduje. Takich przykładów w Bractwie mamy może z dwa lub trzy. Jednym z nich jestem ja. Nie jest to jednak normalną praktyką, bowiem w Kościele katolickim, a przede wszystkim w zakonach jest potrzeba, aby nie wszystko było budowane wokół jednego człowieka. Więc tutaj absolutnie nie ma mowy o żadnym spisku. Jest to wręcz najwyższy czas według Reguł Bractwa, abym był zmieniony. Jednak należy zwrócić uwagę na rację, dlaczego Kościół wymaga tych zmian, nie za często, ale jednak. Otóż każdy człowiek jest ograniczony, ma ograniczone swoje możliwości, ma swoje talenty, ale nie wszystkie. Nie ma takiej osoby, która ma je wszystkie. I jeżeli chce się budować taki wielki i poważny apostolat, to są tacy, wg św. Pawła, którzy położą fundamenty, inni budują ściany, jeszcze inni umeblują. W ten sposób każdy zostawi swoje talenty i dzięki temu powstanie coś pięknego. Mogę tu właściwie powiedzieć, że całe serce zostawiłem w Polsce i dałem wszystko to co mogłem, ale widzę, że doszedłem do granic moich możliwości. Nowy przełożony, który mnie zastąpi ma talenty i doświadczenie, aby pracować tam, gdzie ja już nie mogłem dokonać nowych rzeczy. Dla przykładu, pracował on jako rektor szkół, jako założyciel szkół. Zna szkołę bardzo dobrze. My mamy przecież szkołę w Polsce, natomiast ja nie czuję się absolutnie kompetentny, a to jest właściwie jego fach. Rozwój naszych szkół, jedno z najważniejszych dzieł naszego apostolatu jest związane z kompetentnym przełożonym. Dlatego cieszę się, że w Polsce zastąpi mnie właśnie on.
A kto będzie obecnie pełnił funkcję przełożonego?
Ksiądz Łukasz Weber, jest z pochodzenia Szwajcarem. Został wyświęcony przez abpa Lefebvra już w 1985 roku. Jest starszym kapłanem, mającym bardzo dużo doświadczenia. Pełnił ważne funkcję rektora szkoły i ostatnio ekonoma dystryktu Szwajcarii, co jest bardzo ważną funkcją. Zaangażował się bardzo mocno w powstanie Tradycji w jednym z krajów wschodnich, tj. na Łotwie. Od piętnastu lat zna sytuację Europy Wschodniej, bo sam się tam udzielał, nawet podczas swoich wakacji. Bardzo dobrze poznał już tamtejszą mentalność. Cały ten świat Europy Środkowej i Wschodniej nie jest mu obcy.
Jak widzi Ksiądz rozwój Bractwa w perspektywie kolejnych lat? Jest Ksiądz spokojny o to co zostawia?
Absolutnie jestem spokojny. Kapłani dalej będą kontynuować to dzieło maryjne, a Ksiądz Weber jest kapłanem maryjnym. Moi kapłani obecnie działający w Polsce bardzo sprawdzili się przez te lata. Oczywiście trzeba się za nich cały czas modlić. Jest wielkim błogosławieństwem Bożym, że na jesień powstanie w Krakowie kolejny przeorat Bractwa . Jest to znak, ze rozwój jest dalej kontynuowany pomyślnie. Tak jak rozwój szkół. I to jest dobry znak.
Bardzo dużo zrobił Ksiądz przez te wszystkie lata posługi w Polsce. Teraz czeka ziemia azjatycka, czy uważa Ksiądz, że będzie trudniejsza niż afrykańska?
Trudno mi powiedzieć, co jest łatwiejsze, a co trudniejsze. Myślę, że w każdym kraju, w każdym narodzie są wspaniałe rzeczy rokujące bardzo dobrze, ale i takie, które są bardzo ciężkie. Tak było w Afryce, tak było podczas moich tu dwudziestu lat i tak będzie tam. Tylko tam, ten azjatycki dystrykt już istnieje parę lat, tam jest piękny rozwój apostolatu w Filipinach, tam pewne kraje już po prostu kwitną duchowo, inne z kolei przeżywają poważny kryzys. Z kolei w innych nie ma jeszcze w ogóle Tradycji, bądź powoli kiełkuje. I tutaj będzie właśnie moja rola, aby dać i przekazać to, co sam otrzymałem. Chcę to robić całym sercem, ale w takich krajach zamkniętych na katolicyzm jak Wietnam czy Chiny to musimy oczekiwać, poza ciężką pracą, cudu Matki Bożej. Wiemy jednak , że Matka Boża robi wielkie cuda, z mojego doświadczenia myślę, że będzie się tam dużo dziać.
Opole gościło Księdza zaledwie parę razy, ale wierni zawsze się tutaj cieszyli na Księdza przyjazd. Zawiązała się grupa ludzi chcących korzystać z posługi kapłanów Bractwa, aby czerpać w pełni z Tradycji. Czy ma Ksiądz może dla tej grupy jakieś rady, wskazówki, dobre słowo?
Można tu dużo powiedzieć. Przede wszystkim ta wierność Tradycji katolickiej, którą pokazujecie jest czymś bardzo ważnym. Bardzo Was proszę, abyście się zawsze dobrze kształcili, abyście ta katolicką Tradycję dalej prowadzili, nie zbaczając na takie tereny, że tak powiem, własnych rozważań, rozwiązań w tym kryzysie Kościoła. Myślę, że jeśli zachowacie wierną linię naszego Bractwa i nie będziecie szukać własnych rozwiązań, które niewątpliwie kończą się w kompromisie z modernizmem, albo kompromitacji w sedewakantyzmie. To są te skrajne opcje fałszywie pojętej Tradycji. Wierzę, że Pan Bóg Wam błogosławi i poprowadzi ten apostolat dalej. Bardzo ważne jest też i proszę Was, żeby męczyć regularnie naszych kapłanów i Przełożonego, zapraszać ich na wykłady i być może w jakimś momencie już na Mszę święte.
Tak zazwyczaj robimy, teraz będziemy mieć trzech nowych kapłanów, będą wyświęceni. To pokazuje nam możliwość rozwoju oraz fakt, że posługa Bractwa będzie większa, gdy będą powołania. Taką wygląda moja rada dla Was.
Czym powinien charakteryzować się katolik Tradycji i jak można zwalczać mity, które narosły wśród Bractwa zachęcając ludzi do jego działalności i słuszności?
Sprawa wygląda tak, że nie jesteście uzależnieni od krzyków internetowych. Nie jest tak, że jakiś „król” internetu rozgłasza swoje idiotyzmy, który tysiąc razy twierdzi, że Bractwo zdradzi itd. Fakty jednak pokazują, że ta linia Tradycji jest kontynuowana i należy skupić się na tym co istotne. Nie starać się być sędzią żywych i umarłych. My nie mamy możliwości osądzenia Rzymu, papieża i znalezienia ostatecznych rozwiązań. To jest niemożliwe. Nie mamy takich kompetencji. Nikt z nas nie może osądzić, że np. papież nie jest papieżem. Także zostawmy te sprawy, które nie są w naszej kompetencji tym , którzy ją mają. Natomiast musimy pozytywnie poznać ten wielki skarb Tradycji. Miłość do Mszy świętej Wszech czasów , miłość do tradycyjnej nauki o społecznym królowaniu Chrystusa, przede wszystkim też tą miłość do Matki Bożej. Nie tylko prowadzić taki katolicyzm intelektualny, że człowiek dużo wie, ale by wiarę praktykować w osobistym życiu. Chciejmy iść w ślad za mistrzami duchowego życia, a zwłaszcza za św. Maksymilianem Kolbe i za nimi dawać przykład cnotliwego życia. Jeśli my nie damy bowiem przykładu, to nikogo nie zdołamy przyciągnąć do katolicyzmu.
Jeszcze na koniec zapytam, żeby czytelnicy mieli pewien obraz: jaka jest różnica między Bractwem Kapłańskim Świętego Piusa X, a środowiskami postindultowymi?
Już to w sumie wspominałem, to wpadnięcie w skrajności. W tym sensie, że Bractwo zawsze prowadzi linię między dwoma przepaściami. Pierwsza przepaść to chęć powiedzenia za dużo na temat kryzysu i znalezienia łatwego rozwiązania jak sedewakantyści, którzy mają właśnie takie gotowe rozwiązania, lecz brną wcześniej czy później w schizmy, nawet herezje. Natomiast druga strona jest po prostu taka, że zamyka oczy przeciw oczywistością. Chce proponować fikcyjne „tak” do katolickiej Tradycji, ale powstrzymuje się od tego „nie” ,czyli wszystkiego co niszczy katolicką Tradycje i wiarę. A co to jest to „nie”? To jest właściwie stanowisko oficjalne Kościoła katolickiego, prowadzących Kościół, czyli tj. ten cały ekumenizm, abberacje związane z Novus Ordo Misae itd. Środowiska postindultowe wstrzymują się od wszelkiej oficjalnej analizy tego wszystkiego przez co dają do zrozumienia , że są za, a nawet przeciw, jak to kiedyś ktoś powiedział.
Czyli lubić katolicką Tradycję, ale bagatelizować to co się tam dzieje obecnie w Kościele. To jest tak jakby lekarz polecił swojemu pacjentowi zdrową żywność nie mówiąc mu o bakteriach, które są w jego organizmie. W ten sposób ten biedak umiera.
Na końcu chciałbym życzyć Księdzu wszystkiego co najlepsze, Bożego błogosławieństwa, opieki Matki Bożej, a na misjach w Azji tego wielkiego ducha misjonarskiego, który zostawił Ksiądz w Polsce. Serdeczne Bóg zapłać za wszelkie dobro i wywiad. Z Panem Bogiem.
Dziękuję. Z Panem Bogiem.
Ciekawy wywiad Ksiadz misjonarz.Niebywałe zaangazowanie w szerzeniu dobra na kilku kontynentach.Zycze aby Aniol Stróż opiekował się ksiedzem na trudnych terenach Azji.Szczesc Boze. Pozdrawiam