W grudniu i na początku stycznia dzięki rekonstrukcji rządu i aktywności medialnej premiera pod koniec ub. roku, Platforma Obywatelska zaczynała odrabiać sondażowe straty do Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście wtedy media musiały przypomnieć światu (bo pewnie zakładają, że Polacy o nim zapomnieli) Antoniego Macierewicza jako typowego straszaka na PiS. Straszaka, który – ku ich frustracji – już nie działa. Najpierw kwestia tłumaczenia raportu, rzekomo wcześniejszego niż jego opublikowanie, która okazała się bujdą na resorach. Ale sprawa poszła w świat, a dementi ze strony tych mediów, które oszczerstwa rzucały nie można się było doczekać.
W głównym wydaniu „Faktów” na początku bieżącego tygodnia, przed materiałem red. Sobieniowskiego, Kamil Durczok nawiązując do pomysłu Twojego Ruchu dotyczącego powołania komisji śledczej ws. Macierewicza, powiedział „powołania komisji chce prawie połowa Polaków”. A co się okazało? Pod koniec materiału pokazano wyniki sondażu. 47%… przeciw komisji, 44% za. Zatem więcej jest osób nie popierających pomysłu ludzi Palikota niż zwolenników. Natomiast o tym red. Durczok już nie wspomniał. Dość niskie, ale może na kogoś to jeszcze zadziała. Cały materiał red. Sobieniowskiego jest skonstruowany w sposób tak rozpaczliwy, że tylko najwięksi fani TVN-u mogą twierdzić, że reprezentuje on rzetelne dziennikarstwo. Strzela na oślep – a to trafi Antoniego Macierewicza, a to śp. Zbigniewa Wassermana, a to całe Prawo i Sprawiedliwość. Zawziętość godna podziwu. Oczywiście w materiale nie zabrakło miejsca dla premiera, który stwierdził, że komisja może jeszcze bardziej zaszkodzić polskiemu państwu. W wolnym tłumaczeniu: „jeśli zagłosuję przeciwko komisji, to nie dlatego, że boję się ujawnienia przekrętów WSI, tylko dlatego, że boję się o kraj, który może zostać jeszcze bardziej doświadczony przez Macierewicza”. Wzruszenie pojawia się na twarzach widzów. Chwila ciszy. Kurtyna.
TVN walczy bezpardonowo. Po tym, jak rząd obronił złego (obecnie moim zdaniem najgorszego) ministra zdrowia, po nośnej medialnie ripoście Jarosława Kaczyńskiego („Pan mówi o honorze i rycerskości? Daj pan spokój!” – nota bene tej wypowiedzi TVN nie zacytował wcale), a przede wszystkim po pełnych ignorancji słowach wicepremier Bieńkowskiej, tendencja się odwróciła. Przewaga PiS nad PO rośnie we wszystkich sondażach, nawet mimo tego, że poparcie dla PiS jeśli idzie w górę, to bardzo nieznacznie.
Poniedziałkowy sondaż Homo Homini dla „Rzeczpospolitej” wykazał spadek poparcia dla PO o 4 pkt. proc. Nie ma co się oszukiwać – zostanie ta strata szybko odrobiona, bo nagłe spadki nigdy nie są trwałe. Tak samo było w przypadku spadku poparcia dla PiS po „aferze trotylowej”: tę udało się odrobić w dwa-trzy miesiące.
Na drugi dzień w „Faktach” pojawił się sondaż przeprowadzony przez Millward Brown. Nie twierdzę, że była to chęć odpowiedzi na sondaż Homo Homini. Każda agencja ma prawo publikować sondaże kiedy chce, a akurat Millward Brown nie publikował wyników badań preferencji politycznych dość dawno. Nie o to zatem chodzi. Tym bardziej, że jego wyniki są dość zbliżone do tego z „Rzeczpospolitej”.
Chodzi o jego interpretację. Prowadzący red. Durczok powiedział dobitnie, że „słowa Bieńkowskiej nie miały wpływu na notowania Platformy”. O ile sam fakt publikacji sondażu nie musi być odpowiedzią na sondaż dla „Rzeczpospolitej”, o tyle te słowa do tego nawiązują, tłumacząc widzom: „oni się mylą, słowa o klimacie nie były pokazem arogancji”. Znowu dość tania zagrywka. Warto też zwrócić uwagę, że od maja, kiedy to PiS objął prowadzenie w badaniach, każdy kolejny wynik sondażu opatrzony jest słowem „wciąż” albo „jeszcze”, np. „PiS wciąż prowadzi”. Dlaczego? Po co? Po to, by sprawić wrażenie, że jest to stan efemeryczny, krótkotrwały. Taki, który już-już ma się ku końcowi.
Przy okazji publikacji sondażu Millward Brown pokazała się też inna małostkowość stacji go prezentującej. Choć na ekranie pojawiły się loga wszystkich partii, które uzyskały 2% lub więcej (PiS, PO, SLD, PSL, TR, KNP, PRJG) jedyną, która została pominięta w wyczytywaniu wyników, był Kongres Nowej Prawicy mimo uzyskania lepszego wyniku (4%) niż Polska Razem (a wynik partii Gowina – 2% – został odczytany). To, co zrobiono, to nie jest zatem kłamstwo, ale jest to manipulacja. Dlatego mianowicie, że wielu Polaków nie kojarzy loga Kongresu Nowej Prawicy i nie mogą spauzować na moment wyników sondażu, by się w nie dokładniej wczytać. Krótko mówiąc, nie można nie dostrzegać, nawet gdy jest się od partii Janusza Korwin-Mikkego ideowo – jak ja – odległą osobą, że jest ona marginalizowana w sposób skandaliczny. Tłumaczenie, że wymienione zostały tylko partie parlamentarne mnie nie przekonuje, bo nie na tym polega demokracja, żeby móc wybierać tylko spośród ustalonych kilka lat temu przez wyborców możliwości.
Czekamy na kolejne odsłony komediodramatu pt. „TVN stara się zbić poparcie PiS”. Coming soon.
Szymon Huptyś
fot. Jan Lorek
TVN najmniej wiarygodna stacja telewizyjna, prowadzona wg standardów PRL-u. Dziennikarstwo wg rzecznika gen. Jaruzelskiego- Urbana.TVN dobrze nadawał by sie jako media jednego słusznego prezydenta-dyktatora Białorusi Łukaszenki., bądź do Korei Północnej .Sama progandówka, nie pozostawiajaca ludziom miejsca na samodzielne myślenie,od razu ustawiaja widza jak ma myśleć. Tam nie ma dziennikarzy tam są funkcjonariusze realizujacy post peerlowski program- PRL-bis z uwłaszcona komunistyczną nomenklaturą. Szkoda tracić czasu na ich ogladanie !!!