Przedstawiciele Komisji Krajowej Związku Zawodowego Solidarność poinformowali w ostatni piątek, że w reakcji na ich skargę do Komisji Europejskiej, zdecydowała ona o wszczęciu wobec Polski procedury o naruszenie unijnego prawa dotyczącego umów o pracę na czas określony.
Chodzi o nieprawidłowe wdrożenie do polskiego prawa unijnej dyrektywy z 1999 roku, która miała na celu ograniczenie ilości umów o pracę na czas określony, a także usuniecie licznych nadużyć związanych z ich stosowaniem.
Była to pierwsza skarga jaką zdecydowała się złożyć w Brukseli „Solidarność” i nastąpiło to po licznych wystąpieniach związkowców do rządu Donalda Tuska o usunięcie tych nieprawidłowości poprzez zmianę polskiego prawa w tym zakresie.
Ponieważ pomimo tych monitów związkowców, nie było żadnej reakcji polskiego rządu we wrześniu 2012 roku, skarga została przesłana do Komisji Europejskiej, a ta po zbadaniu polskiego prawodawstwa w zakresie umów o pracę na czas określony, a także jego stosowania w praktyce, zdecydowała się na rozpoczęcie wobec Polski wspomnianej procedury.
Po pierwsze Komisja Europejska ma zastrzeżenia związane z nadużywaniem tej formy zatrudnienia w Polsce.
Nasz kraj jest niestety niechlubnym liderem w UE pod względem tej formy zatrudnienia. W ten sposób zatrudnionych jest w naszym kraju aż 27% ogółu pracowników podczas gdy średnia unijna jest blisko o połowę niższa i wynosi 14%.
Po drugie, zwraca uwagę na zbyt dużą różnicę pomiędzy długością okresu wypowiedzenia w umowach o pracę na czas nieokreślony i w umowach o pracę na czas nieokreślony.
W tych pierwszych ten okres wynosi w Polsce 3 miesiące w tych drugich zaledwie 2-tygodnie i to zdaniem Komisji oznacza mniej korzystne traktowanie pracowników zatrudnionych na czas określony bez obiektywnego uzasadnienia.
Po trzecie KE uważa, że okres jaki musi upłynąć pomiędzy dwoma umowami na czas określony dla tego samego pracownika jest w naszym kraju zbyt krótki aby nie były one uznane „za następujące po sobie”.
Wreszcie po czwarte KE uważa, że użyte w polskim prawie pojęcie „zadań realizowanych cyklicznie” w ramach którego dozwolone jest nieograniczone zawieranie następujących po sobie umów o pracę na czas określony, nie jest wystarczająco precyzyjnie opisane w tym prawie.
Otwarcie procedury o naruszenie unijnego prawa jest jak już wspomniałem pierwszym etapem przywołania polskiego rządu do doprowadzeniu naszego prawa do porządku.
Jeżeli nie będzie jego właściwej reakcji wtedy KE, rozpocznie drugi etap postępowania czyli wyśle do Polski tzw. uzasadnioną opinię i dopiero przy braku reakcji na to wystąpienie, rozpoczyna się trzeci etap czyli skarga na polski rząd do unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.
Wypada mieć nadzieję, że już uruchomienie przez KE tego pierwszego etapu procedury o naruszenie unijnego prawa, spowoduje reakcję polskiego rządu i do Sejmu wpłynie propozycja nowelizacji polskiego prawa w tym zakresie.
Niezależnie jednak od tego jak ta sprawa się ostatecznie zakończy już w tej chwili można powiedzieć, że doszło do gigantycznej kompromitacji rządu Donalda Tuska, ponieważ to nie on, a Komisja Europejska występuje w obronie interesów polskich pracowników.
Jeżeli weźmiemy również pod uwagę, że podczas już ponad 6 letnich rządów Donalda Tuska także inne rodzaje tzw. umów śmieciowych, są w Polsce nadużywane na ogromną skalę (umowy o dzieło, umowy zlecenia, przymuszanie pracowników do tzw. samozatrudnienia), to dopiero widać jak bardzo antypracownicza jest ta ekipa rządowa.
Być może to zdecydowane wystąpienie Komisji Europejskiej w obronie polskich pracowników, będzie wystarczającym ostrzeżeniem dla rządu Donalda Tuska i wreszcie zabierze się on za tworzenie prawa chroniącego interesy pracowników.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS