Przez media „mętnego nurtu” przelewa się jednostronna krytyka wczorajszego Marszu Niepodległości. Tymczasem warte odnotowania są obchody zorganizowane w Krakowie. – Nie rekomendowaliśmy członkom i sympatykom Konfederacji uczestnictwa ani w obchodach w Warszawie, ani w Krakowie – mówi NGO przewodniczący KPN-NIEZŁOMNI Adam Słomka.
Jednak chyba wszyscy czuliśmy, że w Warszawie dojdzie do jakiejś ruchawki i mieliśmy rację. Sporym zaskoczeniem było to, że w Krakowie pojawiło się wielu przedstawicieli naszego środowiska z różnych mniejszych i większych miejscowości nie tylko z Małopolski. Atmosfera była godna, podniosła a same obchody bardzo udane – podsumowuje Słomka.
Prawo i Sprawiedliwość, Solidarni 2010, krakowski Klub Gazety Polskiej, KPN-Niezłomni i ONR odnosiły się krytycznie do oficjalnych obchodów organizowanych w Krakowie – ale w tym historycznym centrum Polki nie doszło do żadnych ekscesów.
W Warszawie w okolicach głównej kolumny Marszu Niepodległości doszło do zadym. Nie rozstrzygniemy dziś, czy była to prowokacja policji, lewaków czy kibiców jakiejś drużyny piłkarskiej. Wydarzenia spod Ambasady Federacji Rosyjskiej są jednak ważnym sygnałem dla rządzących, że brak rozliczenia czasów PRL, forowanie komunistycznych zbrodniarzy (sędziów, prokuratorów, funkcjonariuszy MO) i ochrona notabli totalitarnych (Jaruzelski, Kociołek, Kiszczak) jest odczytywana przez młode pokolenie Polaków jako niezrozumiałe oddzielenie totalitaryzmu komunistycznego od nazistowskiego. Negowanie dalszej bezkarności komunistów i ich wychowanków tylko niebezpiecznie przesuwa granicę wytrzymałości Polaków.
Wraku TU-154 M dalej nie ma. Odpowiedzialności za ludobójstwo katyńskie też nie ma. Służba Kontrwywiadu Wojskowego w ostatnich latach nie informowała o zatrzymaniu jakiegokolwiek rosyjskiego szpiega, a oddech Rosjan na „plecach” Polaków widać gołym okiem. „Policyjne metody” w czasie pacyfikowania Marszu Niepodległości przedstawiła TV Republika. Wystarczy się przyjrzeć, aby odnaleźć liczne analogie z działaniami OMON w Moskwie, gdy jakaś grupa społeczna chce wyrazić poglądy nieprzychylne władzy.
– Nie można negować uczestników Marszu Niepodległości. Ale jego rozwiązanie było tylko dolewaniem benzyny do ognia. To mogło skończyć się gorzej niż kilkanaście rannych ofiar – ocenia w rozmowie z NGO Adam Słomka. Jego organizatorzy od miesięcy apelowali o jego spokojny przebieg. Mogę ocenić, że w 100 tys. tłumie zawsze ktoś z jakiś powodów chce wywołać ruchawkę. Tyle, że jak można było zauważyć w relacjach telewizyjnych relacjonujących atak na squat „Przychodnia” w Warszawie napastnicy mieli w większości kominiarki i zadziwiająco łatwo zaatakowali to miejsce. Policja ewidentnie zaspała. Widziałem w relacjach, że straż marszu oddzielała napastników od głównej kolumny. Trzeba koniecznie ustalić kim bili napastnicy, którzy dali policji pretekst do formalnego rozwiązania zgromadzenia – mówi były poseł KPN.
– W Krakowie było inaczej. Nie dysponowaliśmy zabytkowym czołgiem Renault FT-17 z czasów Bitwy Warszawskiej, ale byliśmy w stanie wszyscy od PiS przez Konfederatów po ONR przez cały dzień pokazywać z Krakowa Polsce, że można obchodzić Narodowe Święto Niepodległości godnie i pokojowo – jeśli rządzącym nie jest potrzebny jakaś migawka z zadymy z policją, aby uzasadniać polski „faszyzm” i brutalność reakcji policji. Wypada się cieszyć – kwituje Słomka.
Jan Akowski
Niezależna Gazeta Obywatelska w Bielsku – Białej
Polecam:
Najważniejszym wydźwiękiem tegorocznego Marszu Niepodległości „Idzie nowe pokolenie” powinno być to, że wzięło w nim udział ponad 100 tys. osób: młodzieży, rodzin z dziećmi oraz ludzi starszych. Ci ludzie w zdecydowanej większości przyszli, by przejść spokojnie ulicami Warszawy, by świętować odzyskanie niepodległości, pamiętając o trudnej historii naszego kraju. Ponad 100 tys. osób – to niewątpliwie wielki sukces.
Niestety, doszło do kilku odosobnionych incydentów chuligaństwa. Mam jednocześnie nadzieję, że mimo tych sytuacji, które media stawiają na pierwszym miejscu, ludzie samodzielnie myślący dostrzegą wielką liczbę osób, które spokojnie niosąc biało-czerwone flagi, przeszły do całą trasę marszu. Cieszę się również, że w zagranicznych mediach ukażą się informacje, iż Polska jest krajem konserwatywnym, gdzie nie ma miejsca na homopropagandę.
A rzekome burdy wszczynane przez uczestników marszu, podpalona tęcza na placu Zbawiciela…
– Chciałbym podkreślić, że spalona tęcza nie była na trasie Marszu Niepodległości. Drugą ważna kwestią jest to, że kilkunastu chuliganów z grup lewicowych ze Skłotu Przychodnia zaatakowała uczestników marszu, po czym od razu schroniła się w budynku, gdzie z dachu rzucali w goniących ich uczestników marszu koktajlami Mołotowa. Dlaczego nikt nie zadaje pytań, skąd mieli te koktajle Mołotowa, czy ich użycie nie oznacza, że byli oni przygotowani do ataku na marsz.
Dodajmy, że dzięki działaniom straży Marszu Niepodległości większość osób bezpiecznie, bez zakłóceń dotarła do celu.
Całość pod wymownym tytułem:
http://wirtualnapolonia.com/2013/11/12/przemilczane-100-tys-osob/#more-30689
Proszę się nie uwiarygadniać, bo to była
– dezercja ze stolicy
I nic więcej….
Partia, która chce władzy musi liczyć się z narodem!
Ciekawe, że przez lata Marsz Niepodległości i prowokacje wokół niego, panom partyjniakom nie przeszkadzał…aż do teraz…
„W Krakowie było inaczej. Nie dysponowaliśmy zabytkowym czołgiem Renault FT-17 z czasów Bitwy Warszawskiej, ale byliśmy w stanie wszyscy od PiS przez Konfederatów po ONR przez cały dzień pokazywać z Krakowa Polsce, że można obchodzić Narodowe Święto Niepodległości godnie i pokojowo – jeśli rządzącym nie jest potrzebny jakaś migawka z zadymy z policją, aby uzasadniać polski „faszyzm” i brutalność reakcji policji. Wypada się cieszyć – kwituje Słomka.”
Cóż za wrażliwość i umiłowanie pokoju ( prawie jak USSR)
Może faktycznie zabójczym okazało się hasło
– Idzie nowe pokolenie?
Oni nie dadzą się złapać na lep partyjnych konfiturek i ogromnych dotacji ze Skarbu Państwa, podczas gdy większość narodu ledwo zipie.
Dokąd za rok wybierzecie się panowie niezłomni?
Do Psiej Wólki czy do Wilkowyi by stworzyć
” godną i podniosłą atmosferę”
( proszę zobaczyć ile godności ubranej w barwy narodowe przeszło przez Warszawę)
I jeszcze jeden kamyczek do ogródka.
Pan Słomka jakby nie do końca ogarnia rzeczywistość pisząc:
Wraku TU-154 M dalej nie ma. Odpowiedzialności za ludobójstwo katyńskie też nie ma.
Tymczasem x Bartnik doskonale wyłuszczył problem, który jak mniemam, zrozumieć powinien polityk aspirujący do miana ” niezłomnego”?
Politycy i władcy Polski przyjmują już coraz szerzej „prawo” zachodnie, że mianowicie „Bóg nie ma nic do polityki”, tym bardziej Kościół. Polityka ma być bez Boga, bez chrześcijańskiej wizji człowieka i społeczeństwa, musi być ona ateistyczna. W tej sytuacji wielu duchownych i katolików świeckich dowodzi, że państwo musi przyjąć przynajmniej zasady etyczne chrześcijańskie, które zresztą są i ogólnoludzkie, i najdoskonalsze na świecie. Jednak jest to nieskuteczne, bo jeśli państwo odrzuca Boga, to tym bardziej odrzuca i Jego prawo, etykę opartą na Bogu, etykę, która jest jeszcze trudniejsza do przyjęcia w praktyce niż wiara w Boga. I przeważnie ludzie głęboko niemoralni odrzucają wiarę w Boga.
U nas nie rozumie się dobrze tej sytuacji. Na przykład Polacy są bardzo oburzeni na Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, że – mówiąc krótko – umył ręce w sprawie Katynia. Tymczasem nasze oburzenie jest całkowicie słuszne, ale tylko na bazie moralności, a nie na bazie prawnej. Jeszcze raz powtórzę: polityka, zwłaszcza międzynarodowa, nie opiera się na etyce ogólnoludzkiej, etykę tę ma zastąpić prawo stanowione, a takiego prawa Związek Sowiecki nie przyjmował, w 1939 r. został wyrzucony z Ligi Narodów. Do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności przystąpił dopiero jako Federacja Rosyjska w 1998 roku. Prawo międzynarodowe rodzi się bardzo wolno i w wielkich bólach. Toteż, zgorszę maluczkich: sam proces norymberski był słuszny moralnie, a ściśle prawnie był wówczas nielegalny. Alianci przeprowadzili ten proces na zasadzie zwycięzców, jak to bywało i w przeszłości. Nie uznawali ani moralności politycznej, ani prawa naturalnego. Dlatego też nie był sądzony Związek Sowiecki, równie zbrodniczy, ani dywanowe naloty aliantów na miasta niemieckie, niszczące ludność cywilną.
całość:
http://www.naszdziennik.pl/wp/59148,polityka-a-moralnosc.html