„Nikt nie zdejmie ze mnie odpowiedzialności politycznej za wczorajsze wydarzenia, ale konsekwencje wobec mnie może wyciągnąć tylko premier. Mieliśmy do czynienia z incydentami, które trzeba wyjaśnić. Jeśli się okaże, że ktoś za późno reagował, trzeba będzie wyciągać wnioski, także personalne” – mówi w Kontrwywiadzie RMF FM szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz pytany, czy policja nie reagowała zbyt późno na zamieszki w Warszawie.
„Organizator marszu nie stanął na wysokości zadania i nie spełnia wymogów potrzebnych do organizacji imprez w przyszłości. To już recydywa” – podkreśla. „Sprawcy zamieszek to środowisko narodowców poprzerastane bandyterką stadionową. To margines kibolski i bandycki. Przypominam, że to opozycja mówiła o nich, że to są szczerzy polscy patrioci. Ci ludzie to ideowe dzieci PiS” – mówi gość RMF FM.
Szef MSW informuje, że „zatrzymano 60 osób, 1 osoba jest podejrzana o podpalenie tęczy, a 3 osoby są podejrzane o atak na ambasadę. 7 osób jest podejrzanych o atak na squat” – wylicza. Zaznacza, że – nie licząc ataku na placówkę dyplomatyczną – „w tym roku 11 listopada miał spokojniejszy przebieg niż rok temu”.
Gość RMF FM tłumaczy również, dlaczego policja nie była w stanie zapobiec atakowi na ambasadę Rosji. Policja była przed wejściem głównym rosyjskiej ambasady, a atak nastąpił od tyłu. „To był bezprecedensowy atak, pierwszy raz mieliśmy do czynienia z czymś takim” – podkreśla. Minister dodaje, że poza zajściem przy bramie ambasady „doszło także do agresji na terenie samej placówki dyplomatycznej”.
„Państwo działa normalnie” – zapewnia Sienkiewicz.
RMF, lz