„Nie wykluczam, że wrócę na Uniwersytet Opolski” – z Arkadiuszem Wiśniewskim, byłym wiceprezydentem Opola rozmawia Tomasz Kwiatek
Rozmawiam już z byłem wiceprezydentem Opola…
Zgadza się. 30 października, w samo południe, otrzymałem wypowiedzenie umowy o pracę.
Wróćmy do genezy. Zawsze byłeś kojarzony ze zwolennikiem opcji posła Tadeusza Jarmuziewicza w PO. Kiedy doszło do rozłamu? Co się takiego wydarzyło?
Być może tak to było przedstawiane, ale ja nigdy nie ukrywałem, że do Platformy wstąpiłem ze względu na Ryszarda Zembaczyńskiego. To on był liderem, który mnie przyciągnął do partii, ale po drodze rzeczywiście zbliżyłem się do środowiska Tadeusza Jarmuziewicza. To miało oczywiście swoje konsekwencje i chyba raczej niedobre dla mnie…
Dlaczego?
Jarmuziewicz zawsze był przeciwnikiem Zembaczyńskiego, a potem poseł po prostu nie był obecny w Opolu i w opolskiej polityce. Przypomniał o sobie po rozpadzie klubu PO w Radzie Miasta Opola w 2006 r. i świeżo po wyborach w 2010 r. i potem znowu znikł.
Czyli powodem był brak kontaktów?
Może tak. Plus inny styl uprawiania polityki. Przez lata mojej aktywności samorządowej uświadomiłem sobie, że nie jestem typem gościa, który zajmuje się polityką bo pasjonuje go budowanie kolacji, tworzenie struktur organizacyjny, zakulisowe podchody …
Kupowanie głosów?
Tak bym tego nie nazwał. Po prostu nie jestem w typie Grzegorza Schetyny czyli gracza skoncentrowanego na organizacji, która służy potem liderowi w osiągnięciu konkretnych celów. Mnie pasjonuje w polityce możliwość kształtowania rzeczywistości, jej poprawiania, skupiania ludzi wokół dobrych pomysłów, dbania o wspólne dobro i szukania satysfakcji w służbie innym.
Niby tak to powinno wyglądać w polityce klasycznej, ale jednak sztuka dobrego rządzenia nie jest celem obecnej polityki polskiej. Skoro padło już nazwisko Grzegorza Schetyny, to czy prawdą jest, że Tadeusz Jarmuziewicz jest jego człowiekiem i obaj stasują podobne metody w osiąganiu celów?
Od dłuższego już czasu jestem swego rodzaju outsiderem politycznym. Nie ukrywam, że od trzech – czterech lat moje zaangażowanie partyjne osłabło. Skoncentrowałem się na pracy merytorycznej w mieście licząc, że docenią ją również liderzy partyjni. Jestem zatem złym rozmówcą jeśli chodzi o kuchnię Platformy, bo jej po prostu nie znam.
Może o to też chodziło? Może komuś przeszkadzało, że wysokie stanowisko dostałeś za merytorykę a nie za udział w gierkach partyjnych i okazywanie lojalności liderowi?
Może i tak. Może ja rzeczywiście nie zrozumiałem, że ktoś ode mnie tego oczekuje, że w Ratuszu mam realizować politykę partii, w tym też personalną. Tymczasem ja w pracy w Ratuszu dostrzegłem wielką szansę dla siebie na realizację pomysłów, które miałem od dawna, a które moim zdaniem miały choć trochę zmienić Opole na lepsze. Będąc przez 8 lat radnym cały czas odczuwałem pewien deficyt możliwości działania, czułem się skrępowany i trochę ograniczony w realizowaniu pomysłów, które miałem. Będąc w Ratuszu mogłem się natomiast natychmiast rzucić w wir pracy. Korzystając z posiadanych kompetencji i fenomenalnego zespołu współpracowników dostałem szansę dołożenia swojej skromnej cegiełki do rozwoju miasta. I najzwyklej w świecie przestałem mieć czas na różne podchody i gierki partyjne. Nastąpił rozjazd z kolegami z partii. Nie żałuję, bo dzisiaj mogę się cieszyć z konkretnych efektów pracy mojej i współpracowników. Starałem się być kreatywny i skuteczny. Myślę, że nie zmarnowałem tych trzech lat …
A może partia oczekiwała od Ciebie, że będziesz załatwiał stanowiska dla kolegów, robił sobie z nimi zdjęcia i PR? Były takie propozycje?
Nie, wprost do mnie takie propozycje nie trafiały, aczkolwiek wiele osób przychodziło do mnie jako do wiceprezydenta i pytało o możliwość zatrudnienia. Oczywiście próbowałem zagospodarować takie osoby jeśli były przygotowane merytorycznie, miały pomysły i były otwarte na współpracę. Kryterium przynależności partyjnej nie miało tu nic do znaczenia.
Może to było też zarzutem?
Może?
Czyli współczynnik zatrudnienia w Ratuszu członków PO był zbyt niski?
Nikt tego wprost nie powiedział, więc nie mogę z tego czynić żadnego zarzutu.
Praca staje się powoli dobrem luksusowym i jest w cenie…
Powiem inaczej. Udało mi się to dobro luksusowe trochę upowszechnić, bo liczba miejsc pracy, które stworzyliśmy w ostatnim czasie się bardzo zwiększyła. W ostatnich trzech latach to ponad tysiąc nowych miejsc pracy (sam Polaris na starcie to 400 etatów). Nie tylko w przemyśle, choć głównie tam. Zaczęto do Opola przyjeżdżać za pracą, a nie wyjeżdżać. Mam z tego powodu wielką satysfakcję. Choć nie przeczę, że nadal wiele jest do zrobienia.
Mówi się o Twojej rozmowie z bliskimi współpracownikami radnymi Renatą Ćwirzeń i Adrianem Wesołowskim. Podobno dowody z tej rozmowy trafiły na biurko posła Jarmuziewicza i stały się bezpośrednim powodem utraty zaufania i dymisji?
Nie wiem czy prywatne rozmowy mogą służyć, za powód do dymisji. Zresztą nie wiem co takiego miałem powiedzieć, bo przecież skazano mnie bez przedstawienia dowodów winy, ani bez szansy na obronę. Niezależnie od tych moich „tajemniczych” rozmów, od dłuższego już czasu czułem, że szuka się na mnie jakiegoś haka, że moja aktywność i skuteczność to raczej problem niż zaleta. Coś tam w końcu wyciągnięto, nie pokazano i wykonano wyrok. Zapomniano tylko, że przed wykonaniem wyroku wypadałoby chociaż zapozorować proces i udać, że była okazja do obrony.
Według naszych informacji radny Adrian Wesołowski szukał pracy m.in. w nowo wybudowanym przez miasto basenie przy ul. Prószkowskiej. Dziwnie zbiegło się to z obciążającym oświadczeniem jakie podobno Wesołowski złożył w Twojej sprawie.
Na to pytanie nie odpowiem. Dochodzą mnie jakieś plotki w tym temacie, ale co bym teraz nie powiedział to zabrzmi to nieprzekonująco i dwuznacznie. Twardych dowodów nie mam, ani ich nie szukam. Nie chcę wracać do złych chwil. To już poza mną.
Pojawia się polityczny zarzut, że zabrakło Ci sprytu politycznego. Podobno mówisz za dużo, nie popierasz Jarmuziewicza, chcesz kandydować na fotel prezydenta Opola w przyszłym roku…
Na pewno chcę kontynuować wiele spraw, które rozpocząłem w Ratuszu. Czy będzie do tego okazja? Czas pokaże. Dziś to moi następcy będą mieli okazję wykazać się w realizacji tych spraw, a ja z ciekawością będę podglądał jak im idzie.
Może trzeba było je kontynuować jako zastępca Jarmuziewicza?
Nie ma nominacji partyjnej dla Tadeusza Jarmuziewicza. W związku z tym mam prawo mieć jakieś własne ambicje. Gdybyśmy przeprowadzili dyskusję programową, gdybyśmy się zastanowili co chcemy jako Platforma, jako formacja dla Opola zrobić i wyszłoby, że poseł Jarmuziewicz ma lepsze pomysły itp. to czemu nie mógłbym wesprzeć takiego kandydata?
Nic takiego jednak nie miało miejsca. Nie wiadomo do dziś jak ma wyglądać formuła wyborów kandydata PO na prezydenta. Jestem człowiekiem już ze sporym doświadczeniem i efektami. Z dziesiątkami pomysłów na miasto. Dlaczego miałem powiedzieć, że z tego rezygnuję?
Jaki był plan polityczny do niedawna wiceprezydenta Wiśniewskiego?
Dobrze pracować.
A partia ma to sama dostrzec?
Tak myślę. Zarządzanie miastem to wielka odpowiedzialność.
A gwarantem tego miał być prezydent Ryszard Zembaczyński, który podkreśla zawsze, że merytoryczne kryteria są ważniejsze od politycznych?
Na pewno liczyłem na dobrą współpracę z prezydentem Zembaczyńskim w następnej kadencji. W jakiej formie ta współpraca miałaby się odbywać, było sprawą otwartą.
Słyszałem z Twoich ust dziś w radio, o rozmowie z prezydentem Zembaczyńskim, który miał dziękować za dotychczasową współpracę i ocenić Ciebie jako najlepszego wiceprezydenta ze wszystkich jakich miał?
Powiem z drugiej strony – kilkanaście lat współpracy z Ryszardem Zembaczyńskim to dla mnie wyjątkowy okres i mam wielką satysfakcję, że znalazłem uznanie w oczach tak nietuzinkowego człowieka.
Mimo tego, że zgodził się żeby podpisać dymisję?
Jak sam mówi, zrobił to z przyczyn politycznych.
No, ale przecież prezydentowi Zembczyńskiemu kończy się za rok kadencja? Co mogło zaważyć, że posłuchał partii? Spokój w Radzie Miasta lub to, że chce być radnym sejmiku z list PO?
To jest pytanie do prezydenta, jaki on ma cel i co osiągnie moją dymisją.
Może, zwyczajnie prezydent Zembaczyński nie umie walczyć o swoich ludzi?
Ja takich sugestii nie formułuję. O mnie walczył wielokrotnie, mniej lub bardziej oficjalnie. W końcu, umożliwił mi ten cały pozytywny ciąg wydarzeń. Najpierw zaufał młodemu perspektywicznemu człowiekowi a wreszcie zatrudnił jako swojego zastępcę. Dał mi szansę realizować pomysły, które miałem i wspierał w ich realizacji. Wielokrotnie też sam był dla mnie źródłem inspiracji.
Z jednej strony pomógł i można by oczekiwać, że będzie wspierał swojego dobrze ocenianego zastępcę?
To już jest za mną. Przyjąłem to po żołniersku jak kiedyś Arek Karbowiak. Zatrudnił go i zwolnił i miał do tego prawo. Tak jest i w moim wypadku. Satysfakcja z wspólnych lat i dokonań jest. Mam przed sobą jeszcze co najmniej 30 lat do emerytury, więc wiele wyzwań przede mną.
Teraz na to wolne miejsce wiceprezydenta trafi rasowy polityk Platformy. Ktoś kto często zaprasza członków PO na kawę, skutecznie załatwia im pracę. Czy już wiadomo kto to będzie?
[śmiech] Ja jestem już poza tym. Ze mną nikt tych nominacji nie będzie uzgadniał. Podejrzewać mogę. Wiem, że musi to być bardzo odważna osoba, bo za parę miesięcy wybory, a musi zaryzykować i porzucić dotychczasową pracę. Moja rola to teraz recenzowanie ratuszowej władzy.
I kandydata za rok na fotel prezydenta?
Tego nie wiem. Sąd koleżeński jeszcze przede mną. Będę walczył, o swoje racje i o uznanie przeszło jedenastu lat pracy na rzecz PO.
Decyzja tak naprawdę już zapadła. Nie sądzę, by nawet krajowy sąd partyjny coś zmienił. Może lepiej jak Jarosław Gowin odejść z partii?
Zobaczymy czy zapadła. W ostatnich dniach, mimo paskudnej sytuacji w której się znalazłem, dociera do mnie bardzo wiele pozytywnych sygnałów i głosów wsparcia od Opolan, które pomagają trzymać mi się na powierzchni.
Czy to może być potencjał do startu za rok?
Kto wie? Najpierw jednak sam muszę sobie odpowiedzieć co chcę w życiu robić. A nie chcę podejmować pochopnej decyzji. Jestem nauczycielem akademickim i nie wykluczam takiej opcji, że wrócę na Uniwersytet Opolski. Będę o tych dobrych praktykach z samorządu opowiadał studentom nie tylko jako teoretyk, ale i praktyk.
Dziękuję za rozmowę.
Brawo Panie Arku! Mimo że potraktowali Pana po chamsku (jak chamy mogły by inaczej), zachowuje Pan klasę. Jest Pan młody, mądry, da Pan sobie radę. Niech te głąby martwią się o siebie bo nic nie potrafią, nie mają wykształcenia ani żadnych zdolności. W przyszłym roku już po nich.
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Rządząca „Partia Miłośći” PO – nalezy do tych co rujnują dobre pomysły, skuteczne działania.Pomyśleć,że to katolicy. Ciekawy artykuł przeczytałam w numerze 44 Nowin Nyskich / i poprzednich numerach/ ,autorstwa niezmordowanego w walce o lepsze rządy w Nysie pana Janusza Sanockiego. Nie szanujemy swojego zdrowia wzajemnie, i bedziemy z takich stresów umierali,powiększy się ” park sztywnych””. A przeciez życie jest piękne. A pan Wisniewski swoje pomysły na Opole zrealizuje.Startować w najblizszych wyborach polecam. Wywiad merytoryczny miły Autorze.Dzieki.
Nie przemawia do mnie teraźniejsze biadolenie, że ” ja jestem dobry, tylko partia zła”
Gołym okiem widać czym jest PO…
To albo pan Wiśniewski jest naiwniakiem ( który niby ma milion pomysłów, ale partia nie pozwala)
albo cwaniakiem, ktory usiłuje się wybielić….
Ostatnio byłam na spotkaniu z czcigodnym x Małkowskim
PO zdefiniował jako:
– złoczyńców, będących u władzy
I to oddaje wszystko
To są ludzie zło czyniący i nie pomoże taktyczne wybielanie wizerunku.
To widać i słychać
A jak pan Wisniewski ma kłopoty z ogarnięciem rzeczywistości, niech pojedzie do Londynu na przykład, tam go przebywający na wygnaniu Polacy, wyprowadzą z błędu….
Wiśnia zaczął sypać kolegów i koleżanki z mafijnych struktur opolskiej Platformy Obywatelskiej.
Obciążył w zeznaniach między innymi szefa opolskiej przestępczości zorganizowanej Ryszarda Zembaczyńskiego.
Iza te obciążające go zeznania, które złożył przeciwko Ryszardowi Zembaczyńskiemu został wywalony ze stołka.
Panie Arku niech sie Pan nie przejmuje ta chora sytuacja. Niech pan zakłada swoją partie i startuje w wyborach na prezydenta Opola wygra Pan. Ma pan duże doświadczenie, i pomysły które sa bardzo dobre i poprawia życie w Opolu. A gamonie z partii sami sie wykończą, biologia musi zrobic swoje. Duzo młodych jest za panem. Damy radę wywalić układ z ratusza. Czekamy. Wyborcy
Niektórzy w Platformie mogą/mogli być tylko dlatego, bo będąc w PO można było realnie zmieniać sytuacje w regionie. O ile na skale krajową trudno byłoby dotrzeć o tyle lokalnie mogą się trafiać na pewno rozsądni ludzie nie będący „złoczyńcami będącymi u władzy”.
@Karol542
Proszę wymienić zmiany jakie nastąpiły w regionie.
Wiśniewski chwali się swymi dokonaniami (np. ile to miejsc pracy w Opolu przybyło dzięki jego pomysłom). Gdyby mieszkańcy Opola uwierzyli w te brednie i bajki o tym, jak to Wiśniewski wdrażał swoje pomysły, Opole musiałoby przypominać Detroit. Żałosny skowyt karierowicza, który chciał podskoczyć na opróżniany wyższy stołek.
Panie Arkadiuszu, psy ujadają karawana jedzie dalej ! Proszę się nie dac tym cfaniakom od ministra aferzysty. Opole na Pana liczy !
cieniutki był tak jak wszystkie jego króliki wyciągane na polityczny byt z Rysiowego kapelusza. Ot i cała goła prawda o jego poplecznikach …
Rozmowa Karbowiaka z Amerykańskim inwestorem: Dla mnie najlepszym amerykańskim prezydentem był Regan, Czy my tu mamy na Opolszczyźnie jakieś firmy motoryzacyjne?+ historia Opola od czasów piastów (inwestor zainwestował gdzie indziej). Rozmowa niemieckiego inwestora z Wiśniewskim: Powiatowy Urząd Pracy oferuje dofinansowanie do utworzenia nowych miejsc pracy, tworzymy Park Technologiczny, jakie wyposażenie laboratoryjne byłoby wam potrzebne? itd.(jesteśmy na krótkiej liście). Wydaje mi się, że jest pewna różnica w pracy nad przyciąganiem inwestorów tworzących nowe miejsca pracy.
czyli PO nie dała na miejsce Wśniewskiego rasowego polityka, tylko osobę, która nie będzie stanowiła zagrożenie dla Jarmuziewicza i cieniasa Kawałkę, który takie ma sukcesy w zarządzaniu, że własna firma mu splajtowała…