1. Wreszcie Najwyższa Izba Kontroli upubliczniła informację, że sporządziła raport pokontrolny dotyczący kontraktów gazowych z Rosją podpisanych przez rządy naszego kraju w 2006 i 2010 roku.
Sam raport jest niestety tajny ale rzecznik NIK ujawnił jego główną sentencję, Polska zdecydowanie przepłaca za gaz kupowany w Rosji.
NIK zdecydował się badać obydwa kontrakty ten negocjowany przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i ten przez rząd Platformy i PSL-u ale tylko jak się wydaje w celu osłabienia wymowy wniosków pokontrolnych dotyczących kontraktu z 2010 roku.
Kontrakt z 2006 roku jest bowiem nieporównywalny w żaden z sposób z tym z 2010 roku ponieważ dotyczył tylko 2 mld m3 gazu i był negocjowany tylko dlatego, że Rosja rozwiązała jednostronnie spółkę z udziałowcem ukraińskim a ten właśnie podmiot dostarczał naszemu krajowi 2 mld m3 gazu.
Zbliżająca się zima i brak możliwości dostarczenia przez stronę ukraińską brakującego gazu spowodowały, że konieczne były nagłe negocjacje z Rosja i stąd zgoda naszego kraju w zasadzie na dyktat ze strony naszego wschodniego sąsiada.
2. Przypomnijmy więc co zawierał kontrakt gazowy z Rosją negocjowany w 2010 roku przez rząd Tuska.
Otóż w grudniu 2010 roku Wicepremier Pawlak z Wicepremierem Rosji Sieczinem podpisali porozumienie o dodatkowych dostawach rosyjskiego gazu do Polski. Rząd Tuska uznał to porozumienie za swój wielki sukces, będący ponoć dowodem bardzo dobrych stosunków z Rosją.
Umowę podpisano do roku 2022 ale nastąpiło to dopiero po burzliwej debacie w Sejmie, zarządzonej zresztą na wniosek PiS, bo wcześniej rząd Donalda Tuska, forsował umowę gazową z Rosją aż do roku 2037 (do tego momentu umowa z Rosją była negocjowana aż na 27 lat).
Poza tym w kontrakcie zawarte są: formuła cenowa kupowanego gazu oparta na cenach ropy naftowej i ceny prawie 2- krotnie wyższe niż te po jakich Rosja chciała sprzedawać gaz Chinom i znacznie wyższe niż dla odbiorców w Europie Zachodniej takich jak RWE E.ON, czy GDF Suez, zakaz reeksportu przez Polskę gazu kupionego w Rosji, opcja bierz i płać (a więc płać także wtedy kiedy nie jesteś w stanie gazu zużyć).
3. Już wtedy niezależni eksperci podkreślali i dziwili się, że mająca ponoć bardzo dobre stosunki z Rosją – Polska, musiała dokonać tych wszystkich ustępstw, żeby kupić od Rosjan 2 mld m3 brakującego nam gazu, który to wcześniej dostarczała nam spółka rosyjsko -ukraińska RosUkrEnergo.
Wtedy także ci eksperci zastanawiali się dlaczego zamiast podpisania porozumienia pomiędzy dyrektorem ds. zbytu w Gazpromie i dyrektorem ds. zakupów w PGNiG na zakup w ciągu 4-5 najbliższych lat po 2 mld m3 gazu rocznie (a więc do czasu oddania do użytku Gazoportu w Świnoujściu), polski rząd zdecydował się na wielomiesięczne negocjacje w wyniku których kupuje te dodatkowe 2 mld m3 gazu w ciągu 11 najbliższych lat i jednocześnie oddaje wszystkie dotychczasowe pożytki z kontraktu gazowego Rosjanom.
Sam Tusk i wicepremier Pawlak zapewniali, że Polska podpisała najlepszy jak można było kontrakt gazowy, a jego cechą szczególną jest stabilność dostaw gazu. O cenach kupowanego od Rosjan gazu, obydwaj „taktownie” jednak milczeli.
4. Na skutek przyjętej w kontrakcie formuły cenowej cena gazu dla Polski w 2012 roku przekroczyła magiczną granicę 500 USD za 1000 m3 i wtedy dopiero rząd Tuska się obudził i nieśmiało zażądał od Rosjan obniżek (PGNIG nawet wniósł pozew do Trybunału Arbitrażowego).
Oczywiście w Polsce nic o tym nie wiemy, relacje handlowe z Gazpromem są owiane tajemnicą, a jak kształtują się ceny po jakich kupujemy gaz z Rosji, możemy się na przykład dowiedzieć z rosyjskich mediów, które piszą o takich cenach gazu sprzedawanego za granicę.
W wyniku wielomiesięcznych przepychanek Gazprom zgodził się ostatecznie na 10% obniżkę cen dla Polski, tyle tylko, że nadał to nasz kraj, płaci Rosjanom najdrożej w Europie za dostarczany przez nich gaz.
Za gaz od Rosjan płacimy więc jak za przyszłościowe zboże i to wcale nie dlatego jak sugeruje NIK, że winne jednakowo są rządy Prawa i Sprawiedliwości i Platformy i PSL-u.
To tylko poprawność polityczna nowego prezesa NIK powoduje, że ostateczna konkluzja raportu pokontrolnego Izby, próbuje obciążyć obydwa rządy.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS