1. Szybkimi krokami zbliża się rozpoczęcie szczytu klimatycznego ONZ w Warszawie 11 listopada tego roku i jeżeli nawet abstrahować od skandalu wynikającego z faktu, że będzie się on odbywał równocześnie ze Świętem Niepodległości (co może skutkować starciami ulicznymi na ogromną skalę), to wszystko wskazuje na to, że Polska jako jego organizator, już strzeliła sobie w stopę.
Wcześniej 14 października ma się odbyć posiedzenie ministrów ds. środowiska krajów członkowskich UE w celu ustalenia ostatecznej wersji stanowiska tych krajów na ten szczyt klimatyczny i już w tej chwili wiadomo, że nasz kraj jest w ogromnym kłopocie.
Otóż w jego projekcie tego znalazł się zapis „o wzmocnieniu ambicji przeciwdziałania zmianom klimatu przed rokiem 2020, co utoruje drogę ambitnej umowie międzynarodowej w roku 2015”.
Ten ogólny zapis jest niestety związany z konkretnym zobowiązaniem podwyższenia tzw. celu redukcyjnego dla krajów UE z 20 do 30% do roku 2020.
2. Przypomnijmy tylko, że w 2008 roku podczas szczytu klimatycznego w Poznaniu zdecydowano, że za 5 lat kolejny szczyt zostanie zorganizowany przez któryś z krajów Europy Środkowo-Wschodniej ( wtedy sugerowano, że będzie to Ukraina) ale w grudniu 2012 roku w Dauha, żaden z tych krajów się nie kwapił, ze względu na koszty (Ukraina wprost oświadczyła, że nie ma takich pieniędzy, żeby szczyt zorganizować).
Polska do organizacji szczytu, wzięta niestety została dosłownie z łapanki (przy tym to minister środowiska wskazał Warszawę i Stadion Narodowy jako główne miejsce w którym będą się odbywały obrady), bo bardzo rzadko się zdarza, żeby ten sam organizował szczyty zaledwie w odstępie kilku lat.
Pieniądze na organizację szczytu wykłada Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska (NFOŚ) i jak się okazuje koszty tego przedsięwzięcia są szacowane na ogromną kwotę przynajmniej 100 mln zł.
Samo wynajęcie Stadionu Narodowego na kilkanaście dni ma kosztować 26 mln zł (ma być wtedy obiektem eksterytorialnym we władaniu ONZ) i zapewne ta operacja finansowa znacząco wesprze wątłe finanse deficytowej spółki NCS, która na co dzień zarządza stadionem.
Oczywiście środki finansowe znacznie łatwiej pozyskać ministrowi środowiska z NFOŚ niż z budżetu państwa ale przeznaczenie tak ogromnej kwoty na ten cel spowoduje, że tych środków nie przeznaczy się na rzeczywistą ochronę środowiska w Polsce.
3. Przypomnijmy także, że najbardziej „postępowa” w zakresie ograniczenia emisji CO2 jest niestety sama Unia Europejska, która już w 2008 roku zaordynowała wszystkim krajom członkowskim słynną formułę 3×20% (20% ograniczenie emisji CO2, 20% udział energii odnawialnej w całości zużywanej energii i poprawa o 20% efektywności zużycia energii – to wszystko kraje UE mają osiągnąć do roku 2020).
Niestety premier Tusk w grudniu 2008 roku zaakceptował te ograniczenia i teraz już wiemy, że będą one kosztowały naszą gospodarkę i nasze państwo miliardy złotych dodatkowych wydatków rocznie, co w oczywisty sposób uwidoczni się we wzrastających cenach energii elektrycznej i cieplnej.
Co więcej jak już zasygnalizowałem mamy kolejne inicjatywy Komisji Europejskiej aby w redukcji emisji CO2 pójść jeszcze dalej- przynajmniej o 30% i to niestety przy przyjęciu roku 2005 jako roku bazowego (wcześniej w negocjacjach tzw. ramowych prowadzonych między innymi przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego rokiem bazowym był rok 1989 co czyniło Polskę głównym beneficjentem tego systemu redukcji ponieważ do roku 2007 zmniejszyliśmy emisję o ponad 34%).
4. Jeżeli podczas szczytu klimatycznego w Warszawie zostanie przyjęte stanowisko „o wzmocnieniu ambicji klimatycznych UE”, czyli podwyższenia celu redukcyjnego dla krajów UE do 30%, to Polska jako kraj, którego gospodarka oparta na węglu znajdzie się w zupełnie dramatycznej sytuacji.
Jeżeli będziemy chcieli temu stanowisku przeciwdziałać i zgłosimy do niego sprzeciw, zostaniemy oskarżeni o blokowanie porozumienia klimatycznego co dla organizatora szczytu, będzie wręcz kompromitujące.
Tak czy inaczej wydamy 100 mln zł publicznych pieniędzy i przy okazji strzelimy sobie w stopę. Rząd Tuska coraz częściej wręcz specjalizuje się w takich kuriozalnych decyzjach.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS
Jednym słowem:Bezmyślność.!?