1. Na początku lat 90-tych poprzedniego stulecia kiedy niszczono polskie przedsiębiorstwa, nie potrzebna była osłona medialna, bo ten proceder był tak masowy, że większość z nas nie reagowała.
Panowało powszechne przekonanie tak musi być, socjalistyczną gospodarkę w tym przedsiębiorstwa, trzeba ofiarować na „ołtarzu” rodzącego się kapitalizmu, wszystkie media były pełne tego rodzaju argumentacji.
Nawet wtedy kiedy za przysłowiowe „psie pieniądze”, były sprzedawane duże polskie przedsiębiorstwa zagranicznym inwestorom, a ci po kilku- kilkunastu miesiącach, doprowadzali je do upadłości i okazywało się, że w ten sposób kupuje się pojemny polski rynek, też nie było jakiś wielkich protestów.
2. Dopiero teraz do Polaków, coraz mocniej docierają informacje, że bez realnej gospodarki w tym w szczególności przemysłu, trudno o rozwój kraju i stabilne, przyzwoicie opłacane miejsca pracy.
Dlatego przyzwolenie rządu Tuska na likwidację stoczni w Gdyni i Szczecinie tuż po korzystnych dla Platformy wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku (w kampanii wyborczej do PE Donald Tusk i jego ówczesny minister skarbu Aleksander Grad obiecali katarskiego inwestora dla tych stoczni, po wyborach jednak okazało się, że te deklaracje były fikcyjne), zostało bardzo negatywnie odebrane przez opinię publiczną.
Jeszcze większe negatywne emocje w społeczeństwie, powodują teraz informacje o kolejnych redukcjach zatrudnienia w dużych przedsiębiorstwach kooperujących ze stoczniami takich jak choćby Zakłady Cegielskiego w Poznaniu czy Huta Częstochowa, z których to spółek w ostatnim okresie musiało odejść kilka tysięcy pracowników.
3. W tej sytuacji kłopoty jakie przeżywa w ostatnich miesiącach ostatnia z wielkich polskich stoczni czyli Stocznia Gdańska, powinny być dla ekipy Tuska wyzwaniem, z którym w rozsądny sposób należy się zmierzyć.
Wprawdzie Stocznia Gdańska od 2007 roku w 75% należy do ukraińskiego inwestora (spółka Shipypard Group), a tylko w 25 % do Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) ale to jeszcze nie wystarczający powód, żeby ostentacyjnie odrzucać propozycje jej ratowania.
Wyraźne pogorszenie sytuacji finansowej Stoczni Gdańskiej, nastąpiło kilka miesięcy temu i wtedy ukraiński większościowy właściciel zaproponował podwyższenie kapitału akcyjnego stoczni o 85 mln zł (64 mln zł mieli wyłożyć Ukraińcy, 21 mln zł ARP) ale jak się teraz okazuje Agencja i jej prezes człowiek Platformy Wojciech Dąbrowski, nie byli tym zainteresowani.
Co więcej jak ustalili dziennikarze portalu trójmiasto.pl (którym ARP przez pomyłkę wysłała komplet dokumentów związanych z obecną sytuacją Stoczni Gdańskiej), ARP zamówiła w jednej ze znanych agencji PR-owej (agencja Profile pracująca dla kilku ministerstw rządu Tuska), schemat kampanii informacyjnej, która ma zdjąć z niej odpowiedzialność za ewentualną upadłość Stoczni Gdańskiej.
4. Na stronie wspomnianego portalu jest umieszczony 3 -stronicowy dokument pt. „Stocznia Gdańska- Plan działań komunikacyjnych i przekazy”, który nie zostawia żadnych złudzeń, że za publiczne pieniądze państwowa Agencja, zamówiła przygotowanie działań, które mają przekonać opinię publiczną, że upadłość Stoczni Gdańskiej jest jedynym możliwym rozwiązaniem, a jedynym winnym jest ukraiński inwestor.
Co więcej możemy się z niego dowiedzieć, że w takich gazetach jak Wyborcza, czy Puls Biznesu albo telewizjach jak TVN, można nie tylko umieszczać przecieki o podejmowanych decyzjach przez ARP, tak aby przyzwyczajać opinię do podjętej przez Agencję decyzji o upadłości ale w zasadzie każdy artykuł czy reportaż, który będzie zdejmował odpowiedzialność z rządzących za to co ze stocznią się stało.
Gdybyśmy byli naprawdę demokratycznym krajem, to premier Tusk na każdej konferencji prasowej musiałby się tłumaczyć z decyzji swoich urzędników w tej sprawie, a dziennikarze z wymienionych mediów ze swojej rzetelności i niezależności.
Ale ponieważ nie ma ani jednego ani drugiego, to o całej sytuacji można poczytać na kilku niezależnych portalach internetowych, w Gazecie Polskiej Codziennie czy w Naszym Dzienniku.
Oczywiście przygotuję także interpelację do ministra skarbu w tej sprawie ale zapewne po 30 dniach otrzymam odpowiedź z użyciem argumentów, które przygotowała dla ARP PR-owa agencja Profile.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS