„Wtedy gdy się najmniej spodziewasz, nagła wiadomość pchnie cię nożem, tępy, znajomy ból, znów stare blizny się otworzą …” – tekst piosenki „Czas ołowiu” Budki Suflera jak żaden inny oddaje smutek i żal jaki odczuwamy po stracie legendarnego polskiego kolarza szosowego pana Stanisława Szozdy.
Dla starszych kibiców przedstawianie dorobku sportowego pana Stanisława to po prostu niestosowność, gdyż każdy kto miał w latach 70 – tych chociaż parę lat życia mógłby bez wytchnienia wyrecytować jego największe osiągnięcia. Nie mniej jednak dla trochę młodszego pokolenia kibiców przybliżę nieco sylwetkę sportową pana Stanisława.
Urodził się 25 września 1950 r. w Dobromierzu, zmarł 23 września 2013 r. we Wrocławiu. Dwukrotny mistrz świata w drużynie w 1973 r. w Barcelonie i w 1975 r. w Mattet, indywidualny vice – mistrz świata w 1973 r. w Barcelonie ( przypomnijmy, że za Ryszardem Szurkowskim – drugą naszą legendą kolarstwa ), dwukrotny vice – mistrz olimpijski w drużynie z 1972 r. w Monachium i w 1976 r. w Montrealu, ponadto dwukrotnie brązowy medalista mistrzostw świata w 1971 i 1977 r., zwycięzca Wyścigu Pokoju i Tour de Pologne, wielokrotny mistrz Polski i medalista mistrzostw Polski.
Kiedy się przeanalizuje wyniki sportowe zdobyte przez pana Stanisława to nasuwa się spostrzeżenie, że mógłby on obdzielić swoimi osiągnięciami kilku sportowców i każdy z nich niewątpliwie uważany byłby za wybitnego.
Są to suche wyniki, które choć robią duże wrażenie w żaden sposób nie oddają emocji, które my … kibice odczuwaliśmy przy każdym z tych wydarzeń sportowych. Dzisiaj oglądając zmagania polskich sportowców zastanawiamy się nad tym czy im się powiedzie czy nie, czy dostarczą nam satysfakcji i czy z dumą będziemy mogli wspominać obejrzane relacje. Za czasów świetności pana Stanisława to były nadzieje graniczące z pewnością, pustoszały ulice, a w chwilach tryumfu rozlegał się jednocześnie we wszystkich domach niewyobrażalny wrzask spowodowany euforią zwycięstwa.
Pan Stanisław to była ” firma „, która nas nigdy nie zawiodła. Aby przybliżyć nastrój towarzyszący kibicowaniu jego zmaganiom osobom, które nie miały tej przyjemności aby na żywo w tym uczestniczyć, mogę to uzmysłowić przez porównanie, że pan Stanisław Szozda był dla polskiego kolarstwa jak Adam Małysz dla polskiego narciarstwa !
Cześć Jego pamięci !
Autor: Bartłomiej Cybruch http://trener1.blog.pl
Piękne chwile przeżywaliśmy , gdy medale w kolarstwie zdobywałeś. Za wcześnie odeszłeś.
Panie,świeć nad Jego duszą.Amen
Czy ktoś wie, kiedy będzie pogrzeb?
@nowy
w sobotę