1. Zakończone wczoraj wybory przewodniczącego w Platformie miały być świętem demokracji, a były raczej brutalną wojną szczególnie ze strony premiera Tuska i jego politycznych „kilerów”, którzy co i rusz ogłaszali, że tuż po ogłoszeniu wyników, złożą wnioski o wyrzucenie Gowina z partii.
Szczególnie atakujący był list premiera Tuska do członków Platformy, w którym szef rządu pisał wprost, że swoimi działaniami poseł Gowin już postawił się poza partią, a to co robi teraz w ramach kampanii wyborczej to tak naprawdę realizacja nowego projektu politycznego (ponoć list został napisany i ogłoszony następnego dnia po rozpoczęciu głosowania internetowego, gdy Tusk dowiedział się, choć wyniki wyborów miały być tajne, że dużo głosów uzyskuje Gowin).
Tusk odmówił także i to bardzo obcesowo bezpośredniej debaty z Gowinem, choć wcześniej obiecał ją młodzieżówce Platformy, która chciała debatę zorganizować i przeprowadzić.
Wszystko więc wskazywało na to, że zwycięstwo Donalda Tuska nad Jarosławem Gowinem będzie miażdżące, zresztą o zaledwie jednocyfrowym poparciu dla rywala premiera mówiło wielu prominentnych polityków Platformy, a także niektórzy eksperci.
2. Ostatecznie Tusk osiągnął poparcie wynoszące 16 028 głosów (79,58%), Gowin 4118 głosów (20,42%) ale głosowało tylko 21 800 członków Platformy czyli 51,12% co oznacza, że oddano także aż 1654 głosy nieważne (7,8%).
Ledwie ponad 50% frekwencja w wyborach partyjnych, to raczej wotum nieufności dla urzędującego przewodniczącego partii i jednocześnie szefa rządu, niż jak twierdzą prominentni politycy Platformy, norma w Polsce, gdzie do wyborów chodzi mniej niż połowa obywateli.
Trudno jednak porównywać wybory w partii do tych, które obywają się w kraju, zwłaszcza że w Platformie tuż przed kampanią wyborczą dokonano solidnej weryfikacji członków (ci nieaktywni i nie płacący składek zostali z niej skreśleni co najdobitniej potwierdza przypadek Jana Rokity), a więc zostali w niej ci najaktywniejsi.
Co więcej, tak niska frekwencja w wyborach na przewodniczącego ma miejsce w partii rządzącej, której duża część członków piastuje różnego rodzaju stanowiska z jej rekomendacji, a więc trudno sobie nawet wyobrazić, żeby nie interesowali się tym co dzieje się w ich ugrupowaniu.
Gdyby tak popatrzeć na wyniki tych wyborów, to skoro po weryfikacji tzw. pakiety wyborcze wysłano do 42 636 członków, a Donald Tusk otrzymał tylko 16 028 głosów, to w partii trzymanej twardą ręką przez przewodniczącego, uzyskanie przez niego niewiele ponad 37% poparcia, jest po prostu klęską.
3. W tej sytuacji ponad 4 tysiące głosów uzyskanych przez posła Gowina (blisko 10% stanu osobowego Platformy), jest dla niego dobrym przyczółkiem do poszerzenia wpływów w partii w rozpoczynających się właśnie wyborach gminnych, powiatowych i regionalnych.
Wydaje się, że ten wynik Gowina, zapowiada bardzo ostrą walkę o przywództwo w strukturach terenowych Platformy, ponieważ wielu lokalnych działaczy, odważy się wystąpić przeciwko tym namaszczonym przez warszawską centralę.
Już jednak w tej chwili posiadanie przez niego ponad 4 tysięcy aktywnych działaczy w strukturach partii w terenie, jest ogromnym kapitałem i gdyby Donald Tusk albo jego przyboczni, chcieli posła Gowina z partii wyrzucić, to ma on na kim budować struktury swojego nowego ugrupowania.
Zresztą na wczorajszej konferencji prasowej poseł Gowin na pytanie dziennikarki czy będzie zakładał nową partię, odpowiedział, „że nowa partia już istnieje – wewnątrz samej Platformy”.
4. Mimo tej ewidentnej klęski, premier Tusk wprawdzie z mocno zafrasowaną miną ale jednak ogłosił swój sukces i jak „łaskawy” władca podziękował rywalowi za uczestnictwo w wyborach i jednocześnie poinformował, że zwróci się do tych czołowych polityków Platformy aby jednak zrezygnowali ze składania wniosków o wykluczenie Jarosława Gowina z partii.
Wydaje się, że po tym wyniku Gowina, nawet najbardziej radykalni jego krytycy i ci którzy w zasadzie już uważali, że jest poza Platformą, staną się ostrożniejsi, a sam Tusk nie zdecyduje się na frontalny atak na rywala, a raczej rozpocznie realizację strategii jego marginalizacji w partii.
Ewidentnie ujawnioną słabość Tuska, będzie próbował wykorzystać w wyborach do struktur terenowych jego rywal od kilku lat czyli Grzegorz Schetyna. On taktycznie wycofał się z wyborów na przewodniczącego ale teraz kiedy zobaczył jak Tusk jest słaby, wyda dyspozycje swoim ludziom aby uaktywnili się w wyborach do struktur terenowych.
Zresztą nie ma już wyjścia, nie może dalej unikać zwarcia, bowiem Donald Tusk nakazał europosłowi Jackowi Protasiewiczowi aby ten wystartował w wyborach regionalnych w województwie dolnośląskim przeciwko niemu.
Bezpośrednie wybory w Platformie, które wymyślił i zarządził pośpiesznie w czasie wakacji szef rządu, pokazały dobitnie, że Tusk jest nagi.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS
[fot: kprm]
Wysłano druków 42.636 sztuk..Głosowało tylko 21800 członków tj. 51,12 % ogółu członków. Az 1658 głosów niewaznych. Wiec stan umysłowy członkow, PO /którzy nie głosowali/ jest marny. A dlaczego?
Tusk czy Gowin to cały czas Platforma OBywatelska to zamiatanie pod dywan afery hazardowej, mataczenie w sprawie smoleńska, to ogromne zadłużenie kraju przez ta partię rządzącą, branie kredytów na wyplaty dla budżtówki by pod koniec roku pracownicy szkół szpitali nie zostali bez wynagrodzeń, na 20 składów przestarzałych Pendolino (rozwiazania z lat 80-tych w nowym opakowaniu), teraz PKP bierze następne kredyty na budowę torów pod Pendolino. Polska zmierza drogą tragedii greckiej !