Ich nazwiska są znane jedynie wąskiej grupie czytelników. Nie przewijają się w prasie centralnej. Nie mogą liczyć, że w razie kłopotów, będzie o nich wiedzieć cała Polska. Dziennikarze prasy lokalnej – to oni informują mieszkańców o istotnych dla nich sprawach. Próbują patrzeć na ręce władzy. Lokalny establishment ich nie lubi.
Próbuje wpływać na zawartość tekstową obiecując reklamy i różne czasem najdziwniejsze formy wsparcia. W ubożejącym społeczeństwie, w którym właściwie brak jest klasy średniej, nie można liczyć na masową sprzedaż gazet. Z mediami samorządowymi różnie bywa. Są też i takie nieliczne, którym mądra władza lokalna daje wolność. Gdyż zależy jej na tym, aby dziennikarze tropili nieprawidłowości. Można wtedy szybko je usuwać. W większości przypadków tam, gdzie wójt czy burmistrz rządzi latami niepodzielnie, media lokalne są niestety na usługach władzy.
Zdarzają się też dziennikarze przekupni, którzy za odpowiednie wynagrodzenie nie tylko coś w odpowiednim momencie ujawniają czy utajniają, ale też zwyczajnie pomawiają, sugerując to i owo. Bardzo często jednak dziennikarze są zwyczajnie manipulowani. Nie sprawdzają w wielu źródłach informacji. Narażają się w ten sposób na wielkie kłopoty. Coraz częściej zwracają się do SDP z prośbą o szkolenia.
Największym zaufaniem i uznaniem cieszą się lokalne media niezależne. Pomimo kłopotów z władzą trwają na posterunku. Co pewien czas przebija się informacja, a to o podsłuchach w redakcji, a to o groźbach karalnych.
Od czasu kiedy dotarła w teren informacja o działaniach SDP w ramach grantu szwajcarskiego wspierania mediów lokalnych, mój telefon rozdzwonił się nie tylko w ramach pełnionych dyżurów. Wielu naczelnych chce się ze mną spotkać. Jeżdżę po kraju. Są też środowiska dziennikarzy obywatelskich, którzy postanowili wydawać lokalne gazety albo przynajmniej założyć portal. Widać więc jak bardzo potrzebna jest komunikacja społeczna.
Niedawno ruszył portal pogotowiedziennikarskie.pl Udostępnia on swoje łamy na przedruki ważnych artykułów z prasy lokalnej i regionalnej. Pozwala tym samym na przebicie się z ważną informacją poza wąskie środowisko.
Dzięki „grantowi” możliwa jest też większa pomoc prawna. Mogą być też przeprowadzane szkolenia dla dziennikarzy.
Nikt z szykanowanych dziennikarzy nie powinien czuć, że jest sam, gdy zaczynają się kłopoty – bo ośmielił się napisać prawdę.
Jadwiga Chmielowska
Ma Autorka racje
.Nie wolno o dziennikarzach zapominać. !……Uczciwi… są cisi, pokorni i przesladowani.
Nalezy ich wspomagać w tej walce ze złem.!
Dziekuje pani Jadwigo,za rzetelne artykuły . Pozdrawiam