Było kiedyś takie prześmiewcze powiedzonko: Wszystkiemu winni są Żydzi, masoni i cykliści. Zestawienie tych grup ze sobą miało ośmieszyć teorię spiskową. Nikt oczywiście nie jest winien „wszystkiemu”, ale może w powiedzonku tkwi jednak jakieś ziarno prawdy? Pierwszą grupą nie zajmę się ze strachu przed pomówieniem o antysemityzm, na temat masonów wiem niewiele, ale za to cykliści dają mi się we znaki bardziej niż komary, bo nie ma na nich żadnych środków zapobiegawczych. Jako kierowca uzbroiłam się w cierpliwość, jeżdżę wolniutko i jeszcze żadnego rowerzysty na tamten świat nie wyprawiłam. Gorzej jest na chodniku, gdzie muszę przemykać chyłkiem, żeby nie zostać potrąconą.
Gdyby ludzie wybierali rower ze względów ekonomicznych, byłabym bardziej wyrozumiała. Ale tu, na moje oko, chodzi głównie o szantaż „prawami mniejszości” uprawiany przez irytującą podgrupę „szpanerów”. Taka „mniejszość” najpierw domaga się równości, chociaż wcale nie o nią jej chodzi. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i żadne ścieżki rowerowe niczego nie załatwią. To tak, jakby chwastom wydzielić specjalne grządki z nadzieją, że nie rozplenią się w rabatce pelargonii. „Mniejszość” nie chce równości, chce podziwu! Czyż „parady równości” nie są tego najlepszym dowodem?
Pozdrawiam do następnej soboty.
Autor: Małgorzata Todd
www.mtodd.pl lub http://sklep.mtodd.pl
P.S. 1) Polecam Odcinek 9 „Lekcji pokera”, w załączniku.
P.S. 2) Dziękuję wszystkim obecnym na spotkaniu z okazji promocji „Domniemania bezkarności”. Tych z Państwa, którzy chcieli być, ale z jakichś powodów nie mogli, zapewniam że będzie jeszcze okazja, może nawet w innym mieście, gdyby mnie zaproszono.
Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Szczera rozmowa
Występują: pracownicy pionu propagandy Wańka i Fritz
Fritz – Słuchaj Wania, a może byśmy tak szczerze porozmawiali?
Wańka – Zależy o czym.
Fritz – Obaj wiemy, że Grasow tak naprawdę nie jest naszym szefem.
Wańka – Fakt, pomagamy mu tylko.
Fritz – Właśnie. Nie opowiedziałbyś mi jak to faktycznie z tym Tupolewem było?
Wańka – A co? W Berlinie tego nie wiedzą?
Fritz – Może i wiedzą, ale ze mną nikt tą wiedzą się nie podzieli.
Wańka – A co byś chciał wiedzieć?
Fritz – Jak wyglądały przygotowania do tego tak zwanego wypadku? Wronuś najwyraźniej wiedział o wszystkim znacznie wcześniej.
Wańka – Nie o wszystkim. Kogoś takiego jak Wronisław Komuchowski nie informuje się szczegółowo, bo zawsze jest obawa, że coś chlapnie.
Fritz – No i chlapnął, a później nie krył radości z tego co się stało, ale on tu najmniej ważny. Do układanki nie pasuje mi coś innego.
Wańka – A mianowicie?
Fritz – Wiadomo było, że samolot musi rozbić się w Smoleńsku, tak?
Wańka – Załóżmy.
Fritz – I dlatego nie czekały żadne limuzyny na delegację?
Wańka – Powiedzmy.
Fritz – Nie uważasz, że to przesada?
Wańka – A kto by się tym przejmował!
Fritz – No chyba, że to prowokacja szyta grubymi nićmi, bo nie chodziło chyba o ewentualne uszkodzenie sprzętu.
Wańka – Za kogo ty nas masz? Nie musimy oszczędzać, zwłaszcza na nie swoim.
Fritz – No, właśnie. Jak to interpretować? Jako prowokację typu: „i co nam zrobicie”?
Wańka – Jeśli już koniecznie chcesz wiedzieć, to odesłanie samolotu z limuzynami z lotniska Siewiernyj nie było prowokacją, a miało uwiarygodnić błąd pilotów samolotu z delegacją prezydencką.
Fritz – Że niby wieża nie zezwalała na lądowanie?
Wańka – Dokładnie. Później okazało się, że wszystko idzie jak po maśle. Każdą bzdurę łącznie z pancerną brzozą dało się wcisnąć.
KURTYNA
P.S. Drodzy Aktorzy nie dajcie się prosić, przyłączcie się do Teatrzyku. Jakoś trudno mi uwierzyć, że wszyscy bez wyjątku otrzymujecie tak fantastyczne propozycje, że moja przy nich „wymiękka”.