14 lipca 1943 r. w miejscowości Kłodne na Wołyniu (powiat krzemieniecki) oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii dokonały rzezi na polskiej ludności. Zabito ok. 500 osób w tym bardzo dużo dzieci!
Od jesieni 1942 r. ludność polska na Wołyniu była terroryzowana przez nacjonalistów ukraińskich. Wymuszano na niej pomoc żywnościową dla UPA, zdarzały się morderstwa pojedynczych osób. Pomimo tego we wsiach w gromadzie Kłodne nie powstała polska samoobrona, gdyż znaczna liczba mężczyzn zdolnych do walki została wywieziona na roboty przymusowe do Rzeszy. 14 lipca 1943 r., trzy dni po kulminacji tzw. rzezi wołyńskiej, do Kołodna wjechało furmankami około 300 upowców. Przyjezdni podzielili się na małe grupy i rozeszli po zagrodach. Domy zamieszkane przez Polaków wskazywali im miejscowi Ukraińcy. Po wejściu do mieszkań upowcy nakazywali Polakom położenie się a następnie mordowali ich przy pomocy siekier lub broni palnej. Na zewnątrz budynków starali się zachowywać spokojnie po to, by ukryć swoje zamiary i nie wywołać ucieczki pozostałych Polaków. Z tego powodu z rzezi uratowały się nieliczne osoby, na przykład ranny Stanisław Kazimierów czy Józef Ratuszniak ukryty przez Ukraińca Semena Kornatego. Rzeź trwała około 3 godzin. Zabito 500 osób.
Dla UPA rzeź ludności polskiej była „świetnym dziełem” wzorowanym na socjalizmie. Upowcy stosowali na swoich ofiarach wyrafinowane „sposoby” i „metody” mordów. Były wśród tych „metod” i „sposobów” żywe „pochodnie Nerona”, „Krzyże misyjne”, wbijanie dzieci na pal, powolne duszenie sznurem lub drutem kolczastym, rżnięcie żywcem piłą ciesielską, zakopywanie żywcem do ziemi w całości lub tylko po szyję tak, aby można było „kosić” głowy kosą lub „szatkować” bronami, przypiekanie rozpalonym żelazem aż do zwęglenia, topienie w studni, rozdzieranie końmi, wyrywanie za życia płodu ciężarnej kobiecie i wkładanie kreta lub królika, a następnie zaszywanie dratwą szewską, wkładanie kreta do kobiecej pochwy, który drążył sobie w strachu norę aż do serca i wiele, wiele innych, których nie sposób zliczyć.
Ciała ofiar pogrzebano w zbiorowych mogiłach oraz w grobach indywidualnych, często na miejscu zbrodni. W noc po dokonanej zbrodni miejscowi Ukraińcy usypali kopiec na pamiątkę „zwycięstwa” nad Polakami. Do mordu Ukraińców podburzał miejscowy duchowny prawosławny Szymanśkyj. Jego syn był jednym z lokalnych przywódców UPA.
Oprac. T. Kwiatek