Teatrzyk Zielony Sledź: Zwyczajne posiedzenie rządu

Niezależna Gazeta Obywatelska

Teatrzyk Zielony ŚledźW naszym osiedlowym sklepie, nadal jak za PRL-u klient bywa wysyłany do kiosku, żeby rozmienił pieniądze, skoro niefrasobliwie nie zrobił tego wcześniej. Powinien bowiem widzieć, gdzie jego, namolnego petenta, miejsce.

 

     Dlatego, kiedy obok otwarty został mały prywatny warzywniaczek ucieszyłam się. Truskawki wyglądały na bardzo świeże, podobnie jak i inne owoce i warzywa. Zastanawiałam się co kupić, kiedy doleciała mnie prywatna wymiana zdań właściciela z kimś zaprzyjaźnionym. Wulgaryzmów jakie padały nie powstydziłby się nawet Rycho Zdzicho, ani żaden z ministrów obecnego rządu.

 

     W tej sytuacji postanowiłam jednak nadrobić drogi i dać zarobić supermarketowi. Wózek zapełniłam szybko, zostało już tylko wybranie cukierków. Przy wadze stała młoda dziewczyna czekając na moją decyzję. Była tu niewątpliwie nowa i najwyraźniej starała się wykonywać starannie powierzone jej zadanie. Kiedy nadal kolekcjonowałam słodkości do zważenia, do nowej podeszła starsza nieco koleżanka. I znowu miała miejsce prywatna wymiana zdań w miejscu publicznym. Może dziewczyny teoretycznie nawet wiedziały o zakazie używania wulgarnych słów w miejscu publicznym, będącym jednocześnie ich miejscem pracy, ale jakby nowa wypadła w oczach koleżanki, gdyby nie bluznęła!?

 

     Wracając z zakupów przechodziłam koło ogródka jordanowskiego, gdzie już trzy i czterolatki wykrzykiwały te same słowa. Nikt nie reagował.

 

     Zarówno używanie wulgarnych słów, jak i jazda po chodniku rowerem, gdy w pobliżu jest ścieżka rowerowa, to wykroczenia podlegające grzywnie. Wystarczyłoby na Wisłostradzie i w paru innych miejscach postawić straż miejską, żeby kasa się szybko napełniła. Ale na to najwyraźniej brak przyzwolenia władzy miłościwie nam panującej. Myślę, że w obu przypadkach  powód jest ten sam. Obydwie grupy wykazują się „postępem”, a postępactwa nie można tłumić z przyczyn czysto ideowych, mniejsza więc o kasę.

 

     Do następnej soboty. Pozdrawiam

 

 

Małgorzata Todd

 

www.mtodd.pl lub http://sklep.mtodd.pl

 

 

 

P.S. Polecam odcinek 4 „Lekcji pokera”, w załączniku. A oto pierwsza mini recenzja czytelniczki.

 

Zachwyciły mnie motta rozdziałów, zaintrygował początek, a szczególnie koniec, (…) Świetny pomysł, [szkoda] by taki ,,produkt” talentu i pracy (wiem, że to jednak praca!!!) przekazywać w Internecie.

 

Barbara

 

 

Teatrzyk Zielony Śledź

 

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

 

Zwyczajne posiedzenie rządu

 

 

 

Występują: Pełnomocnik premiera Grasow, czyli w skrócie Gras, Wronisław Komuchowski, czyli w skrócie Wronuś, Minister Zdrowia Bajer, Minister Spraw Zagranicznych Raduś, Minister Propagandy, czyli Redaktor Nad-naczelny.

 

 

Nad-naczelny – Jakie są u… usta…

 

Wronuś – Coś nowego! Nareszcie mówimy o wdziękach Maryni.

 

Gras – Oj, Wronuś, jakoś niebezpiecznie dowcip ci się wyostrzył. Daj redaktorowi skończyć.

 

Nad-naczelny – Jakie są u… usta… ustalenia na ten tydzień?

 

Gras – O tym za chwilę. Najpierw oddajmy głos Ministrowi Zdrowia.

 

Bajer – Niebezpiecznie wzrosła ilość wypadków z udziałem rowerzystów.

 

Gras – Zawsze przecież przodowali w ilości wypadków na drogach. Cały świat świruje od tych rowerów, ale problem cyklistów świetnie zastępuje wszystkie inne.

 

Bajer – Niemniej, trzeba coś z tym zrobić. NFZ nie wyrabia.

 

Gras – To ograniczmy trochę liczbę cyklistów.

 

Raduś – Jak to!? Co sobie o nas pomyślą wszystkie cywilizowane kraje, które wzorują się na Holandii!? Ścieżki rowerowe powinny być naszym priorytetem.

 

Nad-naczelny – A gdybyśmy taaa…k zamiast na Holandii zaczęli się wzorować na Indiach?

 

Raduś – A co by to dało? Tam przecież też jeżdżą na rowerach.

 

Nad-naczelny – Ale mają ścieżki dla słoni.

 

Wronuś – Ja nie jestem rowerzystą ani moja żona, a kraj nasz jest nieprzyjazny społeczeństwu. Ale to temat, którego prawie nikt nie rozumie.

 

Gras – No, widzę Wronuś, że znowu jesteś sobą. Nic z tego, co powiedziałeś, nie rozumiem. Kto to wymyślił?

 

Wronuś – Jak to kto? Ja  i moja żona, oczywiście.

 

Gras – Wracając do naszego kraju, widzę rozwiązanie w pewnych jednak uregulowaniach. Niechby rowerzyści ograniczyli się do chodników, albo jezdni, bo ze ścieżek dla siebie przeznaczonych i tak niechętnie korzystają.

 

 Bajer – Gdyby przyjąć pierwszą wersję, czyli chodniki, to cykliści rozmnożą się w sposób niekontrolowany i nie podołamy klęsce urodzaju. Drugie rozwiązanie jest praktyczniejsze, bo wyeliminuje nadmierny przyrost, dostarczając jednocześnie mnóstwa organów do przeszczepów.

 

KURTYNA

 

P.S. Zapraszam do współpracy każdego, kto jest lub czyje się aktorem. Jedyny warunek, to obecność na próbach w Warszawie. Świetlana przyszłość sceniczna zapewniona!

Komentarze są zamknięte