Załamanie poparcia dla Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej wywołało panikę wśród polityków tej partii i zmianę tonu mediów. Nagle się okazało, że „oszołomy” miały rację. Nie ma autostrad, nie ma polityki prorodzinnej, wzrost gospodarczy nie przekroczy 0,7% czyli granicy statystycznego błędu pomiaru, bezrobocie i upadek, a rząd i premier nic nie robi. Z tej fali krytyki Platforma już się nie wygrzebie. Nic nie wskazuje bowiem, żeby Tusk miał szansę zaliczyć jakikolwiek sukces, a rzeczywistość da się owszem zagadywać długo, ale w końcu nawet lemingi otrzeźwieją.
Na fali bankructwa Donalda i jego ekipy, korzysta oczywiście główna siła opozycyjna – PiS, którego notowania przeskoczyły już o kilka punktów PO i sam Jarosław Kaczyński, którym dotąd dziennikarze „Tusk Network Vision” straszyli niemowlęta. Już Kaczyński nie okazuje się taki straszny, bo nie wiadomo czy jutro nie będzie rządził.
Co prawda na razie jeszcze nic na to nie wskazuje, bowiem ordynacja wyborcza jest tak skonstruowana, że właściwie niemożliwe jest uzyskanie w niej bezwzględnej większości w Sejmie. Najbliższy był tej sytuacji SLD w 2001 ale nawet poparcie przekraczające 40% nie dało tej partii bezwzględnej większości. Ordynacja proporcjonalna wyklucza uzyskanie przez którąkolwiek z partii bezwzględnej większości w sejmie, zatem po wyborach w 2015 możemy mieć sytuację gdy dysponujący największym klubem sejmowym PiS zostanie w opozycji, a rząd koalicyjny stworzą PO-SLD i PSL. Nie widać bowiem możliwości żeby PiS mogło zawrzeć koalicję z kimkolwiek.
Premierem nowego rządu zostanie ktoś z PSL, Tusk odejdzie na jakąś europosadę, nowym liderem PO zostanie Schetyna popierany przez Gowina, a cała koalicja zostanie zawarta pod hasłem powstrzymywania powrotu IV RP czyli rządów Kaczyńskiego.
Niewykluczone zresztą, że zmiany w PO zostaną przeprowadzone wcześniej i że są już planowane. Ostatnie publiczne wypowiedzi Gowina i ochota z jaką wierni dotąd Tuskowi dziennikarze mówią o jego odejściu mogłoby wskazywać, że plan został napisany i że ktoś „przestawił wajchę”.
Scenariusz pozbywania się przywódcy, który się „zużył” i zastępowania go nowym liderem, który odcina się od dotychczasowych „błędów i wypaczeń” jest nam doskonale znany z czasów PRL. Partia rzuca ludowi na pożarcie Gomułkę, zastępuje go Gierkiem – wszystko inne pozostaje bez zmian, ale propagandyści mają „nowe otwarcie”. Znów przez parę miesięcy albo i lat mogą mówić o sukcesach, które tuż, tuż nadejdą, o niedobrym kryzysie, który sprawia że jest bieda i bezrobocie i złej opozycji, która oczywiście jest wszystkiemu winna.
PiS miałby szansę na bezwzględne zwycięstwo wyborcze i uzyskanie większości w Sejmie, gdyby Jarosław Kaczyński zrozumiał mechanizmy ordynacji i gdyby poparł Jednomandatowe Okręgi Wyborcze – nawet w postaci ordynacji mieszanej. Niestety nic nie wskazuje, że po latach zwalczania JOW prezes PiS jest w stanie zmienić zdanie. A jeszcze usypiają go w samozadowoleniu komentarze popierających go dziennikarzy, którzy zastanawiają się czy PiS będzie rządził samodzielnie.
Te komentarze są reakcją na dziwaczną sytuację PiS-u, który może dostać najwięcej głosów w wyborach i dalej być opozycją.
Załamanie poparcia dla PO i Tuska, którego urzędowanie źle ocenia aż 64% Polaków (dobrze tylko 28%) następuje w sytuacji kiedy na Tuska pracuje cała machina propagandowa większości mediów. Jeśli w tak luksusowej sytuacji społeczeństwo zdecydowanie odrzuca Premiera, oznacza to nie tylko klęskę Tuska i jego formacji. Oznacza także porażkę „zaprzyjaźnionych telewizji” wszystkich tych dziennikarskich najemników, którzy od 6 lat zapewniali mu propagandową ochronę. Nieufność wobec Tuska jest także nieufnością wobec całego chóru jego propagandystów.
Jeśli Tusk ma za swoje nieróbstwo i niespełnione obietnice ponieść konsekwencje i utracić władzę, to jak odpowiedzą za swoją działalność Tomasz Lis, Jacek Żakowski, Janina Paradowska et tutti quanti?
Autor: Janusz Sanocki
Treść rzetelna,nie do podważenia. Autor to praktyk nie teoretyk.Faktycznie, tak może być,ze PiS znowu będzie opozycją. Ale PiS zmian nie chce, ba, boi się wprowadzenia JOW, co pan Kaczyński wyrażnie sformuował i przestrzegał przed „oburzonymi” na manifestacji niedzielnej dot.poparcia dla TV Trwam w celu uzyskania miejsca na multipleksie. Ale należy nadal rodaków informować i nie zaprzestawać,bo nasze myślenie jest nie do końca prawidłowe. Czas pokaże,ile zrozumieliśmy. Autorze.-Dzięki za naukę.
PiS w 2015 roku w sytuacji gdy PSL nie przekroczy progu wyborczego, może przejąć wiekszość mandatów po PSL i wówczas może przekroczyć 50% i samodzielnie rządzić
Każde województwo ma ograniczoną ilość posłów.
Posłowie PSL są umiejscowieni głównie na wschodzie.
Straszak PiSem już całkowicie nie działa – albo działa ale! w przypadku wiernych, czystej krwi Lemingów- w skali kraju dosłownie garstki- do tego elitarnego grona zalicza się pewna część! osób które od paru lat wyjeżdza za granicę i poniekąd osoby takie mało widzą, mało wiedzą i mało się interesują tym co wkoło jest grane. Osoby takie to zazwyczaj sympatycy zielonego gówna -marihuany.
Od 1991 r. nigdy nikt nie przekroczył w Polsce bezwzględnej większości w Sejmie. Tak działa ordynacja proporcjonalna.
Trzeba to (cholera) wiedzieć, policzyć, wyobrazic sobie itd. Jesli poparcie dla partii A będzie wynosiło 40%, dla partii B 36%, dla partii C -14% , a dla partii D 10% to taki nastapi podział mandatów (mniej wiecej) w sejmie, niezaleznie od tego ile partii nie przekroczy progu i nie wejdzie do sejmu. Aha jest jeszcze mniejszosc, ktora nie musi przekraczac progu i na pewno nie bedzie z PiS-em.
Kaczynski najzwyczajniej w swiecie nie rozumie ordynacji ani tej, ktorej broni, ani tej ktora zwalcza.
a jeśli 5% głosów zostanie zmarnowanych to wynik wyborczy „surowy” musiałby PiS osiagnąc na poziomie 47,5%, żeby miec w sejmie bezwzględną większość. To sie nigdy nie zdarzyło.