Niezależna Gazeta Obywatelska

Zdaje się, że Mirosław Sekuła jako marszałek, idealnie realizuje swoją misję, którą jest gładka eliminacja Ruchu Autonomii Śląska wpierw z koalicji, a następnie z polityki. Każdy przecież wie, że PO zabija w białych rękawiczkach. Powoli, ale konkretnie i niewidocznie.

RAŚ od początku było bez szans z walce z nieprzychylnym mu marszałkiem. Można używać wszystkich sił, aby utrzymać się u sterów władzy, jednak w batalii z człowiekiem, który jest częścią wielkiego systemu, każdy jest bez szans. Sekuła, to nie byle człowiek, na stanowisku marszałka. To polityk, który sprawnie ugasił napięcie związane z aferą hazardową, doprowadzając do powstania korzystnego raportu prac komisji dla PO.

Teraz niszczy RAŚ. Oczywiście na prawicy można się cieszyć z takiego obrotu sprawy, jednak pozostaje jedna kwestia wywołująca niesmak. Jest nią kolejny „Układ Zamknięty”. Wykaszanie kogoś nie na bazie normalnej polityki, która polega na prowadzeniu uczciwych działań tylko w sposób ukryty, w białych rękawiczkach.

Działacze RAŚ dowodzą, że koalicja może przestać istnieć, jednak ich ruch przetrwa. Tylko jak długo? Proces marginalizacji nie zakończy się na rzekomym zerwaniu koalicji przez autonomistów. Proces marginalizacji dopiero następuje, a dokona tego Mirek. Marszałek Mirek.

Można się z niego śmiać, można drwić, że jest niezdarny i przypominać słynne „puste krzesła”. Marszałek Sekuła pokazuje, że potrafi być konkretny, śmiejąc się przy tym przeciwnikowi prosto w twarz.

Łukasz Żygadło