Zamieszanie z petersburskim memorandum jest kolejną odsłoną nowej organizacji polskiego rynku gazowego pod dyktando Gazpromu.
Polskie państwo jest tak słabe, że prezesi spółek EuRoPol Gaz i PGNiG potrafili w biały dzień doprowadzić do kolejnej politycznej kompromitacji rządu w kraju i na arenie międzynarodowej. Nie ulega żadnej wątpliwości, że reakcja premiera Donalda Tuska w dniu 5 marca 2013 r. na podpisaną dzień wcześniej przez prezesa EuRoPol Gazu Mirosława Dobruta deklarację woli budowy z Gazpromem II nitki gazociągu jamalskiego przejdzie do historii polskiej polityki jako medialny dowód utraty kontroli przez rząd nad polityką bezpieczeństwa energetyczego Rzeczypospolitej. W rzeczywistości jednak kontrola ta została utracona już w latach 2009-2010, kiedy skutecznie realizowany był przez Rosjan za zgodą polityków PO – PSL plan wybijania zębów polskim próbom uniezależnienia się od rosyjskiego gazu.
Umowa jamalska Tuska
26 października 2010 r. rząd Donalda Tuska w uchwale nr 170/2010 wyraził zgodę na utratę faktycznej kontroli strony polskiej nad EuRoPol Gazem. Spółka ta jest właścicielem ponad 600-kilometrowego odcinka gazociągu jamalskiego, którym rocznie ok. 28 mld m sześc. gazu eksportowane jest przez Rosję do państw tzw. starej Piętnastki Unii Europejskiej.
Lista zarzutów wobec Donalda Tuska w sprawie umowy jamalskiej jest bardzo długa. Rząd Tuska umorzył w 2010 r. ponad miliard złotych (!) zobowiązań Gazpromu wobec EuRoPol Gazu za przesył dalej na zachód rosyjskiego gazu w latach 2006-2009. Ponadto pozbawił PGNiG decydującego głosu w spółce EuRoPol Gaz, wyrażając zgodę na parytetowe zarządzanie spółką z Kremlem, co oznacza, że żadna decyzja w polskiej spółce nie może zapaść bez zgody członka zarządu wyznaczonego przez Gazprom. Rząd Tuska administracyjnie ograniczył także, jak za czasów RWPG, roczny zysk netto EuRoPol Gazu do… 21 mln zł (sic!). Czyli spółka PGNiG z faktu, że przez Polskę przesyłane jest prawie 30 mld m sześc. rocznie gazu, może rocznie zarobić około 10 mln złotych. A tylko w Ministerstwie Finansów w 2012 r. urzędnicy otrzymali nagrody o łącznej wysokości… 19,2 mln złotych!
Warto pamiętać o tych liczbach, gdy niektórzy politycy już liczą wirtualne zyski z tytułu przesyłu gazu II nitką jamalską.
Tymczasem rząd Tuska w biały dzień zgodził się na przesyłanie przez Gazprom 28 mld m sześc. gazu przez terytorium Polski faktycznie za darmo! Władze Polski w końcu nie podjęły nawet próby negocjacji – pomimo żądań w tej sprawie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i liderów Prawa i Sprawiedliwości – wyszantażowanej w 2006 r. przez Gazprom formuły cenowej. Dziś, kiedy politycy PO w sposób skandaliczny wykorzystują w wewnętrznej walce politycznej z PiS sprawę szantażu energetycznego rządu polskiego przez obce państwo w 2006 r., należy im przypomnieć, że to właśnie oni odpowiadają za to, że formuła cenowa kontraktu jamalskiego nie została w latach 2009-2010 zmieniona. Więcej – rząd Tuska zwiększył w oparciu o tę formułę o blisko 2mldmsześc. ilość odbieranego z Rosji gazu w ramach obowiązującego do 2022 r. kontraktu jamalskiego. I tylko głośny sprzeciw partii Jarosława Kaczyńskiego sprawił, że Waldemarowi Pawlakowi nie udało się przedłużyć niekorzystnego kontraktu jamalskiego do 2037 r. oraz podpisać na fatalnych warunkach umowy na przesył I nitką jamalską przez Gazprom gazu do roku 2045!
Na szczęście również w obronie kształtu polskiego rynku gazowego stanęła… Komisja Europejska, która nie zgodziła się, aby EuRoPol Gaz został tzw. operatorem gazociągu jamalskiego. I choć lista zarzutów wobec Tuska i jego ministrów jest długa, co w przyszłości powinno być przedmiotem oskarżenia Trybunału Stanu za działanie na szkodę żywotnych interesów ekonomicznych państwa polskiego, warto wyjaśnić sprawę tzw. operatorstwa gazociągu jamalskiego. Ta sprawa właśnie w tej chwili jest rozstrzygana ponownie i wszystko wskazuje na to, że tym razem niestety skutecznie.
Przejąć polski rynek
Jednym z priorytetów Unii Europejskiej jest tzw. unbundling, czyli oddzielenie przesyłu i dystrybucji gazu ziemnego od działalności komercyjnej – wytwarzania i dostawy surowca. Innymi słowy – UE dąży do tego, aby takie spółki jak Gazprom czy PGNiG, które wydobywają i handlują gazem, nie zarządzały jednocześnie infrastrukturą przesyłową po to, by każda zainteresowana firma na równych i transparentnych zasadach dla wszystkich mogła skorzystać z prawa przesyłu np. danym gazociągiem swojego surowca.
Oczywiste jest, że taka polityka stoi w sprzeczności z interesami Gazpromu, który chce kontrolować gazociąg jamalski, nie dopuszczać do niego innych firm i przesyłać przez niego możliwie jak najtaniej gaz do swoich klientów w Niemczech czy Francji. O tym, że gazociąg jamalski nie gwarantuje bezpieczeństwa energetycznego Polsce, przekonaliśmy się w trakcie kryzysu gazowego lat 2009-2010, kiedy choć brakowało nam tylko 2mldmsześc. gazu, to PGNiG nie mógł odebrać ani 1 tys. m sześc. surowca z przesyłanych gazociągiem jamalskim 28 mld m sześc. gazu. Faktycznie ten gazociąg stał się eksterytorialnym gazociągiem, z którego korzysta tylko rosyjski monopolista.
W 2010 r. UE powiedziała jednak Donaldowi Tuskowi stanowcze „nie”. Zażądała, aby operatorem gazociągu jamalskiego był operator niezależny od Gazpromu i PGNiG. Na skutek tej rzadkiej zgodnej z polskim interesem interwencji spółka Skarbu Państwa Gaz-System została przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki wyznaczona na operatora gazociągu jamalskiego. Jest on zobowiązany składać do URE wnioski taryfowe oraz ma gwarantować w imieniu państwa przestrzeganie zasady dostępu innych firm do tej infrastruktury. Z całą stanowczością należy podkreślić, że w interesie polskich indywidualnych i przemysłowych odbiorców jest postulowany przez UE model krajowego rynku gazowego, na którym kontrolowana przez państwo spółka Gaz-System jako wyłączny operator zapewnia zainteresowanym firmom dostęp do wszystkich gazociągów na terenie Polski na równych i tych samych zasadach.
Dlaczego Gazpromowi zależy na operatorstwie Jamału? Odpowiedź jest prosta: dzięki pełnej kontroli nad gazociągiem jamalskim, po przejęciu w 2010 r. faktycznej kontroli nad spółką EuRoPol Gaz, Gazprom mógłby decydować np. o nowych podłączeniach do gazociągu. Dzięki takiej kontroli polskiego gazociągu Gazprom zapewniłby sobie w perspektywie najbliższych lat to, czego nie udało mu się osiągnąć nigdy w historii – bezpośredni dostęp do polskiego odbiorcy i stworzenie konkurencyjnej dla PGNiG spółki Gazprom Polska.
O tym, że coś jest na rzeczy, świadczy fakt, że w listopadzie 2012r. wiceprezes PGNiG zdradził, iż PGNiG rozważa budowę z Gazpromem wspólnego bloku gazowego w Polsce. Deklaracja ta zbiegła się z wycofaniem się z inwestycji budowy elektrowni węglowej w Ostrołęce oraz z informacją, że w kierunku Ostrołęki ma być budowany bezpośrednio z gazociągu jamalskiego gazociąg. Gazprom chciałby więc budować w Polsce elektrownie gazowe, do których dostarczałby z kontrolowanego przez siebie gazociągu jamalskiego surowiec. Oczywiście początkowo Gazprom zaproponuje odbiorcom przemysłowym atrakcyjne ceny za surowiec, tym bardziej że prześle go dzięki Tuskowi i umowie jamalskiej za darmo.
Cel: EuRoPol Gaz operatorem
Jednak na skutek protestu Komisji Europejskiej Putin i Tusk musieli zapisać w nowej umowie jamalskiej, wynegocjowanej przez Waldemara Pawlaka, że „w przypadku wniesienia zmian w prawie polskim, które to zmiany dopuszczają możliwość zachowania przez właściciela gazociągu funkcji operatora, strona polska będzie sprzyjać temu, aby EuRoPol Gaz S.A. według swojego wyboru miał prawo samodzielnie pełnić funkcję operatora”. Ponadto w umowie jamalskiej zapisano, że w przypadku stosownych zmian prawnych strona polska będzie sprzyjać temu, aby gazociąg jamalski mógł być zwolniony z obowiązku zapewnienia dostępu stron trzecich (art. 4 ust. 3 umowy jamalskiej z 25 sierpnia 1993 r.). I tu właśnie rozpoczął się kolejny akt rozgrywki, którego celem jest dokończenie tego, czego nie udało się osiągnąć Gazpromowi w 2010 roku.
Już w grudniu 2011 r. Waldemar Pawlak przedstawił projekt tzw. prawa gazowego, w którym w przepisach końcowych i przejściowych znalazł się niepozorny art. 122, który umożliwiał wyznaczenie przedsiębiorstwa gazowego na operatora systemu przesyłowego, jeżeli infrastruktura, na której miał pełnić funkcję operatora, należała do niego… 3 września 2009 roku. Chyba nie trzeba dodawać, że skoro wszystkie gazociągi w Polsce należą do Gaz-Systemu i tylko jeden do EuRoPol Gazu, przepis ten był furtką dla kontrolowanej przez Rosjan spółki do odzyskania operatorstwa nad gazociągiem jamalskim. Na skutek sprzeciwu PiS sprawa jednak ucichła i projekt został zapomniany. Nie ulega jednak wątpliwości, że są i będą podejmowane inicjatywy przeprowadzenia takich zmian w polskim prawie, które umożliwią pozbawienie Gaz-Systemu operatorstwa na gazociągu jamalskim, przejęcie nad nim kontroli, dostęp bezpośredni w kolejnych latach do dużych odbiorców przemysłowych, takich jak PKN Orlen, i w ostateczności za 10-15 lat zdominowanie polskiego rynku gazowego.
Tusk się już nie liczy
Patrząc na interesy strony polskiej, nawet wypicie kawy przy godzinnej dyskusji na temat tzw. drugiej nitki jamalskiej jest zwykłą stratą czasu i pieniędzy, ponieważ nie ma żadnego argumentu za tym, aby Polska była zainteresowana budową jakiegokolwiek nowego gazociągu ze Wschodu. I tu należy postawić kropkę. Ważniejsza jest odpowiedź na pytanie, dlaczego Rosjanie podpisali z EuRoPol Gazem memorandum petersburskie o zamiarze budowy nowego gazociągu na terenie Polski. Jest to najprawdopodobniej kolejny element składowy realizowanego planu przejęcia pełnej kontroli nad polskim rynkiem gazowym. W pierwszym kroku Rosjanie chcą przejąć kontrolę nad infrastrukturą gazową, w szczególności nad gazociągiem jamalskim. Dążą do uzyskania przez EuRoPol Gaz statusu operatora na gazociągu jamalskim. W drugim kroku Kreml dzięki przejęciu gazociągu jamalskiego mógłby uzyskać bezpośredni dostęp do klientów w Polsce, podpinając ich do kontrolowanego gazociągu, z którego gaz sprzedawałby Gazprom Polska SA, a nie PGNiG SA. Przy realizacji tego scenariusza Gazprom Polska skorzysta w przyszłości z wielu nazwisk dzisiejszych menedżerów polskich spółek energetycznych i niektórych urzędników Ministerstwa Gospodarki, którzy lobbują za tymi zmianami w imię oczywiście dobrych relacji gospodarczych z Rosją, pojednania między narodami itp. Najprawdopodobniej również Kreml uznał, że państwo polskie, co w sposób wstrząsający pokazały działania rządu Tuska przed katastrofą smoleńską i po niej, jest tak słabe, że możliwy jest powrót do lobbowanego przez nich w latach 90. projektu budowy gazociągu, tzw. pieremyczki, łączącego systemy białoruski i słowacki gazociągów przesyłowych. Projekt ten miałby dziś być realizowany jako tzw. druga nitka gazociągu jamalskiego przez w pełni kontrolowaną przez Rosjan, co pokazały ostatnie wydarzenia, spółkę EuRoPol Gaz. W scenariuszu podstawowym zapowiedź tej inwestycji miałaby być argumentem do przejęcia kontroli nad Jamałem. W scenariuszu jednak maksymalnym Rosjanie, dla których ostatnią rzeczą przy budowie infrastruktury energetycznej jest rachunek ekonomiczny, faktycznie dążą do budowy nowego gazociągu na terenie Polski, ale nie mają w ogóle ochoty pytać rządu polskiego o zgodę w tej sprawie. Dlatego, zgodnie z zasadą „ogon macha psem”, o tym, czy nowy gazociąg w Polsce powstanie, decydował prezes EuRoPol Gazu i prezes PGNiG, a nie premier polskiego rządu!
Tylko dzięki gadulstwu Władimira Putina, który publicznie nakazał Gazpromowi budować drugą nitkę gazociągu jamalskiego w Polsce (!), cała ta operacja, która miała pozostać poufna, wyszła na jaw, obnażając po raz kolejny dramatyczną słabość państwa polskiego niezdolnego do zabezpieczenia swoich podstawowych interesów. Pamiętać należy, że choć memorandum było przygotowywane od kilku miesięcy przez EuRoPol Gaz przy aprobacie władz PGNiG, prezes Mirosław Dobrut na kilka godzin przed wylotem do Petersburga twierdził, że… jest tą sprawą zaskoczony i o niczym nie wie! Należy mieć nadzieję, że być może polskim politykom, których sprawa dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego i uniezależnienia się od politycznego rosyjskiego surowca powinna łączyć, a nie dzielić, uda się wznieść ponad ambicjonalne podziały i odeprzeć ten jeden z najbardziej bezczelnych projektów lobbystycznych ostatnich lat.