Świat, zarówno Polski wschodniej, jak i zachodniej miał okresy swojej świetności. Co z nich zostało zanim państwo polskie „we wszystkich swoich punktach doparło do Odry” pokazuje E. Romer w swojej pracy pt.: Duch Polski zachodniej. Ten wybitny geograf przeprowadził analizę zdolności kulturowych obu światów w oparciu o statystykę ilości wydanych książek oraz o statystykę wybitnych osób żyjących w obu częściach Polski. Pisze: „Duch Polski wschodniej ogarnia wszystkimi swoimi własnościami całość organizacji państwa, jest nastawiony na jego obronę, ład i podporządkowanie ogólnym interesom państwowym. Duch Polski zachodniej […] zwraca się przede wszystkim ku organizacji życia materialnego z natury umiejscowionego […], ma raczej tendencję lokalną a niżeli ogólnopaństwową”.
Za pierwszych Piastów było inaczej. Za ostatniego też. Uniwersytet Jagielloński powołał 5 katedr prawa rzymskiego i chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że położyły one podwaliny pod przyszła polska cywilizację. Za Kazimierza Wielkiego narodziła się refleksja, że w polską przyszłość ma kształtować polska myśl. Król podniósł też powagę polskiego sądownictwa, które w sprawach spornych dotyczących miastach lokowanych na prawie niemieckim i braku znawców prawa niemieckiego, po porady musiały zwracać się do Magdeburga. Również za Kazimierza Wielkiego zrozumiano dosłownie co to znaczy Drang nach Osten. Gdy spojrzymy na mapę fortyfikacyjną Królestwa, widać, że król zamierzał swoje państwo uczynić niezdobytym.
Idea państwa, według Romera została z Poznania i Gniezna przeniesiona do Krakowa, a stamtąd na kresy wschodnie. Trwała tam długo, bo dopiero w 1945 r., po ekspatriacji kilku milionów Polaków z ziem wschodnich, odzyskała swój poprzedni wymiar. Może warto się zastanowić nad tą refleksją. Wynika z niej wyraźne przesłanie, że myśl wielkopolska po okresie rozbiorów ograniczyła się do regionalnego horyzontu. Potrzebna jest więc synteza dwóch wielkich etosów: wielkopolskiego i kresowego, tak znakomicie uzupełniających się właśnie na ziemiach odzyskanych. Pozostawione osobno przepadną bez wieści, razem mogą stworzyć nową jakość, tak potrzebną nam dziś nie tylko na pograniczu zachodnim, ale w całym kraju. Dziś granica zachodnia nie musi oddzielać nas gospodarczo, politycznie natomiast wyraźnie musi zaznaczyć swoją obecność. I nie chodzi tu o słupy graniczne, lecz o polskie uniwersytety. I właśnie, tu należy odwołać się do słów kazimierzowych: jeżeli ziemie odzyskane nie odbuduje polska myśl odbuduje je inna, bez oglądania się na nasz państwowy interes. Nie można zapomnieć słów Adenauera, który mówił, że ten kto przeniesie stolicę Niemiec do Berlina, wskrzesi ideę pruską.
Rozmowy dwóch dynastii
Mając na uwadze czasy królów elekcyjnych, które z dużą wyrazistością pokazały błędność obranego kierunku, musimy dopuścić do głosu obie dynastie. Sprowokować dynastyczne obiady czwartkowe.
Głos piastowski ma do zaprezentowania dwa okresy świetności: dwóch pierwszych władców: Mieszka I i Bolesława Chrobrego oraz dwóch ostatnich królów – Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Pomiędzy nimi jest dziura w postaci klęski okresu podziałów dzielnicowych. Dynastia piastowska ma więc do zaprezentowania niezwykle szeroki i niezwykle wąski horyzont . Ale dzięki niezwykłemu wysiłkowi ostatnich dwóch Piastów, z areny politycznej zeszła jednak zwycięsko.
Nurt piastowski rozumiany jako plebejski dotyczy tylko legendy. Sami książęta byli bardzo dobrze zorientowani w ówczesnym świecie politycznym. Uświadomienie sobie odrębności kulturowej, związanie się z Rzymem i wystąpienie przeciwko cesarskiej władzy świeckiej, wymagało oparcia się na sile fizycznej, moralnej i dodatkowo jeszcze na wyjątkowym sprycie. Jak potrzebna była ona młodemu państwu pokazało panowanie trzeciego z historycznych Piastów Mieszka II. Również w formułowaniu się poszczególnych stanów decydował, jak wszędzie, cenzus majątkowy, ale nie stał on na przeszkodzie w tworzeniu się polskiego narodu. Aktywność kmieci miała miejsce w czasach newralgicznych, podczas Łokietkowych wojen. Ostatni Piast na tronie polskim nie zapomniał o nich i dbał o to, ażeby „żaden stan nie gniótł drugiego”.
Głos jagielloński, to spokojny głos Polski mocarstwowej, który dzięki wysiłkom ostatniego z Piastów dokonał łagodnego przejścia w szerszą jagiellońską perspektywę, a dzięki zwycięstwu pod Grunwaldem pozwolił na największy rozkwit kultury w dwa wieki później. Szeroki horyzont jagielloński równie łagodnie zakończył się przejściem w epokę królów elekcyjnych, ale też otwarciem niekontrolowanego rozwoju demokracji, która skutecznie rozsadziła państwowe ramy i doprowadziła do zupełnej klęski – klęski zaborów.
Czasy jagiellońskie punkt ciężkości spraw polskich przesunęły na ziemie wschodnie, na obszar współżycia dwojga, a właściwie trojga narodów, a więc w zupełnie inne uwarunkowania społeczno-polityczne. Po utracie państwowości i zapoczątkowanym odwrocie Polski z jagiellońskiej sceny politycznej naród, polski musiał wykonać dwa niezwykle trudne skomplikowane kulturowo i politycznie zwroty: 1. zmobilizować jak największą siłę fizyczną do ruszenia własnej kulturowej bryły, 2. wykonać manewr odwrotu w kierunku ziem macierzystych. Tak szeroko zakrojona operacja wymagała odwołania się do całego polskiego społeczeństwa. I ten zwrot uczyniono w sposób mało uchwytny dla historyków i socjologów. Tym, który udzielił „obywatelstwa” w walce narodowowyzwoleńczej chłopom, był Kościuszko. Od tego momentu chłop miał prawo ponownie poczuć się żołnierzem.
Polska dla wzmocnienia swoich sił fizycznych musiała cofnąć się na zachód. Dlatego tak pozytywne znaczenie w polskiej myśli zachodniej należałoby przypisać Wysłouchowi i Popławskiemu. To oni syntetyzując polską myśl polityczną, siłą rzeczy, musieli się ustosunkować do sytuacji, która narastała od czasów utraty państwowości i okresu napoleońskiego. Na Śląsku momentem przełomowym w tym względzie były wybory uzupełniające w 1905 r., które zadecydowały o rozdzieleniu się katolicyzmu czystego, od katolicyzmu w służbie germanizacji, podczas których Korfanty uzyskał 28 tys. głosów, a proboszcz śląski, Polak, ks. Jan Kapica – 8 tysięcy.
Droga powrotna do niepodległej Drugiej Rzeczypospolitej była podobna. Jak pokonanie Niemiec pod Grunwaldem uratowało Królestwo Polskie i Litwę od zagłady, to zwycięstwo pod Warszawą w 1920 r. pozwoliło Polsce odzyskać niepodległość i wrócić na arenę międzynarodową. Grunwald obronił nas przed nawała niemiecką, Warszawa i bitwa nadniemeńska przed sowiecką.
Pozostała jeszcze ruch organicznikowski, który na ziemiach zachodnich czerpał z dorobku Wielkiej Emigracji. Miał on jednocześnie ograniczoną łączność ideologiczną i strategiczną z tradycjami narodowowyzwoleńczymi w Królestwie Polskim. Na przeszkodzie stała izolacja wytworzona przez zaborców i odmienny sposób myślenia. Te dwa różne światy wymagały więc zastosowania różnych strategii. Praca i walka układały się na poziomie możliwości, cel był ten sam. Znakomicie pokazał to rok 1920, kiedy to wszystkie stany stanęły murem przeciwko bolszewickiej nawale. I wszyscy razem wywalczyli Polskę. Ale zjednoczenie narodowe i zasady, na których ono nastąpiło, wypracowano dopiero w czasie trwania ostatniej wojny światowej w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego w 1944 r. I był to dorobek sięgający korzeniami aż do powstania listopadowego, kiedy to Rząd Narodowy zyskał duże uznanie społeczne, oraz powstania styczniowego, kiedy państwo podziemne się narodziło.
Polska myśl polityczna, gospodarcza, społeczna i techniczna swobodę i możliwości rozwoju uzyskała wraz z odrodzeniem się niepodległego państwa w 1918 r. Dopiero Druga Rzeczpospolita zaczęła przełamywać wewnętrzne podziały i syntetyzować dorobek intelektualny okresu zaborów.
***
Odcięcie się od kultury jagiellońskiej lub piastowskiej oznacza kulturowe samobójstwo. Pod widocznymi dziś niemieckimi śladami na Ziemiach Odzyskanych zakopane są grube pokłady Polski piastowskiej. I czekają na łaskawe odkrycie. W świecie, w którym aktualnie żyjemy wciąż trwa kulturowa przepychanka. Nie wiadomo jeszcze kto zwycięży, ale wiadomo, że górą będą kultury bardziej doświadczone i bogate, a więc te, które mają jeszcze coś do powiedzenia. O wartości naszej, polskiej kultury zaświadczył, chyba jeden z największych ludzi przełomu XX/XXI wieku Jan Paweł II.
Chłopi znów dziś decydują
Rok 1945 był dla nas katastrofą pod każdym względem. Ponadto Polska weszła w obszar dominacji kultury chłopskiej i pogłębionego procesu proletaryzacji całego społeczeństwa i samej kultury. Dziś w okresie nowych uwarunkowań politycznych i tej samej perspektywy piastowskiej należy wyrazić nadzieję, że nowe elity nawiążą do tych chłopów, których nobilitował Kościuszko, a potem nobilitowali się sami poprzez czyny zbrojne w 1920 r. i działalność w Polskim Państwie Podziemnym, a nie do tych werbowały NKWD i komunistyczne służby mundurowe.
Jeżeli polska nauka polską myśl i polską interpretację nadal będzie szuflatkowała pod kątem klasowym, partyjnym, lewicowym lub prawicowym a nie państwowym, a państwo poprzez szkołę i media, nie zacznie czerpać ze skarbca 1000-letnich dziejów i odwoływać się tej kultury, która posiada więcej pierwiastków godności i honoru, to swój naród skarze na kulturową deklasację i zmarnuje dorobek wszystkich niepodlegle myślących pokoleń. Wszyscy jesteśmy spadkobiercami tysiącletniej kultury i wszyscy jesteśmy za nią odpowiedzialni. Chłopska kultura była demoralizowana, ale nie została tak metodycznie zniszczona, jak szlachecka. Dziś właśnie na chłopach z obu stron Polski spoczywa obowiązek samonobilitacji poprzez duży wysiłek intelektualny i powrót do reprezentacyjnego obyczaju. Źle natomiast stałoby się, gdyby zjednoczenie Polski nastąpiło nie na poziomie myśli inteligenckiej i szlacheckiej, lecz chłopskiej. Nie to położenie geopolityczne.
Autor: Ryszard Surmacz
Świetny artykuł. Jak zwykle,mojego ulubionego Autora. Trzeba wgłebic sie w treść.Warto znać. A kto zna, to warto przypomniec. Bo nauka, to potęgi klucz.Więc czytajmy.Dziękuje.Pozdrawiam.