Donald Tusk obiecywał w kampanii wyborczej 2007 roku, że w 4 lata zrobi z Polski drugą Irlandię. W ostatnią sobotę dziesiątki tysięcy ludzi protestowały w sześciu największych miastach Irlandii przeciw wprowadzanym przez centroprawicowy rząd Endy Kenny’ego oszczędnościom budżetowym.
Irlandia – o czym niewielu z nas dziś wie, a o czym obywatele tego kraju boleśnie sobie dziś przypominają – do roku 1988 borykała się z olbrzymimi problemami gospodarczymi. Gospodarka irlandzka znajdowała się wtedy w poważnych tarapatach. Czarę goryczy przelał raport o stanie kraju, opublikowany w 1988 roku przez magazyn „The Economist”, który – przez autorów – został zatytułowany: „Najbiedniejszy wśród bogatych”.
Od 2010 roku Irlandia zmaga się z bardzo wysokim deficytem. Gabinet Kenny’ego w ubiegłym tygodniu wynegocjował z Europejskim Bankiem Centralnym porozumienie dotyczące likwidacji obciążającego finanse publiczne banku Anglo Irish Bank. Układ z ECB nie zapobiegł jednak niecodziennym masowym protestom. Według irlandzkiej policji pod hasłem „Znieście ciężar” w Dublinie, Cork, Sligo, Limerick, Galway i Waterford demonstrowało w sumie około 50 tysięcy ludzi.
W latach 80-tych XX wieku roczne tempo wzrostu gospodarczego nie przekraczało w Irlandii poziomu 2 proc. PKB. Ta sytuacja doprowadziła do tego, że gospodarka irlandzka w pewnym momencie utraciła swoistego rodzaju zdolność do generowania nowych miejsc pracy. Efektem tego było zwiększenie się w roku 1987 stopy bezrobocia do poziomu 17,6 proc.
Działania reformatorskie podjęte wówczas przez władze Irlandii w obszarze finansów publicznych okazały się być na tyle skuteczne, że w roku 1999 doprowadziły one do wypracowania nadwyżki w budżecie państwa. Było to możliwe dzięki obniżeniu wydatków budżetowych o blisko 20 pkt. proc.
Ograniczenie wydatków państwa pozwoliło na zmniejszenie obciążeń podatkowych. Tym samym stawka podatku dochodowego od osób fizycznych została obniżona z 35 proc. aż do 20 proc. Rozprawiono się także z odwiecznym problemem Irlandii – wysokim bezrobociem. Istotnie została ograniczona liczba urzędników państwowych. Zatrudnienie w sektorze publicznym spadło o ponad 10 pkt. proc.
Rząd Donalda Tuska zamiast ograniczyć zatrudnienie w sektorze publicznym i rozpocząć debatę o możliwości likwidacji powiatów kieruje uwagę opinii publicznej na środki, jakie Polska otrzyma z budżetu UE w nowej perspektywie budżetowej. W okresie rządów Platformy Obywatelskiej blisko 2 mln Polaków wyemigrowało z naszego kraju i zamiast wspierać swoimi podatkami rodzimy budżet … opłaca podatki do budżetów innych państw członkowskich Unii. Brak przemyślanej polityki demograficznej powoduje, że decydując się na dzieci młode Polki korzystają ze stabilnych i rozwojowych systemów wsparcia dla rodziny w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy właśnie Irlandii. Faktyczne porzucenie przez nasze władze Polaków, którzy skorzystali z możliwości osiedlenia się w Europie Zachodniej, nie daje też większych szans na ich przewidywalny powrót do rodzinnego kraju. Na to wszystko nakłada się zakończenie programu „Rodzina na swoim”, który dawał szansę na nabycie własnego mieszkania sporej części młodych małżeństw. Niezależny ekonomista Janusz Szewczak otwarcie stwierdza, że około 30 proc. naszych obywateli w wieku do 35 lat nie ma stałej pracy. Polityka zatrudnienia realizowana przez ekipę Tuska prowadzi to tego, że za 20-30 lat miliony Polaków nie będą spełniały warunków dla uzyskania emerytur wypłacanych przez ZUS. Za to będzie się mnożyło „uciekanie” na renty, które nie wymagają monstrualnego stażu pracy i jej świadczenia do 67 roku życia.
Do tego obniżanie stóp procentowych przez Narodowy Bank Polski prowadzi do wymuszonej konsumpcji, która w krótkim okresie napędza popyt. Już obecnie oprocentowanie oferowane przez większość banków po kolejnych decyzjach NBP nie odbiega znacząco od stopy inflacji. Przy tym „usztywnienie” dostępności kredytów napędza spiralę zadłużenia Polaków w instytucjach parabankowych.
To taka nieprzemyślana polityka finansowa obliczona na czas jednej kadencji parlamentu spowodowała powstanie gruntu dla firmy Amber Gold. Trudno się dziwić bowiem, że Polacy szukają opłacalnych lokat.
Uważny obserwator wie, że Polska jest „w stanie przedzawałowym”. Sen premiera o „drugiej Irlandii” szybko się ziszcza. Szkoda, że tak podobny do sytuacji tego kraju z końca lat 80-tych XX wieku.
Autor: Paweł Czyż
Niezależna Gazeta Obywatelska w Bielsku – Białej
Proszę zapoznac sie z filmem @ NGO pt.”Grupa Energea -afera większa niż Amber Gold?”
Proszę odtworzyć film pt.”Gaz łupkowy -fakty i mity” Strona Nowin Nyskich. Z tresci wynika,że działania polityków prowadzą nas do zguby.Obalić rząd pana .Tuska i to szybko.To jest jedyny ratunek dla Polski.Komentarze są zbędne. oczywiscie dla tych,którzy posługują się Rozumem.
Dobry Artykuł
Picco Bello ;)