Wolność słowa jest podstawowym elementem systemów demokratycznych. Mój wczorajszy tekst dotyczący emisji przez National Geographic filmu „Śmierć prezydenta” opublikowany na łamach „Niezależnej Gazety Obywatelskiej” w Opolu oraz portalu wPolityce.pl został wpisany przez red. Pawła Wrońskiego z Gazety Wyborczej w teorie antysemickie. Wszystko dlatego, że miałem czelność zastanawiać się nad moralnym prawem czołowego komentatora Gazety Wyborczej Konstantego Geberta do wypowiadania się w delikatnej sprawie katastrofy w Smoleńsku. Skoro opiniotwórcza stacja telewizyjna dociera do 440 mln odbiorców, to dobór komentatorów musi spełniać szczególne standardy pozwalające na zbliżenie się do obiektywizmu.
Można powiedzieć „podłość”. Można wzruszyć ramionami, przypominając, że owa szkoła publicystyczna ma źródło w antysemickiej nagonce z Marca ’68, a praźródło w czasach obowiązywania ustaw norymberskich – grzmi w Gazecie Wyborczej Paweł Wroński.
W krótkim komentarzu dziennikarza „Gazety Wyborczej” pojawiają się oczywiste przeinaczenia. Nieprawdziwa jest sugestia Wrońskiego zmierzająca do utożsamienia mnie z redakcją wPolityce.pl. Krytykowany tekst jasno był oznaczony jako materiał zewnętrzny Niezależnej Gazety Obywatelskiej. Gromy rzucone przez Wyborczą okazały się na tyle skuteczne, że portal zdecydował się zdjąć mój tekst. W czym był on tak podły?
Oto przypomniał środowisku gazety promującej „ludzi honoru”, że ojciec głównego komentatora „Śmierci prezydenta” tworzył Komunistyczną Partię USA. Myli się przy tym redaktor Wroński w swojej krytyce mojego tekstu uznając, że Bolesław Gebert „wspierał ZSRR”. Senior Gebert był agentem NKGB zmuszonym w 1947 roku do pośpiesznej ewakuacji do PRL. Uciekał z „ojczyzny demokracji” albowiem na ślad jego pracy dla „imperium zła” wpadło FBI … a nie prawicowi publicyści.
Po drugie, redaktor Wroński wskazuje pośrednio na związki „podłości” mojego tekstu z antysemityzmem. Skoro już mieszamy ideologię z wyznaniem, to informuję szanownego redaktora Gazety, że mój pradziadek ukrył skutecznie obywatelkę II RP przed nazistowskim Holokaustem. W 1998 r. podziękowania w tej sprawie zostały przesłane przez Ambasadę Izraela na ręce ostatniego żyjącego członka mojej rodziny, który brał udział w ratowaniu tego życia. Ja sam w latach 90-tych XX wieku organizowałem studencki protest pod katowickim teatrem po rasistowskiej napaści na studenta z Izraela uznając to za swój obowiązek.
W tym kontekście można i trzeba podkreślać wkład posła na Sejm II RP Izaaka Grünbauma w obronę Polski przed agresją ZSRR w latach 20-tych XX wieku. Poseł Grünbaum w czasie masówek Komunistycznej Partii USA wspierających „europejski pochód czerwonej zarazy na Zachód” przypominał wkład polskich Żydów w odzyskanie niepodległości. Elita polityczna II RP oraz ówcześni publicyści doskonale pamiętali udział ponad 500 ochotników pochodzenia żydowskiego w czyn legionowy inspirowany przez Józefa Piłsudskiego. Wspomniany wybitny parlamentarzysta II RP stał się po swojej emigracji w 1932 roku do Palestyny jednym z ojców założycieli Izreala. Czynnie przyczynił się swoją działalnością do ugruntowania istnienia aż dwóch niezależnych państw.
Senior Gebert nie występował o polskie obywatelstwo przed 1945 rokiem. Za swoją działalność na odcinku amerykańskim został nagrodzony funkcją ambasadora PRL w Turcji. Nie ma żadnego związku między jego narodowym pochodzeniem a aktywnością na rzecz „imperium zła”. Występowanie jego syna w charakterze komentatora w „Śmierci prezydenta” rodzi dlatego pewne wątpliwości. To, że nie jest odpowiedzialny za czyny ojca jest przy tym jasne. Docenić trzeba przy tym rolę red. Konstantego Geberta w budowę KOR-owskiej opozycji. Skoro jednak komentator Gazety występował w materiale National Geographic jako jedyny polski dziennikarz … to powinien się liczyć z tym, że jego publiczne oceny zawarte w tym filmie będą odczytywane przez pryzmat czynów Geberta seniora. Bowiem Bolesław Gebert nie zasłużył się swoją działalnością ani dla demokracji w USA, ani dla ponownego odzyskania niepodległości przez Polskę w 1991 r.
„Gruba kreska” nie może stać się parawanem dla wymuszonego braku pamięci historycznej. Tak samo „antysemityzm” nie jest słowem wytrychem dla usprawiedliwienia narzuconego braku możliwości publicznej krytyki historycznej działalności politycznej komunistów.
Stąd krytyczny komentarz redaktora Wrońskiego odbieram … prawie jak komplement.
Niezależna Gazeta Obywatelska w Bielsku – Białej
ngopole.pl
Ciągle kłamiecie .Ple, ple. A tu w NGO WYCINAJĄ WSZYSTKO O ŻYDACH. I po co pana pisanie? Udawanie?
Czy potrzebny nowy rok68?
Kto obraża Naród Polski ?
Krasnoludki?
Oto co czytamy w NASZE POLSKIE święta NARODOWE….to samo było , jak umarł JPII, prezydent Lech Kaczyński..a teraz Powstańcy 1863r.
Zawsze ci sami Żydzi – Opluwają nas i drwią z naszych Bohaterów……..
http://niezalezna.pl/37780-gazeta-wyborcza-nazwala-powstancow-styczniowych-terrorystami
Historia Polski przedstawiana przez ?Gazetę Wyborczą? nie przestaje zaskakiwać. Dzisiaj redaktorzy z Czerskiej przekonują, że polscy patrioci walczący w Powstaniu Styczniowym przeciwko rosyjskiemu zaborcy byli… terrorystami.
W tekście ?Hotel na Starówce. Tu 150 lat temu zbrojono terrorystów?, autor przekonuje, że powstańcy utworzyli grupę zbrojną, która dziś byłaby zapewne traktowana jako organizacja terrorystyczna.
– ?Sztyletnicy?. To nazwa zbrojnej (dziś powiedzielibyśmy: terrorystycznej) organizacji powołanej w powstaniu styczniowym przez Komitet Centralny Narodowy. ?Sztyletnicy? byli bojowcami od mokrej roboty. Mieli wykonywać wyroki śmierci na rosyjskich agentach, prowokatorach, szpiegach i zdrajcach powstania oraz egzekwować wyroki orzeczone przez powstańcze sądy narodowe. Jak w antycznym Rzymie, posługiwali się sztyletami – stąd ich nazwa. Czasem mówiono tez o nich ?żandarmi wieszający?, co wiele mówi o ich metodach ? czytamy na łamach ?Gazety Wyborczej?.
To oburzające, że w czasie, gdy Polacy świętują 150 rocznicę Powstania Styczniowego, redakcja ?Gazety Wyborczej? nazywa powstańców ?terrorystami?. Samo porównanie zakrawa na absurd. Ciekawe czy kiedyś podobnie określą żołnierzy AK, którzy wykonywali wyroki śmierci na szmalcownikach, zdrajcach i wszelkiego rodzaju kolaborantach. Po ?Gazecie Wyborczej? można się jednak spodziewać wszystkiego
………………… ludzie opamiętajcie się….Gazeta to papier.. to żydowscy dziennikarze katują nas Polaków we własnym Kraju.
A teraz zobaczymy wolność wypowiedzi….
Tu nie chodzi o zaden antysemityzm. To tylko kolderka, Chodzi o zbrodnie smolenska, ktora chce sie ukryc.
Niech się Pan nie przyjmuje, to ich metoda. Miałem w robocie znajomego, który przy okazji redukcji zatrudnienia mawiał: „Niech tylko mnie spróbują zwolnić, to oskarżę ich o antysemityzm” i bali się go ruszyć :)
A tak przy okazji to polecam na YouTube film dokumentalny „Nowa Polska” (lektor PL)
nadany przez kanał Planete
http://www.youtube.com/watch?v=8ffILlr7TOw
o Sowieckiej agenturze na świecie i w Polsce,
gdzie m.in. jest o tatusiu Geberta i o National Geographic.
A to Pana tak podrzucał Wroński? A ja się zastanawiałem, kto to ten gość z Opola. A zauważyliście, z jaką pogardą on i wyższością pisał o jakimś Pawle Czyżu z Opola; to „z Opola” powtórzone kilka razy zabrzmiało bardzo pogardliwie. Cwaniaczek warsiawkowy salonowy… Mnie też uderzyło, że Gebert, który dotąd nic w GW nie pisywał o Smoleńsku, jest jedynym dziennikarzem poproszonym w filmie NG o komentarz w tej sprawie – mega przewidywalny komentarz na dodatek. Ja nie chciałem wierzyć w tę KP USA jego ojca, ale wygooglałem i bęc – dostałem jak zdechłą rybą w twarz. Oczywiście, pan Konstanty temu nie winien, swe zasługi jako Dawid Warszawski ma, ale… te historie ojców i dziadków bardzo dobitnie tłumaczą pewne postawy, artykuły, tezy i postulaty VIP-ów z Gaz. Wyba. i ich akolitów. Np. nienawiść do FBI z lat 50. i tzw. okresu polowań na czarownice, oburzenie na delegalizację komunistów w USA itd. Totalną krytykę konserwatyzmu; sentyment do rozmaitych Bolesławów Niejasnych (pod takim tytułem był tam cykl o Bierucie), co to mieli skomplikowane i ach, jakże ciekawe życie, więc nie wolno ich oceniać jednoznacznie, itd. itp… Kiedyś im to wypomniał Kaczor i skoczyli mu za to do gardła.