Arcybiskup Józef Teofil Teodorowicz – Gente Armenus natione Polonus

Niezależna Gazeta Obywatelska2

Przystępując do przedstawienia postaci arcybiskupa Józefa Teodorowicza, chcąc zrozumieć jego wielkość i jego wielkie oddanie sprawom Kościoła i Polski, trzeba wpierw zrozumieć jego korzenie kulturowe i przybliżyć nieco historii samych Ormian polskich, Armenii i chrześcijaństwa ormiańskiego. Jest to niezbędne, bowiem ta długa historia niejako odbija się w samej osobie lwowskiego metropolity.

Historia chrześcijaństwa w Armenii sięga czasów apostolskich, gdyż już wtedy sam św. Bartłomiej Apostoł udaje się tam na misje, nawracając, jak mówi Tradycja, otoczenie króla Armenii. Od tego czasu pomimo prześladowań religia chrześcijańska jest wyznawana przez coraz szersze rzesze Ormian, aż w końcu na początku IV wieku, a dokładnie w roku 301 chrześcijaństwo staje się religią państwową z ustanowienia króla Tyrydatesa, którego wcześniej ochrzcił św. Grzegorz Oświeciciel. To właśnie Armenia, a nie Francja, jak zwykło się przyjmować, stała się tym samym pierwszym państwem katolickim. Kościół ormiański utrzymywał jedność z Rzymem i całym Kościołem Katolickim do czasów soboru chalcedońskiego to jest, do roku 451, na który to z powodu wojen z Persami nie mogli dotrzeć biskupi ormiańscy. Następnie, prawdopodobnie w skutek błędów w tłumaczeniach dekretów soborowych przysyłanych ormiańskim biskupom, ci ostatecznie odrzucili w 551 roku naukę o dwoistości natur Chrystusa popadając tym samym w herezję monofizytyzmu oraz schizmę i tym samym odłączają się wraz z wiernymi od Kościoła. Część jednak ormiańskich katolików nigdy nie odłączyła się od jedności z Rzymem. Od tego czasu historia części chrześcijaństwa (schizmatyckiego) ormiańskiego toczy się jak gdyby po bocznych torach.

Terytoria zamieszkane przez Ormian są od XI wieku stale najeżdżane przez Turków seldżuckich, aż w końcu dochodzi do rozbioru królestwa Armenii, do którego rękę przykłada także Bizancjum. To doprowadza do wzmożonej emigracji Ormian, którzy już wcześniej w celach handlowych przybywali na tereny wschodniej Polski. Ormianie osiedlali się głównie na Rusi Halickiej. Król Kazimierz Wielki w 1367 pozwolił im na założenie we Lwowie biskupstwa Kościoła Apostolskiego (schizmatyckiego). W tym samym roku wzniesiono także katedrę ormiańską. W roku 1365 król nadał im przywilej samorządowy, w ramach którego Ormianie mogli prowadzić własne sądownictwo oraz zezwolił na swobodny kult religijny tak zwanego Kościoła Apostolskiego.

W dużej mierze właśnie dzięki Ormianom Korona, a potem Rzeczpospolita utrzymywała kontakty handlowe ze wschodem sprowadzając drogocenne tkaniny, przyprawy czy też stroje orientalizując w ten sposób kulturę polską. Ormianie wielokrotnie również bywali posłańcami królewskimi, a także walczyli po stronie polskiej w wielu bitwach, w tym w tych najważniejszych pod Grunwaldem czy też wraz z królem Janem Sobieskiem pod Wiedniem stając w obronie chrześcijaństwa. Kolejne przywileje nadawane im przez polskich królów oraz obcowanie z kulturą prowadziły do coraz dalszej polonizacji.

Właśnie ta zręczna polska polityka wobec ormiańskiej mniejszości doprowadziła ostatecznie i do jedności religijnej, kiedy to w roku 1630 biskup lwowski Kościoła Apostolskiego złożył katolickie wyznanie wiary najpierw prywatnie przed arcybiskupem lwowskim Janem Próchnickim, a następnie publicznie w kościele oo. Karmelitów we Lwowie doprowadzając tym samym do końca schizmy i unii z Kościołem rzymskim. Pięć lat później papież Urban VIII potwierdził ważność unii i podniósł biskupstwo ormiańskie we Lwowie do rangi arcybiskupstwa. Dzięki tej unii trwającej do dzisiaj i łacińskim wzorcom przyjętym w obrębie obrządku ormiańskiego, przede wszystkim kalendarz gregoriański i celibat duchownych, polscy Ormianie jeszcze szybciej się latynizowali, a tym samym polonizowali wnosząc wkład w polską kulturę, obyczaje, naukę i życie intelektualne. Wielu z nich zupełnie porzuciło używanie języka ormiańskiego na co dzień na rzecz języka polskiego i ulegając już całkowitej polonizacji. Jedyną rzeczą, która różniła Polaków ormiańskiego pochodzenia od pozostałych „rdzennych” Polaków był właśnie obrządek.

Rodzina Teodorowiczów pochodziła z Kamieńca Podolskiego i podobnie jak większość Ormian za czasów I Rzeczpospolitej zajmowała się kupiectwem, by po rozbiorach stać się ziemiaństwem. Już w czasie zaboru w 1792 rodzina została przyjęta w poczet szlachecki otrzymując herb „Serce”.

Przyszły metropolita urodził się 24 lipca 1864 roku w Żywaczowie na Pokuciu. Po śmierci ojca Grzegorza wraz z matką i rodzeństwem przeprowadził się do Stanisławowa. Tam też ukończył powszechną edukacją, by następnie rozpocząć studia prawnicze na uniwersytecie w Czerniowcach. Podczas studiów przeszedł głębokie załamanie w wierze, jednak z czasem następuje jego nawrócenie wymodlone przez matkę i siostrę przed obrazem Matki Boskiej Łaskawej w stanisławowskim kościele ormiańskim. Obraz z tegoż kościoła po wojnie na pewien czas znalazł się w Opolu dzięki ks. Kazimierzowi Filipiakowi i wiernym ze stanisławowskiej parafii. Młody Teodorowicz przerywa studia w Czerniowcach i w 1873 rozpoczyna kolejne, tym razem teologiczne na Uniwersytecie Lwowskim. Po 4 latach studiów i formacji przyjmuje w 1887 święcenia kapłańskie z rąk ówczesnego metropolity lwowskiego obrządku ormiańskiego – ks. abp. Izaaka Isakowicza. Swoją mszę prymicyjną odprawił przed wspomnianym już obrazem Matki Bożej w stanisławowskim ormiańskim kościele parafialnym. Jako świeżo wyświęcony kapłan rozpoczyna pracę duszpasterską przy parafii katedralnej, a potem zostaje skierowany do pracy jako wikary w swojej parafii w Stanisławowie. Następnie przejmuje obowiązki administratora zaniedbanej parafii ormiańskiej w Brzeżanach. W trakcie pracy duszpasterskiej przy wspomnianej parafii ujawnia się jego talent kaznodziejski i organizatorski. Wygłasza kazanie na setną rocznicę konstytucji trzeciomajowej, które później zostaje wydane drukiem. Po latach wybitny polski dominikanin – ojciec Jacek Woroniecki powiedział o nim „Chrystus… dał mu… dar mówienia i pisania z taką mocą, i z takim urokiem, który przez długie pokolenia pociągać będzie za sobą czytelników jego dzieł”.

W 1897 roku zostaje powołany przez abpa Isakowicza do lwowskiej kapituły ormiańskiej. Wtedy właśnie talent kaznodziejski przyszłego arcybiskupa rozwija się coraz szybciej. Oddaje się także pracy społecznej i działalności politycznej. Kanonik Teodorowicz zostaje członkiem lwowskiej Rady Miejskiej i Rady Szkolnej Krajowej. Prowadzi dziennik „Ruch Katolicki” i zawiera liczne przyjaźnie, które utrzymuje przez całe życie m.in. z księdzem Adamem Sapiehą, Edwardem Dubanowiczem czy Stanisławem Strońskim. Wtedy też wiąże się z Ligą Narodową.

Gdy w roku 1901 umarł arcybiskup Isakowicz, kapituła lwowska wybrała księdza kanonika Józefa Teodorowicza na nowego arcypasterza katolickich Ormian, którego mianował cesarz austriacki. Wybór potwierdził i publicznie ogłosił papież Leon XIII. Konsekracja biskupia odbyła się we Lwowie. Konsekratorem był kard. Puzyna, a współkonsekratorami arcybiskupi Lwowa obrządków łacińskiego i unickiego – św. Józef Bilczewski i Andrzej Szeptycki.

Już jako arcypasterz podjął liczne przedsięwzięcia w celu ożywienia życia diecezji, której stan nie wyglądał za ciekawie. Spadała liczba powołań wśród Ormian, a i sami Ormianie żyli w coraz bardziej rozproszonej diasporze co implikowało również wszelakie problemy finansowe, a te z kolei podupadanie parafii. Z brakiem powołań arcybiskup radził sobie poprzez sprowadzanie od 1909 roku bliskowschodnich kapłanów ormiańskich kształcących się w rzymskim Kolegium Ormiańskim, a także przyjmując w szeregi duchowieństwa ormiańskiego kapłanów wywodzących się z rodzin rzymskokatolickich. Jednym z takich kapłanów był ks. prałat Kazimierz Filipiak, najdłużej żyjący kapłan wyświęcony przez arcybiskupa Teodorowicza. Z kolei kapłani z Bliskiego Wschodu przyczynili się do odnowy liturgicznej rozpoczętej przez arcybiskupa. Za rządów arcybiskupa odnowiono również katedrę ormiańską, gdzie znany w okresie międzywojennym artysta Jan Henryk Rosen ozdobił wnętrze świątyni malowidłami i mozaikami wykonanymi w bardzo oryginalny sposób. Arcybiskup udzielając się społecznie, prowadzi i zakłada różne bursy, przytułki i stowarzyszenia wychowawcze, a także znany bank „Mons Pius” mieszczący się przy ormiańskiej katedrze we Lwowie.

Już w 1902 roku młody arcybiskup zostaje posłem do lwowskiego Sejmu Krajowego i Izby Panów w Wiedniu. Wtedy też na dobre zaczyna się jego działalność polityczna i dyplomatyczna lwowskiego hierarchy. W 1905 roku po wystąpieniach na ziemiach polskich i ostrej reakcji papieża Piusa X, który w tych wydarzeniach dopatrywał się wpływów komunistycznych, socjalistycznych i masońskich, Teodorowicz udaje się do Rzymu celem wyjaśnienia papieżowi prawdziwego podłoża wystąpień i skomplikowanej sytuacji politycznej w Królestwie Polskim. Następnie jego list wyjaśniający zamysły papieża jest odczytywany na terenie wszystkich zaborów. Starania dyplomatyczne arcybiskupa doprowadziły również do ustanowienia ks. Sapiehy tajnym szambelanem papieskim, a kontakt metropolity ze świętym papieżem ułatwiał kontakty między Stolicą Apostolską, a episkopatem polskim. Z kolei po tym, gdy władze w zaborze pruskim usiłowały znieść nauczanie religii w języku polskim, jako jedyny polski hierarcha spoza zaboru pruskiego włącza się w walkę o utrzymanie go, czyniąc także zabiegi dyplomatyczne u papieża. Trzeba podkreślić, że poprzez obecność ks. Sapiehy przy boku ojca świętego i stały kontakt między Teodorowiczem, a Piusem X, arcybiskup lwowski doskonale rozumiał intencje papieża i jego troskę o Kościoł i Polskę. W roku 1907 po wydaniu przez Piusa X encykliki „PascendiDominicigregis” arcybiskup wygłasza w Wiedniu podczas konferencji na temat modernizmu prelekcję, która odbiła się szerokim echem w europejskiej prasie, a jej treści demaskuje bezdroża tego systemu i zamach na Kościół planowany przez modernistów. Potwierdzając niejako troskę Piusa X o los Polski na kongresie eucharystycznym w Wiedniu w 1912 roku tak wspominał słowa świętego papieża przejętego sytuacja Kościoła na ziemiach Polskich:

„Papież Pius X rzekł niedawno jednemu z obecnych tu książąt Kościoła:

– Chciałbym przybyć do Was, a potem jeszcze pójść dalej – i tu nazwał jedną ze stolic Europy.

– Po cóż byś tam pójść chciał, Ojcze święty – zapytał tenże biskup.

– Aby zostać skazanym – rzekł z melancholijnym uśmiechem Pius X – i być wygnanym za Wiarę i Kościół.”

Można więc śmiało stwierdził, że troska św. Piusa X o Polskę oraz wszystkie przysługi, które papież uczynił wobec Polski i polskich katolików są w dużej mierze rezultatami kontaktów utrzymywanych z abp Teodorowiczem. To w tym czasie św. Pius X podniósł do rangi bazyliki świątynię ojców paulinów na Jasnej Górze, a także przekazał koronę na obraz Najświętszej Maryi Panny i ustanowił święto Matki Boskiej Częstochowskiej.

W 1913 roku podczas obchodów 50. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego w obecności powstańców – weteranów i kombatantów metropolita wygłasza pierwsze z najważniejszych swoich kazań traktujące o sprawach narodowych. Doceniające bohaterstwo i poświęcenie młodych patriotów, wskazuje jednak również na jego niepotrzebną ofiarę życia i zgubne skutki oraz rewolucyjne podłoże. Arcybiskup w swoich kazaniach okazywał niesamowite umiejętności oratorskie posługując się pięknymi metaforami, odwołaniami do Starego Testamentu, jak i do utworów polskich poetów.

Po wybuchu I wojny światowej arcybiskup pozostał we Lwowie. Po wkroczeniu wojsk rosyjskich do miasta został aresztowany lokalny przeciwnik polityczny Teodorowicza – abp unicki Andrzej Szeptycki, by następnie zostać wywiezionym na wschód. Arcybiskup stara się wtedy o uwolnienie Szeptyckiego u władz rosyjskich. Podobnie w 1915 roku po zajęcia Lwowa przez Austriaków i Niemców interweniuje u cesarza ze względu na niebywałe represje, które rozpętali Austriacy obsesyjnie szukający zdrajców.

W trakcie wojny arcybiskup wygłaszał wiele ważnych kazań i konferencji patriotycznych przede wszystkim we Lwowie, Krakowie, Warszawie i Wilnie. Swoje homilie Teodorowicz głosi przy okazji setnej rocznicy powstania archidiecezji warszawskiej czy wyswobodzenia Krakowa spod wojsk austriackich. W międzyczasie działa również  politycznie w wiedeńskiej Izbie Panów, gdzie wprost domaga się przyznanie Polsce niepodległego bytu po zakończeniu działań militarnych. Swoje odczyty o sprawie polskiej wygłasza po całej Europie.

W trakcie walk o Lwów z Ukraińcami jednoznacznie opowiada się po stronie polskiej. Zaś po oswobodzeniu miasta odprawia w katedrze ormiańskiej mszę dziękczynną podczas, której wygłasza kazanie traktujące o ważności roli jaką Lwów odegrał w historii i Polski, i Kościoła. Zganił też ukraińską napaść na Lwów nazywając ją zamachem na Polskę i katolicyzm oraz jednoznacznie sugerował kto stoi za podburzeniem Ukraińców.

W 1919 roku arcybiskup zostaje posłem do Sejmu Ustawodawczego z okręgu siedleckiego. 10 lutego 1919 roku w archikatedrze warszawskiej wygłasza swoje najsłynniejsze kazanie, które wywarło wielkie wrażenie na słuchaczach. Metropolita przywołuje w nim pamięć poległych w walkach o niepodległość, ich umiłowanie Ojczyzny, podkreśla łączność między kolejnymi pokoleniami Polaków i obowiązkach wobec pokoleń minionych i przyszłych, apeluje o wyrzeczenie się doraźnych i partykularnych korzyści, o narodowe zjednoczenie, w którym widzi jedyną możliwość obrony przed rewolucją bolszewicką. Homilię arcybiskup kończy publicznym przyrzeczeniem słowami:

„W obliczu tej przyszłości i w obliczu Bożym, w obliczu sumienia waszego składamy przed Tobą, Panie, my, posłowie pierwszego wielkiego sejmu na wolnej polskiej ziemi, ślubowanie poselskie. Przyrzekamy przed Tobą, że do pierwszej narady sejmowej i wszystkich narad przychodzić będziemy z czystymi rękoma i z czystym sumieniem, jak do sprawy świętej. I uciszymy nasze namiętności, i oczyścimy nasze dusze, byśmy tym lepsze wydawali prawa, im głębiej w siebie wejdziemy. My nie chcemy już odtąd szukać naszych własnych korzyści, a chcemy i pragniemy szukać jedynie tylko dobra naszej ukochanej i drogiej ojczyzny. Nie chcemy w niej królować, ale chcemy, jak dzieci najlepsze, tobie, Ojczyzno droga, służyć, twojego, tylko głosu, twojego wołania chcemy słuchać. i nic nas więcej od miłości twojej nie oderwie.

I przyrzekamy przed Tobą, o Panie nasz, przyrzekamy w Znak Twój świety, ze nie spoczniemy tak długo, aż ku chwale naszego narodu, aż ku świadectwu szczytnemu historii, powtórzymy za Zbawicielem naszym słowa: Consummatum est (J 19, 30) – Dokonało się dzieło wielkie. Amen

Kolejne lata mijają pod znakiem powstań śląskich, kiedy to arcybiskup swoim słowem i zaangażowaniem wspiera sprawę powstańczą. Wcześniej jeszcze, podczas plebiscytów, interweniuje u legata papieskiego – Achillesa Rattiego, ze względu na kroki podjęte przez kard. Bertrama zakazującego agitacji wyborczej na terenie diecezji wrocławskiej objętej plebiscytem. Następnie interweniując w Rzymie doprowadza do usunięcia bp Rattiego ze stanowiska legata papieskiego. W między czasie w trakcie bolszewickiego oblężenia Warszawy wygłasza kazania patriotyczne dodające otuchy, wiary i nadziei tym, którzy szli walczyć z bolszewickim najazdem. Już po odparciu bolszewików to właśnie arcybiskupowi Teodorowiczowi przypada zaszczyt wygłoszenia kazania podczas mszy dziękczynnej w archikatedrze św. Jana w Warszawie.

Podczas swej działalności parlamentarnej brał udział w pracach komisji sejmowej zajmującej się przygotowaniem nowej konstytucji, a także w pracach nad konkordatem ze Stolicą Apostolską.

Wobec wewnętrznych tarć w obozie centroprawicowym wystartował w 1922 roku do Senatu z listy Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej i został senatorem. Jednak rok później Pius XI, czyli usunięty z funkcji legata papieskiego Achilles Ratti, naciska na arcybiskupa, ażeby ten złożył mandat senatorski. Arcybiskup w ramach posłuszeństwa ustąpił, jednak nadal wspierał ruch narodowy działając na rzecz jego zjednoczenia. Po zamachu majowym ostro krytykuje Piłsudskiego i sanację, widząc w ich działaniach inspiracje lewicowe i socjalistyczne, a także oskarża ją o koniunkturalizm i egoizm.

W 1927 roku na 25-lecie swojego biskupstwa władze Lwowa przyznały mu honorowe obywatelstwo miasta. W kolejnych latach nadal działał w ruchu narodowym, doradzając Dmowskiemu w sprawach ustrojowych. Chcąc doprowadzić do zjednoczenia ruchu próbował włączyć SCHN do SN. W późniejszym okresie zwrócił się ku środowisku Paderewskiego. Krytykuje niezwykle ostro sanację po procesie brzeskim, a także staje po stronie bpa Sapiehy twardo sprzeciwiając się pochówkowi Piłsudskiego na Wawelu.

Aktywność Teodorowicza słabnie wraz z wiekiem, jednak dalej pozostaje gorliwym pasterzem swojej małej archidiecezji, kaznodzieją i pisarzem. Arcybiskup pisał czterotomową pracę o życiu Chrystusa. W tym celu już w 1919 roku wyjeżdżał do Egiptu i Ziemi Świętej, ażebymóc zbierać materiały do swojego opus magnum. W pełni udało się arcybiskupowi ukończyć 3 tomy tego dzieła.

Pomimo zaawansowanego wieku w 1937 przewodzi koronacji cudownego obrazu Matki Boskiej w kościele ormiańskim w Stanisławowie. Arcybiskup koronował obraz pod koniec maja wraz z episkopatem wszystkich obrządków, w obecności kilkudziesięciu tysięcy wiernych.

Ostatnim publicznym wystąpieniem metropolity były konferencje wielkopostne nadawane przez Polskie Radio, w których arcybiskup rozważa 3 kuszenia Chrystusa przez diabła po odbytym na pustyni poście. W świetle tego porusza tematy polityczne komentując Anschluss Austrii, rosnące zagrożenie ze stronie komunizmu, a także ekspansji neopogaństwa w postaci nazizmu, zbrodnie strony republikańskiej w trakcie wojny domowej w Hiszpanii i cierpienia tamtejszych katolików. Wspomina także o kwestiach robotniczych, krytykując bezbożność wielkich kapitalistów, którzy w opinii arcybiskupa są głównymi sponsorami i beneficjentami rewolucji bolszewickiej w Rosji.

Kilka miesięcy później arcybiskup Józef Teodorowicz umiera w pałacu arcybiskupim we Lwowie.

Pogrzeb arcybiskupa był ostatnim wielkim wydarzeniem patriotycznym polskiego Lwowa. Kondolencje napływały do Polski z całego świata. Ogłoszono żałobę narodową – jedyną w II RP obok tej po śmierci Piłsudskiego. Nabożeństwa i msze żałobne odprawiano w trzech obrządkach katolickich. Kondukt żałobny stał się wielką manifestacją patriotyczną. Ciało arcybiskupa spoczęło w żołnierskiej mogile na cmentarzu bohaterskich obrońców Lwowa. Jednak zostało przeniesione w obawie przed profanacją ze strony sowietów. Arcybiskup „podpadł” sowietom za swoje zdecydowanie antykomunistyczne przekonania. Gdy sowieci wkroczyli w 1939 roku do Lwowa NKWD natychmiast wysłało swoich ludzi do pałacu arcybiskupiego celem aresztowania arcybiskupa. Przestraszona służba zapytana o to, gdzie przebywa arcybiskup, odpowiedziała, że na cmentarzu. Prawdopodobnie wtedy podjęto decyzję o przeniesieniu ciała do prywatnego grobu na cmentarzu Łyczakowskim. Grób metropolity na cmentarzu orląt do niedawna pozostawał pusty. Dzięki wysiłkom podjętym przez środowiska Ormian oraz członkom Rady Ochrony pamięci walk i Męczeństwa udało się odnaleźć trumnę z ciałem metropolity na Cmentarzu Łyczakowskim w grobowcu rodziny Kłosowskich. Władze ukraińskie przez lata nie dopuszczały do ekshumacji ze względów politycznych.  3. czerwca 2011 roku, odbył się ponowny pochówek arcybiskupa.

Śmiało można stwierdzić, że arcybiskup Teodorowicz sformułował w swoich homiliach i pismach program katolicko-narodowy, w którym za podstawowy cel stawia sobie ustanowienie panowania Chrystusa w narodzie polskim, które ma doprowadzić do odnowy moralnej społeczeństwa, która jest jedyna drogą do zbudowania wolnej i silnej Polski. Jego kazania są bardzo wymowne i przejrzyste. Nie bez przypadku określano go jako Skargę XX wieku. Arcybiskup był niezwykłym erudytą, człowiekiem światowym, rówieśnikiem Romana Dmowskiego, doskonale orientującym się w aktualnej polityce i duchowych zagrożeniach. Kierował się realizmem, ważąc każde słowo i przemyślając głęboko każde posunięcie.

Niestety, ta wybitna pozostaje zapomnianym i nieznanym mężem stanu, wspaniałym pasterzem i wielkim patriotą. Jego zasługi również zostają niedocenione. Pamięć o jego osobie tak naprawdę podtrzymują jedynie polscy Ormianie. Arcybiskup doczekał się bodajże jednej tablicy pamiątkowej i jednego obelisku. W 2008 roku Sejm podjął uchwałę doceniającą jego osobę, a TVP historia wyemitowała dwa krótkie filmy dokumentalne. Należy mieć nadzieję, że odzyska należne mu miejsce w gronie najwybitniejszych Polaków w historii.

 

Autor: Bartłomiej Gajos

  1. | ID: 322f177e | #1

    Piękny tekst. Dzięki

  2. Nadworna
    | ID: 7dedbeaa | #2

    Bardzo dobry artykuł. Drobna nieścisłość. Szlachectwo otrzymała inna rodzina Teodorowiczów. I do tego z łaski dworu cesarskiego w Wiedniu. Żadne przedwojenne źródła nie podają tego faktu w odniesieniu do rodziny Arcybiskupa. Jeden z biografów w latach osiemdziesiątych popełnił błąd który jest teraz w nieskończoność powielany. Nie ujmuje to oczywiście wielkości Arcybiskupowi.

Komentarze są zamknięte