Kto jeszcze pamięta, że równo 10 lat temu „Gazeta Wyborcza” opisała jak to Rywin przyszedł do Michnika z korupcyjną oferta kupienia ustawy medialnej za 17,5 mln dolarów? „Afera Rywina”, która wówczas wybuchła odsłoniła kulisy funkcjonowania elity władzy III RP. Oto znany producent filmowy Lew Rywin przychodzi w lipcu 2002 r. do prezeski znanej spółki medialnej wydającej „Gazetę Wyborczą” i proponuje, ze Agora wręczy prawie 60 mln zł (17,5 mln dolarów) za to, żeby ustawa medialna, która rodzi się właśnie w sejmie została napisana zgodnie z interesami Agory i jej wodza Adama Michnika. Chodziło o stworzenie lub wykluczenie możliwości przejęcia przez wydawcę „Wyborczej” stacji telewizyjnej.
„Chcesz mój drogi Adasiu – mówi Lew do swojego przyjaciela Adama Michnika – to damy ci możliwość przejęcie powiedzmy „Polsatu” ale musisz zabulić za to Grupie Trzymającej Władzę”. Bo jak nie dasz kasy, to cię zablokujemy.”
Obaj dżentelmeni rozmawiają po polsku, a nie powiedzmy w jidisz, więc Adaś nagrywa potajemnie cała rozmowę i … trzyma ja w tajemnicy jeszcze pół roku. Co w tym czasie robi? Wg oficjalnej wersji dziennikarze „wyborczej” prowadzą śledztwo dziennikarskie, cokolwiek by to miało znaczyć. Wg wersji nieżyczliwych Michnikowi „określonych kół” – szef Wyborczej mając w kieszeni nagranie prowadzi dalej negocjacje z „GTW” (Grupą Trzymającą Władzę”). Ci nieżyczliwcy (na pewno faszyści i antysemici) wskazują także i na to, że ze stenogramu rozmowy usunięto pewne fragmenty, ale jakie – nikt nie wie tylko właściciel nagrania. Co by nie powiedzieć postawa Michnika jest co najmniej dwuznaczna. Teza, że „Wyborcza” ujawniła nagranie dopiero wówczas, gdy GTW zaczęła się dobierać do jej interesów nie została obalona.
Po artykule o tym jak Rywin przyszedł do Michnika, rozpętała się burza. Sejm powołał komisję śledczą, w której znakomicie zapisali się trzej posłowie: Zbigniew Ziobro (z PiS), Jan Maria Rokita (Platforma Obywatelska) i Tomasz Nałęcz z Unii Pracy będącej w sojuszu z SLD. Co by nie powiedzieć to właśnie niezależna i uczciwa postawa Nałęcza pozwoliła komisji rzetelnie zbadać sprawę i napisać druzgocący dla politycznego establishmentu raport.
Z perspektywy 10 lat jakie minęły od tamtych wydarzeń daje się zauważyć kilka wątków. Po pierwsze – pomimo efektywnego działania ówczesnej komisji śledczej do więzienia i to na krótko poszedł jedynie Lew Rywin. Członkowie Grupy Trzymającej Władzę ocaleli. Ba, dzięki wysiłkom prokuratury i niezawisłego sądownictwa okazało się, że żadnej Grupy Trzymającej Władzę nigdy nie było.
Po drugie elity III RP po pracach „Komisji Rywina” zmądrzały i nigdy więcej nie desygnowały do kolejnych komisji takich niezależnych i uczciwych posłów jak Nałęcz, Ziobro czy Rokita. Zastąpiły ich partyjne kreatury gotowe przegłosować każde świństwo zgodnie z „polityczną wolą” komitetów centralnych.
Po trzecie wreszcie pouczający jest los dwóch gwiazd komisji Rywina – Ziobry i Rokity. Żaden z nich nie zrobił partyjnej kariery i w 10 lat po tym, kiedy pokazali swoje wybitne umiejętności obaj znajdują się na politycznym marginesie. Rokite bezwzględnie wyfiksował Donald Tusk, a Ziobrę wywalił z partii wybitny zwolennik wolności, demokracji i praworządności – Jarosław Kaczyński.
Los tych dwu polityków pokazuje mechanizmy rządzące życiem partyjnym w naszym nieszczęśliwym kraju. A są to dokładnie takie same mechanizmy i w partii rządzącej i w opozycyjnej. Lider partyjny jest bogiem, panem politycznego życia i partyjnej śmierci swoich podwładnych. W każdej chwili może ich wynieść albo wedle swojego upodobania strącić w polityczny niebyt – niezależnie od osobistych zasług, społecznego poparcia, zalet charakteru. Tak wygląda demokracja w III RP i jakoś nie widać, żeby opozycja różniła się tu czymś od rządzących.
Historia Ziobry i Rokity uzupełnia (smutną) wiedzę o mechanizmach jakie rządzą niepodległym „państwem prawa” III Rzeczpospolitą. Stanowi jakby posłowie afery Rywina. Ale przypuszczam, że to nie ostatni rozdział.
Autor: Janusz Sanocki
Ciekawa treść wprawdzie o zaszłościach historycznych, ale jakże w niektórych momentach aktualnych.Ubolewam,że na scenie politycznej brak p.Jana Rokity,a dwadzieścia lat wstecz wiązałam z nim wielkie nadzieje i czesto sie zastanawiam w jaki sposób go „ściagnać” do życia publicznego To mądry meżczyzna,Polska takich potrzebuje.Nie mogę też pojąć stopniowego odsuwania p.Ziobro, to jakieś celowe nieporozumienie i to z p.Jarosławem,który własne wizje panstwa polskiego snuje .Trudno to objąć kobiecym myśleniem ,codziennymi potrzebami materialnymi,kulturalnymi. dobrem rodziny .Tez mam pięknego kota, ale myślącego,nie stwarzającego zawirowań wiec moge go wymienić..
Uzupełniając moją wypowiedz pragnę dodać ze polityk – mężczyzna musi mieć u swojego boku mądrą żonę. Wówczas skupia się na problemach danej społeczności,którą reprezentuje i je rozwiązuje..Warto byłoby się pokusić i sporządzić ranking, a przy następnych wyborach postawic na zonatych, Bardzo podoba mi się inicjatywa p.Sanockiego dot.powołania grupy Nysan przygotowujaca grunt pod kolejne wybory samorzadowe./czytaj nr 1 Nowiny Nyskie/.Widzę wielkie szanse na wyłonienie myślącego,wykształconego po linii organizacji,zarzadzania kandydata na burmistrza Nysy. Gimnastycy nie podołają złożonym problemom,co widzimy. Autor ma racje. Na szczeblu centralnym wymiksowani bylismy, jestesmy ale co dalej?Przykład budowy obwodnicy Nysy, tej niemocy PO,PiSu – mówi sam za siebie. Czy czeka Ktoś na łapówkę jak w/w artykule.!!? Zapewne tak.
„Wymiksowani” – czytam kolejny raz . Jakże trafne określenie naszej codzienności, naszego życia.Czy tak musiało i musi być.? Każdy z nas ma określone zadanie do wykonania.Patrząc po niwie rodzinnej, to kobieta powinna urodzić dziecko,mężczyzna utrzymać rodzine a duchowny wspierać ducha.W okresie międzyświątecznym obejrzałam filmik Nowin Nyskich pn.Debata -Czy gmina powinna finansowac remonty kościółków? W debacie udział wzięli ksiądz Prałat Mikołaj Mróz,radny MRN Pan Piotr Smoter i pan Sanocki Janusz -dziennikarz,dyrektor NN,były burmistrz Nysy.. Szczególnie zainteresowała mnie wypowiedż księdza.Czym się musi zajmować , a czym się powinien.Wg mnie to na pierwszym planie jest w jego zakresie czynności sfera duchowa powierzonej Jemu Parafii.Zapewne stara się wywiązać z powierzonej misji. Jest mocno zaangażowany w życie parafii, co widać w dyskusji.Ale, czy remontami obiektów sakralnych, potrzebami związanymi z unijnymi wymogami ma zajmować się ksiądz??A od czegóż są urzędnicy magistratu nyskiego????Do siedzenia za biurkiem z pozycji którego potrzeb remontów nie widac??? Wymiksowanie umysłów wręcz totalne Nie chcąc pominąć detali zachęcam do obejrzenia filmu .